Diecezjalne ożywianie wiary

Ks. Wojciech Parfianowicz; GN 2/2013 Koszalin

publikacja 19.01.2013 05:55

– Gdy człowiek przestaje się modlić, rwie mu się kontakt z Bogiem i cała reszta – mówi biskup diecezjalny Edward Dajczak. O potrzebie nieustannej modlitwy, Skrzatuszu i duszpasterskich priorytetach w tym roku z biskupem Edwardem rozmawia ks. Wojciech Parfianowicz.

 „Proszę Was, Drodzy Diecezjanie, byśmy w duchu wiary Maryi pielgrzymowali do Skrzatusza”  – zachęcał bp Edward Dajczak w liście pasterskim na Adwent 2012 ks. Wojciech Parfianowicz /GN „Proszę Was, Drodzy Diecezjanie, byśmy w duchu wiary Maryi pielgrzymowali do Skrzatusza” – zachęcał bp Edward Dajczak w liście pasterskim na Adwent 2012

Ks. Wojciech Parfianowicz: Kilka tygodni temu w całym Kościele rozpoczął się Rok Wiary. Jak będziemy go przeżywali w naszej diecezji?

Bp Edward Dajczak: – Tak się szczęśliwie złożyło, że we wrześniu przypada 25. rocznica koronacji Piety skrzatuskiej koronami papieskimi. Rok Wiary przeżywany w całym Kościele zbiega się więc z naszym diecezjalnym Rokiem Skrzatuskim.

Czyli można powiedzieć, że sanktuarium w Skrzatuszu będzie w tym roku swego rodzaju centrum naszej diecezji.

– Choć położenie geograficzne Skrzatusza jest dość niekorzystne, bo leży na skraju diecezji, chciałbym, żeby to było jej duchowe serce nie tylko w tym roku, ale zawsze. Stąd kontynuacja remontu świątyni i terenu wokół niej oraz budowa domu pielgrzyma. Chciałbym, żeby Skrzatusz był miejscem, do którego każdy będzie mógł przyjechać i zatrzymać się na modlitwę czy odpoczynek. Dobrze by było, żeby do wrześniowego odpustu przynajmniej część tej inwestycji była już dokończona. W Skrzatuszu odkryliśmy XVII-wieczne korony wotywne, które być może okażą się jednymi z najstarszych w Polsce. To dowód, że Skrzatusz przez wieki przyciągał ludzi. Chciałbym, aby to dziedzictwo historii przetłumaczyć na nasze „teraz”, także w kontekście Roku Wiary.

Co szczególnego będzie się działo w Skrzatuszu w roku 2013?

– Najważniejsza będzie oczywiście 25. rocznica koronacji, przypadająca 15 września. W tym roku wrześniowe świętowanie będzie wyglądało trochę inaczej, ale o tym za chwilę. W ostatnią sobotę maja z pielgrzymką do Skrzatusza przyjadą dzieci. Młodzież już się tam zadomowiła, więc przyszedł czas na maluchy. Będzie to spotkanie z akcentem na wspólnoty, takie jak Eucharystyczny Ruch Młodych, oaza, szkolne koła Caritas i inne. Wznowimy pielgrzymki dekanatów, rozpoczęte jesienią zeszłego roku. Po rocznicy koronacji chciałbym, aby były kontynuowane już na stałe; np. żeby w II sobotę każdego miesiąca przyjeżdżał do Skrzatusza jakiś dekanat. Będzie też pielgrzymka róż różańcowych, w sobotę 11 maja.

W jaki sposób Rok Wiary łączy się z Rokiem Skrzatuskim?

– Współczesnemu człowiekowi potrzebne są miejsca, gdzie Bóg jest dotykalny, gdzie nie jest tylko pojęciem, ale rzeczywistością przeżywaną. Wiara musi być przeżywana, a dzieje się to na modlitwie. Bez niej chrześcijanin jest jak człowiek po zawale serca, a więc nie do końca sprawny. Nasza wiara musi być wiarą człowieka modlitwy, a skoro Skrzatusz to sanktuarium maryjne, od razu na myśl przychodzi modlitwa różańcowa. To wszystko bierze się z doświadczenia zeszłorocznego 40-lecia. Tam wszystko było przemodlone i jakość tego spotkania była zupełnie inna. To było rzeczywiście żywe doświadczenie wiary, a nie tylko celebracja zewnętrzna. Widząc, jakie są owoce modlitwy, idziemy jakby za ciosem. Chcemy kontynuować nurt chrześcijaństwa modlącego się, bo to jest tak naprawdę jedyna droga. Gdy człowiek przestaje się modlić, rwie mu się kontakt z Bogiem i cała reszta. Modlitwa to nie tylko moment doświadczenia wiary, ale także jej umocnienia. Chcemy więc budzić wiarę przez życie modlitwy, z akcentem w tym roku na Różaniec.

W jaki sposób to budzenie będzie się odbywać?

– A więc najpierw Różaniec, który pozwala nam wpatrywać się w tajemnice Jezusa. Chciałbym, aby na nowo stał się on naszą codzienną kontemplacją Boga. To w nim wraz z Maryją najgłębiej odkrywamy tajemnice naszej wiary. Mimo różnych kolei losu, róże Żywego Różańca były zawsze ostoją życia duchowego parafii. Ostatnio jednak stały się trochę zbyt mało dynamiczne, jak na potrzeby naszego Kościoła. Stąd plan ich ożywienia poprzez uporządkowanie formalne i propozycje konkretnej formacji dla członków i zelatorów. Chciałbym, żeby róże były ogniskami życia modlitwy, w których ludzie modlą się za sprawy parafii czy diecezji. Wspomniałem już o majowej pielgrzymce róż różańcowych z całej diecezji do Skrzatusza. To będzie wielkie spotkanie ludzi modlitwy.

Jednak Różaniec to nie wszystko, co ma obudzić wiarę w naszej diecezji.

– To prawda. Dlatego w trzech największych miastach, skupiających prawie 30 proc. ludności diecezji, czyli w Koszalinie, Słupsku i w Pile, odbędzie się wielka ewangelizacja. Nie będą to tylko zewnętrzne akcje, ale próba zmiany funkcjonowania duszpasterskiego parafii tych miast na co dzień. Przez cały rok będzie się tam wiele działo: odbędą się rekolekcje, przyjadą różni świadkowie wiary, będą tzw. wieczory chwały, uliczne Drogi Krzyżowe, specjalne katechezy w szkołach. W pierwsze dwie niedziele września we wszystkich parafiach tych miast głoszone będą homilie ewangelizacyjne. Udało nam się również po raz kolejny zaprosić do nas ojców Enrique i Antonello. Pojawią się oni w każdym z trzech miast na zakończenie ewangelizacji: 10 września w Pile, 11 września w Słupsku i 12 września w Koszalinie. Na koniec ojcowie wezmą też udział w skrzatuskim czuwaniu młodzieży i w uroczystej rocznicy koronacji. To również dlatego, jak już wspomniałem, skrzatuski odpust będzie miał inny charakter niż zwykle.

Oczywiście wiara to nie tylko modlitwa, rekolekcje ewangelizacyjne i pielgrzymki.

– Chrystusa nie ma się tylko dla siebie. Spotkanie z Nim nas pogłębia i prowadzi do drugiego człowieka. Te dwie rzeczywistości są nierozdzielne: otwarcie się na miłość Boga i dzielenie się nią z drugim człowiekiem. Stąd dwa ważne miejsca w naszej diecezji: hospicjum w Darłowie i Dom Miłosierdzia w Koszalinie. To są domy, w których my, jako diecezja, jako Kościół, chcemy się pochylić nad człowiekiem, w jego trudnym momencie życia. Te dwa miejsca są mi ogromnie bliskie. Hospicjum już działa. Chcemy, żeby było to miejsce serdeczne i profesjonalnie dobre. Nie chodzi tam tylko o opiekę nad chorym, ale o stworzenie mu przestrzeni o charakterze domu. Śmierć to również problem rodziny i otoczenia chorego, dlatego hospicjum obejmuje opieką także najbliższych. Oczekuję również z niecierpliwością, żeby jak najszybciej rozpoczął działalność koszaliński Dom Miłosierdzia; żeby 24 godziny na dobę, w sytuacji skrajnej, człowiek wiedział, że tam znajdzie pomoc i że to będzie jego dom; na godzinę, dwie czy dziesięć dni. Kto tam przyjdzie, nie będzie bezdomnym, bo wszyscy go przyjmą jak swojego, jak kogoś oczekiwanego. Na pewno w tym roku nie uda się nam przygotować całego domu, ale gdyby udało się chociaż w części, to byłoby dobrze. Przy wszystkich innych dziełach, które prowadzimy, jest to problem sporego wysiłku materialnego. Dla kogo ten dom powstał? To jest dom otwarty na wszystkie sytuacje: biedę materialną, kryzys duchowy, depresję i wiele innych spraw, które przeżywa współczesny człowiek. Chcemy, aby ten dom był otwarty na wszystkie wymiary ludzkiego niedostatku, który ktoś przeżywa nagle z różnych powodów. Tam zawsze będzie ktoś, kto wyciągnie rękę, przyjmie człowieka i powie mu: dobrze, witamy, jesteś u siebie, nie musisz się krępować.

Są też pewne zmiany w przygotowaniu do sakramentów, szczególnie do I Komunii św. i do bierzmowania. Na czym one polegają?

– Chodzi mi o to, żeby przygotowanie do sakramentów i ich przyjmowanie wiązało człowieka bardziej z parafią. Problem był tutaj szczególnie z I Komunią, do której dzieci przystępowały z kolegami i koleżankami z klasy, co oznaczało w niektórych przypadkach konieczność uczęszczania w okresie przygotowawczym do nie swojej parafii. Chciałbym, aby I Komunia św. była okazją do zacieśnienia więzów ze wspólnotą, a więc, aby dzieci przystępowały do niej tam, gdzie na co dzień przynależą. Dlatego w niedalekiej przyszłości proces przygotowania dziecka do I Komunii św. włączony będzie w działalność grup parafialnych, takich jak choćby Eucharystyczny Ruch Młodych, oaza czy ministranci. Druga kwestia dotyczy zaangażowania rodziny w przygotowanie dziecka do sakramentu. Wprowadzamy zatem pewną modyfikację przy bierzmowaniu, która bardzo się sprawdza. Wraz z kandydatem do biskupa podchodzą stojący obok rodzice i rodzeństwo. Jest to piękny znak więzi łączącej rodzinę i poczucia odpowiedzialności za rozwój wiary jednego z jej członków.•