Marny typ

GN 02/2013 |

publikacja 10.01.2013 00:15

O ewangelizacyjnym szwungu paryskiego emeryta i Tajnym Stowarzyszeniu Wolontariuszy na rzecz Rozśmieszania Księży Śmiertelnie Poważnych z Sylwestrem Szeferem rozmawia 
Marcin Jakimowicz.

 Henryk Przondziono
Sylwester Szefer z wykształcenia leśnik, filozof i teolog, z zawodu dziennikarz. Największy sukces: 25 lat małżeństwa z Papieżem (Elżbieta z d. Papież pochodzi z Rzymu – dzielnicy wsi Mogilany), trzy doktoraty (Gabi, Piotr i Zuza) oraz widok z okna na Babią Górę. Członek Wspólnoty Emmanuel. Redaktor naczelny „Listu” (1984–96) i „Jezus żyje!” (1997–2005), redaktor prowadzący w TVP Historia (2007–11). Obecnie zajmuje się redakcją książek

Marcin Jakimowicz: Czy doświadczyłeś kiedyś takiego zgorszenia Kościołem, że widząc kapłana, przechodziłeś na drugą stronę ulicy?


Sylwester Szefer: – Przeżywałem różnego rodzaju zwątpienia, rozterki, ale zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy musieliby przejść na drugą stronę ulicy, widząc moją osobę. Zostałem wychowany na Śląsku, miałem ogromne szczęście spotykania od dzieciństwa świetnych katechetów czy księży. Byli świadkami wiary. W związku z tym nie przeżywałem nigdy traumy, o którą pytasz. Z wieloma księżmi (zwłaszcza we wspólnocie) jestem w kontaktach braterskich. 


Ile lat modlisz się w Emmanuelu?


– Jesteśmy z żoną we wspólnocie od 1994 roku.


Przez ten czas widziałeś mnóstwo grzechu, biedy, nieporadności Kościoła. Nie gorszyłeś się?


– Nie. Zrozumiałem, że ksiądz w momencie święceń nie staje się aniołem. I bardzo potrzebuje świadectwa wiary osoby świeckiej. Zdałem sobie sprawę, że nie mam prawa osądzać księży, którzy źle się prowadzą. Ciekawa rzecz: gdy przeprowadzimy ankietę na temat tego, czego oczekujemy od kapłanów, dostaniemy całą litanię pobożnych życzeń. I dobrze, że tak jest. Ale z drugiej strony, przyznajmy, od nas samych, świeckich, nie wymagamy aż tyle. Kapłani nie mogą pozostać sami. Nie mogą być oddzieleni. Tym, co zachwyciło mnie we Wspólnocie Emmanuel, są bliskie, braterskie stosunki z kapłanami. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.