Mamy się czym pochwalić

GN 1/2013 Legnica

publikacja 19.01.2013 05:55

O idei przejętej z Zachodu, liczbie, która nie uspokaja, i sile społecznego oporu z bp. Stefanem Cichym, ordynariuszem diecezji legnickiej, rozmawia Roman Tomczak.

Mamy się czym pochwalić roman tomczak

Roman Tomczak: To był dobry rok?

Bp Stefan Cichy: – Tak. Ogólnie rok dobry – mieliśmy wiele ważnych wydarzeń, wiele ciekawych spraw się dokonywało. Za to wszelkie dobro trzeba Panu Bogu dziękować. Ludziom też, za to, że się włączali w realizację tych spraw. Oczywiście, zawsze są różne problemy, ale w całości oceniam rok jako dobry.

A które z wydarzeń uważa Ksiądz Biskup za najważniejsze?

– Wśród tych dobrych – niewątpliwie zakończenie synodu i obchody 20-lecia diecezji. Potem 15-lecie koronacji obrazu Matki Bożej Łaskawej z Krzeszowa i pobytu ojca świętego Jana Pawła II w Legnicy. Te obchody świętowaliśmy w Krzeszowie. Wtedy też rozdzieliliśmy sporo medali wybitych z tej okazji, które otrzymały osoby zasłużone dla diecezji legnickiej. Mieliśmy także wcześniej srebrny jubileusz święceń prezbiteratu biskupa Marka, a potem 35-lecie biskupich święceń biskupa Tadeusza. To ważne i wielkie jubileusze. Następnie, z okazji 20-lecia diecezji, w seminarium duchownym odbyło się sympozjum w kolejną rocznicę poświęcenia naszej katedry. Niedługo potem zainaugurowaliśmy Rok Wiary, rozpoczęty znowu sympozjum, a następnie Mszą św. z uroczystym wprowadzeniem do ołtarza księgi dokumentów Soboru Watykańskiego II i Katechizmu Kościoła Katolickiego. Ważnym wydarzeniem w związku z 20. rocznicą ogłoszenia katechizmu była jego promocja. W czterech miejscach mieliśmy spotkania dla młodzieży, połączone z koncertem, Mszą św. i przekazaniem KKK. Ważnym wydarzeniem dla dorosłych był I Diecezjalny Kongres Parafialnych Rad Duszpasterskich, także połączony z promocją katechizmu. Sporo osób go wtedy zakupiło. Dostępny był w trzech formatach – od kieszonkowego, poprzez „normalny”, aż do formatu powiększonego. Udało się dokończyć w stanie surowym budowę domu rekolekcyjnego w Szklarskiej Porębie. Jest jeszcze jedno wydarzenie, o którym warto wspomnieć, a które rozpoczęło się i potrwa jeszcze trzy lata. Otóż po zakończeniu synodu postanowiliśmy rozpocząć w diecezji peregrynację obrazu św. Józefa, kopii wizerunku z katedry. Peregrynację rozpoczęło sympozjum w seminarium, a później wizyta księży i kleryków w Kaliszu, w sanktuarium św. Józefa.

A więc dobry rok to bogaty w wydarzenia?

– Tak jest.

Powstały w 2011 roku na terenie diecezji Społeczny Ruch Świętowania Niedzieli poszerzał w minionym roku grono sympatyków i mocno propagował swoją ideę. O ruchu jest już głośno w całej Polsce. To chyba także sukces ubiegłego roku?

– To prawda. Jednak trzeba pamiętać, że inicjatywa ta powstała najpierw w kilku krajach Europy Zachodniej. Myśmy ją stamtąd, jako pierwsi w Polsce, przejęli. Cieszę się, że ten ruch się rozwija. Cieszę się także z tego, że list pasterski na niedzielę Świętej Rodziny był poświęcony właśnie świętowaniu niedzieli. Proszono nas także, abyśmy przygotowali w tym celu materiały oraz projekt listu, z którego redaktorzy z Rzeszowa skorzystali.

O tym, jak ważna w życiu każdego z nas jest rodzina, mówi też powstanie dwóch Poradni Życia Rodzinnego – w Legnicy i w Polkowicach.

– Tak, to bardzo ważne wydarzenie minionego roku. Życie rodziny jest sprawą niezwykle istotną, dlatego też na 18 maja zaplanowaliśmy w Krzeszowie II Kongres Rodzin Katolickich, podczas którego będziemy starali się jeszcze bardziej tę sprawę zaakcentować. W związku z rodziną bardzo ważną sprawą jest też ochrona życia. W minionym roku odbył się kolejny już Marsz dla Życia, w którym wzięło udział bardzo wiele osób. Wszyscy pamiętamy, że delegaci naszej diecezji brali również udział w Światowym Spotkaniu Rodzin, które odbyło się w Mediolanie. Delegacji tej przewodniczył ks. dr Jarosław Święcicki z Polkowic.

Proboszcz parafii, przypomnijmy, w której powstała jedna z dwóch na terenie diecezji Poradnia Życia Rodzinnego. No właśnie, była mowa o Krzeszowie, który ostatecznie wypiękniał w minionym roku.

– Tak, ale to był proces, który ciągnął się przez dłuższy czas. Dlatego należy się cieszyć z tego, że 20 grudnia zostaliśmy uhonorowani Laurem Konserwatorskim, przyznanym przez Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków, za przeprowadzoną renowację założenia krzeszowskiego. Mamy się czym pochwalić.

Pięcioletnie prace I Synodu Diecezji Legnickiej, zakończone w ub. roku podpisaniem dwóch tomów dokumentów, nie oznaczają przecież, że zapominamy o synodzie. Czy w tym roku będzie widać kontynuację powziętych wtedy decyzji?

– Zadaniem każdego synodu jest wskazanie drogi realizacji tego, czym Kościół żyć powinien. W dokumentach synodalnych podaliśmy pewne wskazania na przyszłość, ale też są pewne instrukcje, które dopiero będzie trzeba przygotować. Należą do nich m.in. mianowanie ceremoniarza katedralnego, ustanowienie komisji ds. liturgii, komisji ds. sztuki sakralnej i budownictwa sakralnego i ochrony zabytków oraz komisji ds. muzyki kościelnej. Pierwsze dwie miały już swoje zebrania, natomiast co do komisji ds. muzyki kościelnej na razie jest tylko dekret powołujący i statut jej działania. Będą realizowane także inne przedsięwzięcia, m.in. Diecezjalna Szkoła Stałego Lektora i Akolity. Przyszły rok będzie zwieńczeniem ich edukacji. Stali lektorzy i akolici to novum w diecezji legnickiej.

Przybędzie więc stałych lektorów w kościołach, ale czy przybędzie także duchownych? Liczba wyświęcanych w diecezji księży jakby się ustabilizowała. Czy uspokaja ona Księdza Biskupa?

– Nie uspokaja mnie. Wolałbym, żeby było ich więcej. Chociaż to jest zawsze sprawa, która ulega drobnym zmianom. Jednego roku wyświęcałem tylko dwóch, to było najmniej, mimo że przedtem miałem aż 13. Święcenia wspomnianej dwójki były w Krzeszowie, gdzie prosiłem, żeby się modlić o powołania kapłańskie. Dwa lata później wyświęciłem już 16 – najwięcej w historii diecezji. Ilu będzie w tym roku, jeszcze nie wiem, bo to zawsze zależy od tego, czy spełnią wszystkie warunki, no i czy będą chcieli być wyświęceni. Obecnie w seminarium jest ponad 50 kleryków. Mogłoby być więcej. Bardzo bym się cieszył, gdybym mógł wyświęcić więcej kapłanów, bo i potrzeby są bardzo duże. Stale mamy problem, żeby we wszystkich parafiach było tylu księży, ilu być powinno.

To pewnie niejedyna troska Księdza Biskupa na rozpoczynający się rok?

– Cóż, jedną z nich jest to, aby w ciągu następnych dwóch lat udało sie ukończyć budowę domu rekolekcyjnego w Szklarskiej Porębie – owocu zakończonego synodu. Troską jest także biedniejące społeczeństwo. Troską są zabytki, budowa nowych kościołów. Kilka zaczęto budować i nie można ich skończyć. Cieszę się zawsze, kiedy budowa jest na tyle posunięta, że mogę w takim niedokończonym kościele odprawić Msze świętą. Tak było kiedyś w Żarskiej Wsi na Pasterce, tak było 24 grudnia ub. roku w Lubaniu, w parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.

Te zmartwienia, które Ksiądz Biskup wymienił, nie są problemami nowymi. Niestety, każdego niemal roku pojawiają się dodatkowo nowe problemy, z którymi trzeba walczyć. Tak jest przecież z niedawno podniesioną przez Komitet Praw Dziecka ONZ sprawą okien życia. Zdaniem przedstawicieli komitetu, „nie służą one interesowi dziecka”. W Legnicy takie okno działa od dwóch lat i uratowało w tym czasie życie dwóch maleńkich istot.

– Dlatego na pewno będziemy bronić okien życia, bo w końcu co jest ważniejsze – żeby dziecko poznało ojca i matkę, czy żeby żyło? To jest w ogóle pomieszanie z poplątaniem, bo można zapytać, dlaczego stale próbuje się wprowadzać w życie i opłacać z podatków obywateli proces zapłodnienia in vitro. Tam też dzieci nie poznają w końcu ojca.

Kto w tej sytuacji może, a kto powinien obronić okna życia?

– Wielu hierarchów kościelnych jasno wypowiedziało się, że będą bronić do końca okien życia jako sprawy słusznej. Ale tę sprawę muszą także w jakiś sposób poprzeć wierni. W takich sprawach jednoznaczna postawa obywateli przynosi owoce. Komisja Europejska żądała, aby ze słowackiej monety o nominale dwóch euro, na której jest wyobrażenie patronów tego kraju – świętych Cyryla i Metodego, zniknęły chrześcijańskie atrybuty – krzyże i aureole. Jednak na skutek jednoznacznego sprzeciwu społeczeństwa słowackiego przedstawiciel banku narodowego napisał do Komisji Europejskiej, że nie mogą zrealizować jej życzenia, bo grozi to niepokojami społecznymi. Ostatecznie krzyże i aureole zostały na monecie.

TAGI: