Otwórz oczy, Europo!

Joanna Bątkiewicz-Brożek

GN 04/2013 |

publikacja 24.01.2013 00:15

Życie człowieka zaczyna się od chwili zapłodnienia. Embrionu ludzkiego nie wolno więc niszczyć – orzekł Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu. To podstawa do zorganizowania największej w historii akcji pro-life w Europie. I zmian w europejskim prawie.

Otwórz oczy, Europo! materiały akcji „One of us”

Celem akcji „Jeden z nas” jest doprowadzenie do zaprzestania finansowania z bużetu Unii Europejskiej aborcji i doświadczeń na ludzkich embrionach. Akcja, która jest przedsięwzięciem międzynarodowym, wykorzystuje legalną drogę prawną obowiązującą w UE.

>> TUTAJ ZAGŁOSUJ! <<

Unia finansuje aborcję

Unia Europejska w 97 proc. finansuje aborcje w Afryce. Rocznie z naszych podatków płacimy za zabójstwo 170 tys. nienarodzonych dzieci na tamtym kontynencie, jak oblicza European Dignity Watch, europejska organizacja, która czuwa nad obroną praw i godności człowieka). Z podatków Europejczyków niszczone są też ludzkie istnienia w Kambodży, Bangladeszu oraz w Papui-Nowej Gwinei. Wspieramy z naszych kieszeni dwie największe instytucje na świecie promujące aborcję. International Planned Parenthood Federation (IPPF) i Marie Stopes International (MSI) otrzymują dotacje z funduszy Europejskiej Unii Rozwoju Pomocy i Zdrowia Publicznego. Od czerwca 2011 r., w ramach kilkuletniego programu zdrowotnego, otrzymały już ponad 24 miliony euro, m.in. na narzędzia do zasysania płodów i wyskrobywania dzieci. Wszystko w ramach „seksualnych i reprodukcyjnych programów zdrowotnych”.

Gigantyczne dotacje finansowe z naszym podatków dostają także instytuty w Europie, które prowadzą badania nad embrionalnymi komórkami macierzystymi. Skala niszczenia ludzkich embrionów jest trudna do oszacowania. Komisja Europejska nie ujawniła szczegółowych raportów na ten temat. – Jeśli więc nagle jedna z najważniejszych instancji w Europie orzeka, że embrion ludzki domaga się szacunku i zakazuje wręcz eksperymentów na nim, to naszym obowiązkiem jest upomnieć się o przestrzeganie tego orzeczenia w całej Europie. Musimy zawalczyć o ludzkie życie. O człowieka. To najlepsza okazja, by położyć kres finansowaniu aborcji i badań nad embrionami – mówi Carlo Casini, przewodniczący włoskich ruchów pro-life, ojciec inicjatywy ustawodawczej pod wymowną nazwą „Jeden z nas”. (rozmowa z Carlo Casinim obok). Akcja ruszyła właśnie z kopyta. Chodzi o ludzki embrion, o podkreślenie, że jako istota ludzka od poczęcia jest człowiekiem.

To pierwsza przyjęta przez Komisję Europejską inicjatywa obywatelska, swoiste novum w przestrzeni unijnej: w myśl traktatu lizbońskiego każdy obywatel UE może zgłosić własny projekt zmian w prawie, pod warunkiem że będzie on zgodny z przepisami i wartościami Unii oraz że podpisze się pod nim milion obywateli z przynajmniej siedmiu krajów członkowskich. – „Jeden z nas” obejmie 25 krajów członkowskich UE. Liczymy bardzo na Polskę – mówi, nie kryjąc entuzjazmu, Gregor Puppinck, dyrektor Europejskiego Centrum Prawa i Sprawiedliwości, jeden z pomysłodawców inicjatywy. – By mieć szansę na zmianę zapisów w prawie unijnym i zablokowanie finansowania przez Unię działań implikujących niszczenie ludzkich embrionów, potrzeba co najmniej miliona podpisów obywateli z przynajmniej siedmiu różnych krajów UE. W Polsce niezbędne minimum to dokładnie 38 250 głosów.

Liczy się je, mnożąc liczbę europosłów z danego kraju przez 750 (liczba posłów Europarlamentu – red.). Oczywiście mam nadzieję, że zbierzemy ich wielokrotnie więcej – mówi Jakub Bałtroszewicz, członek komitetu obywatelskiego i wykonawczego „Jeden z nas”, który koordynuje działania inicjatywy w Polsce. – Ale walka dopiero nas czeka w Komisji Europejskiej i PE. Komisja ma prawo, po wysłuchaniu projektu zmian, odrzucić je. Musi to jednak solidnie uzasadnić. Ale jeśli zbierzemy nie milion, a dwa lub trzy, to eurodeputowani będą mieli małe pole manewru – dodaje Puppinck.

>> TUTAJ ZAGŁOSUJ !<<

Kłopotliwy wyrok

Wszystko zaczęło się w zasadzie w 2011 r. 18 października Europejski Trybunał Sprawiedliwości wydał wstrząsające dla niektórych orzeczenie. Chodzi o tzw. sprawę Brüstle’a przeciw Greenpeace. Nie mająca związków z obrońcami życia organizacja wniosła skargę przeciw neuropatologowi z Uniwersytetu w Zurychu, który prowadził zaawansowane badania nad ludzkimi embrionami i macierzystymi komórkami embrionalnymi. Greenpeace oskarżyła naukowca o niemoralność, brak etyki ekologicznej i gwałt na godności istot ludzkich. „Istnieje ekologia człowieka” – napisali zieloni.

Trybunał w Luksemburgu przychylił się do wniosków Greenpeace. Orzekł, że życie człowieka zaczyna się od chwili zapłodnienia. Embrion ludzki od samego początku wymaga szacunku i ma swoją godność. To z kolei wyklucza „możliwość opatentowania jakiejkolwiek procedury, która zakłada jego niszczenie lub tego wymaga”. Dokładnie orzeczenie brzmi: „Zapłodnienie jest początkiem życia ludzkiego i w imię ludzkiej godności wyklucza możliwość jakiejkolwiek procedury, która zakłada niszczenie ludzkiego embrionu lub tego wymaga”. – To nie wszystko, bo Trybunał był bardzo precyzyjny i orzekł, że „ochronie podlega każda ludzka komórka, z której rozwinie się życie” – mówi Gregor Puppinck. – Trybunał sprecyzował też definicję embrionu. To każda komórka jajowa, która została zapłodniona czy też w jakikolwiek sposób przez partenogenezę doprowadzona do podziału i rozwoju. Dzielące się komórki to człowiek. Orzeczenie wywołało burzę w środowiskach naukowców.

Podnosiły się głosy, że to pierwszy krok do degradacji wielu badań, niewykluczone, że także procedur medycznych, jak na przykład zapłodnienia pozaustrojowego in vitro. – Unia jednak nie ma kompetencji w tych kwestiach – wyjaśnia Puppinck. – To ważne, bo nie chcemy stworzyć wrażenia, jakoby miała. Unia nie ma nic do wewnętrznych przepisów poszczególnych krajów dotyczących regulacji in vitro czy aborcji, antykoncepcji. Ma jednak zapisy prawne, które zezwalają na finansowanie programów zdrowotnych. Przykładowo w ramach regulacji poczęć i seksualności. Koncentruje się na strategii proaborcyjnej. To mamy szanse ukrócić. Co to oznacza w praktyce? Najprościej: ograniczenie liczby zabijanych nienarodzonych z naszych pieniędzy. Jeśli UE przestanie finansować narzędzia i leki przeznaczone do aborcji, to „przemysł” ten padnie. – Zawsze musi być pierwszy krok.

Wyrok z Luksemburga daje nam podstawę, by domagać się spójności w europejskim prawie – tłumaczy Konrad Szymański, europoseł. Inicjatywa ustawodawcza „Jeden z nas” powołuje się też na inne, poza orzeczeniem z Luksemburga, istniejące przepisy prawa. Jak art. 2 Traktatu Unii Europejskiej, który wskazuje jako fundament Unii „szacunek dla godności człowieka, (…) dla równości (…) praw człowieka”, czy art. 1 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, który stwierdza: „Godność człowieka jest nienaruszalna”, czy art. 2: „Każdy ma prawo do życia.” Nie może być więc tak, że jedne przepisy podkreślają godność embrionów ludzkich i zakazują badań nad nimi, a drugie umożliwiają dotacje tych procedur.

>> TUTAJ ZAGŁOSUJ! <<

Lobby

Inicjatywa „One of us” zarejstrowana jest od 11 maja 2012 r. Do tej pory unijne instytucje nie udostępniały narzędzi do zbierania podpisów pod projektem. Wszystko ruszyło zaledwie kilka tygodni temu. Zgodnie z przepisami, akcja musi zakończyć się 11 maja tego roku. Przez długie oczekiwanie na wymagane oprogramowanie do zbierania podpisów czas się drastycznie skurczył. Ale KE obiecała wydłużyć go do 1 listopada 2013 r. Jak na razie przez strony internetowe www.oneofus.eu podpisy złożyło już kilkadziesiąt tysięcy obywateli, z czego jedna trzecia pochodzi z Polski. Najaktywniejsi są jak dotąd również Hiszpanie, Włosi (wypełnili już wymagane minimum 50 tys. podpisów i zbierają dalej) oraz Węgrzy.

W kraju nad Dunajem w kampanię pro-life włączyła się nawet państwowa telewizja, emitując gratisowo spoty reklamowe. Spore zainteresowanie jest też w Estonii, w Portugalii i na Malcie oraz w Niemczech. Tu jednak jest nie tyle kłopot z mentalnym poparciem akcji, co ze złożeniem podpisów. Niemcy boją się ujawniać swoje dane osobowe. Bo czy elektronicznie, czy na kartach (taką formę też przewiduje UE) trzeba wpisać swój numer PESEL i adres zamieszkania. W każdym z krajów powoływane są komitety narodowe, które koordynują akcję. W Polsce Komitet Narodowy powołano w trakcie spotkania w Szpitalu Świętej Rodziny w Warszawie. Jego pełny skład poznamy w lutym w czasie konferencji prasowej, która oficjalnie otworzy intensywną kampanię na rzecz inicjatywy w Polsce. Episkopat Polski wie o akcji.

Organizatorzy mają nadzieję, że oficjalnie wypowie się także w przyszłym miesiącu. „One of us” wspiera Benedykt XVI. Watykan wyda w tej sprawie oświadczenie w najbliższych tygodniach. Papież, jak sugeruje prezydent akcji, także złoży podpis pod inicjatywą. Ale w tej sprawie nie chodzi jednak tylko o pospolite ruszenie, zbieranie podpisów w imię zmiany w unijnym prawie. – To najlepsza okazja, by pokazać, że Unia Europejska nie musi być w rękach lewicowego lobby – mówi europoseł Szymański. – Niech w Parlamencie Europejskim i w całej Europie obywatele zobaczą, że Europa ma inną twarz, że żyje w niej mnóstwo ludzi, którzy chcą jej innego oblicza. Chrześcijańskiego, z wartościami! – dodaje. – To jest szalenie ważne, by, mówiąc bez ogródek, stworzyć nowe silne lobby pro-life. Wiemy, że w PE działają prężnie inne grupy interesów często sprzeczne z chrześcijańska wizją człowieka.

Dzięki inicjatywie swoją dużą szansę na wyraźne i stałe zaznaczenie swojej obecności w Brukseli i całej Europie otrzymają obrońcy życia – dodaje Jakub Bałtroszewicz, który wraz z mecenasem Puppinckiem jest też członkiem Komitetu Obywatelskiego tej inicjatywy na Europę. Komisja Europejska po zakończeniu akcji zbierania podpisów będzie musiała wysłuchać całości proponowanych zmian w prawie i argumentacji prawników reprezentujących 25 państw. Wybrano do tego mecenasów Gregora Puppincka z Francji i Filippo Variego z Włoch. Potem KE powinna przekazać sprawę do Parlamentu.

>> TUTAJ ZAGŁOSUJ! <<

Komitety narodowe wysłuchają posiedzenia PE. Co potem? – Potem będziemy świadkami chyba najgorętszej w historii Parlamentu Europejskiego debaty. Zresztą zawsze kwestie dotyczące ludzkiego życia budzą tu skrajne emocje – komentuje Puppinck. – Ale gdy stanę na mównicy i powiem, że reprezentuję tu nie milion, a na przykład dwa miliony obywateli, którzy domagają się, by pomoc Unii Europejskiej nigdy nie była już używana dla wspomagania aborcji poprzez finansowanie organizacji wykonujących lub promujących aborcję; że te miliony domagają się zakończenia finansowania badań na embrionach, bo uważają, jak Trybunał w Luksemburgu, że to człowiek i ma on swoją godność – wtedy posłowie nie będą mogli zlekceważyć takiej opinii.

Dziś w instytucjach unijnych cierpimy na deficyt demokracji. Dlatego też wprowadzono taką możliwość, by obywatele składali własne projekty. Ta inicjatywa będzie więc silnym argumentem. Trudno będzie ją odrzucić. „Jeden z nas” to też szansa na kampanię społeczną na dużą skalę. Na edukację w kwestii badań nad komórkami macierzystymi w różnych dziedzinach bioetyki, jak in vitro czy aborcja eugeniczna. Na wyjście katolików z cienia. Akcja będzie sprawdzianem dla nas, egzaminem z odwagi. Bez względu na to, jak się zakończy, wsadzi kij w mrowisko.

Jak się włączyć do akcji „Jeden z nas”?

Pod adresem internetowym www.jedenznas.eu można już składać elektronicznie swoje podpisy. Po wejściu pod wskazany link, należy kliknąć w zielone okienko: SIGN i „poprzyj”. Instrukcje są już w języku polskim: trzeba wpisać obywatelstwo, potem kolejno numer PESEL, adres zamieszkania, imię i nazwisko oraz zatwierdzić. Nie jest wymagany podpis elektroniczny. Każdy, kto poprze inicjatywę, otrzymuje swój własny numer zgłoszenia.

>> TUTAJ ZAGŁOSUJ! <<

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: