Dobrze „sprzedam” Jezusa

Krzysztof Kozłowski; GN 9/2013 Olsztyn

publikacja 12.03.2013 09:30

Bóg, wiara i nauka Chrystusa na telebimie. Nie po to, żeby szokować, ale by pobudzić do refleksji.

– Billboardy mają pobudzać do refleksji. Poruszać sumienia. Myślę, że pojawienie się takich haseł w przestrzeni publicznej ośmiela nas. Ukazuje, że jesteśmy. To jest to, co powiedział nam Jezus, że nie stawia się światła pod korcem. Nie ukrywajmy się. Niech nasze światło świeci przed ludźmi. Może to kogoś zachęci, by mówić o wierze odważniej – mówi ks. Jerzy Balcer Krzysztof Kozłowski – Billboardy mają pobudzać do refleksji. Poruszać sumienia. Myślę, że pojawienie się takich haseł w przestrzeni publicznej ośmiela nas. Ukazuje, że jesteśmy. To jest to, co powiedział nam Jezus, że nie stawia się światła pod korcem. Nie ukrywajmy się. Niech nasze światło świeci przed ludźmi. Może to kogoś zachęci, by mówić o wierze odważniej – mówi ks. Jerzy Balcer

Kierowcy zatrzymują się na czerwonym świetle. Jedni spoglądają na stojących obok, inni na przechodniów. Są i tacy, którzy wpatrują się w reklamy na telebimie. A na nim: że kasy fiskalne, romantyczny luty w restauracji z cenami już od 9 zł (afrodyzjaki są – imbir, lubczyk...). Potem coś o foliach i banerach, jakaś lokalna niezależna gazeta, ktoś prosi o 1 proc... Można powiedzieć, że taki – w porównaniu z metropolią – mały świat małego miasta i małych firm, które stać na kampanię reklamową na telebimie.

I zapewne niewielu kierowców i przechodniów powiedziałoby po powrocie do domu cokolwiek o migających, kolorowych i zmieniających się spotach, gdyby nie fakt, że między tymi przekazami reklamowymi pojawia się i taki: „Niedziela – czas dla Boga i rodziny” i „W niedzielę nie robię zakupów”. Obok grafika kościoła, poniżej adres strony internetowej parafii. – Kiedy po raz pierwszy wyświetlono naszą... no, nie reklamę, a raczej przekaz czy apel, w mieście zawrzało. Jeden znajomy wpadł na plebanię i już w progu: proszę proboszcza, widzę, że parafia się na telebimie reklamuje – śmieje się ks. Jerzy Balcer, proboszcz parafii bł. bł. Hiacynty i Franciszka w Ostródzie.

Niczym coca-cola

Wydaje się, że reklama jest dziś obecna wszędzie. W gazetach, telewizji, radiu, witrynach sklepowych – wdziera się w każdą wolną powierzchnię miast i miasteczek. Na co dzień zapycha nasze skrzynki, te na tradycyjną pocztę, jak i na pocztę elektroniczną. Coraz częściej, mówiąc o produktach, wykorzystuje się przekaz oparty na światopoglądach ośmieszających tradycjonalizm, religię i samego Boga. Podobnie media budują w naszej świadomości obraz otaczającego nas świata, w którym tradycyjne normy i wiara już dawno przestały obowiązywać. W konsekwencji, jakby ze wstydu, sami usuwamy się z przestrzeni publicznej, traktując wiarę jako wyłącznie osobistą sprawę. Skąd więc Bóg, niedziela i przesłanie na ostródzkim telebimie? – Zainspirował mnie ciekawy wywiad, który parę miesięcy temu ukazał się w „Gościu Niedzielnym”. Ksiądz Tomasz Jaklewicz rozmawiał z Moniką Przybysz, która specjalizuje się w PR kościelnym. Doszedłem do wniosku, że jeśli chodzi o PR w Kościele, to on praktycznie nie istnieje albo jest mocno zaniedbany. Może dlatego, że wielu twierdzi, iż nie ma potrzeby, by reklamować Jezusa Chrystusa – mówi ks. Balcer i wspomina nieżyjącego kard. Johna Folleya z Filadelfii, wieloletniego przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Środków Przekazu Społecznego, który powiedział, że Jezusa trzeba dziś „sprzedawać” tak jak coca-colę. – Oczywiście, wzbudził w niektórych środowiskach zgorszenie, ale chodzi o to, że my, jako katolicy, nie powinniśmy rezygnować z tych form przekazu, które wykorzystują inni. To mnie również zainspirowało – wyjaśnia ks. Balcer.

Nie przeliczaj

Przeszło trzy miesiące temu ks. Jerzy postanowił, że między reklamami ostródzkich firm powinno znaleźć się chrześcijańskie przesłanie. Znalazł pierwszych sponsorów. I tak Kościół wkroczył z Bogiem w przestrzeń publiczną Ostródy. – W mieście dużo się o tym mówi. Nawet podczas kolędy wielu zagadywało na ten temat. Niektórzy mówili: „Szok!”. Ale dlaczego?! Przecież z Bogiem trzeba wchodzić w przestrzeń publiczną. Nie powinniśmy się wstydzić. Kleryk opowiadał mi, że spotkał kolegę, który dawno nie był w kościele. Treść spotu zainteresowała go, pobudziła do refleksji, do przeanalizowania dat, kiedy był ostatnio na Mszy św. Nie wiem, czy w końcu poszedł do kościoła, ale na pewno ma już poruszone sumienie – cieszy się ks. Jerzy. Ma nadzieję, że inni kapłani zainteresują się taką formą ewangelizacji. Bo choć wykupienie czasu reklamowego na telebimie może wydawać się wyrzucaniem pieniędzy w błoto, jest to przeświadczenie pozorne. – Powinniśmy wychodzić z Ewangelią, z przekazami ewangelicznymi poza mury kościołów. I nade wszystko nie powinniśmy przeliczać tego na wydane pieniądze – podkreśla i jako przykład podaje hasło zamieszczone w spocie: „W niedzielę nie robię zakupów”. Ileż razy w kościołach księża mówili o tym, by nie robić zakupów w niedzielę! Kiedy widzi się również takie hasło w centrum miasta, wtedy może ktoś zastanowi się, czy – wracając ze Mszy św. – zajść do sklepu, czy nie. – Duch Święty daje inspiracje. Na Eucharystii dla dzieci, podczas modlitwy powszechnej, jedno z nich wypowiedziało prośbę, żeby mama w niedzielę nie musiała chodzić do pracy. Jest więc to hasło. Warto pomyśleć o tych, którzy siedzą przy kasach w sklepie zamiast przy rodzinnych stołach podczas rodzinnego niedzielnego posiłku – podkreśla ks. Balcer.