Przytulane Dzieciątko

Agata Combik; GN 51-52/2012 Wrocław

publikacja 30.12.2012 07:00

Leży u stóp ołtarza przez cały rok, jest wynoszony jedynie na tydzień przed Bożym Narodzeniem, by 24 grudnia uroczyście tu powrócić. Tym razem małego Pana Jezusa do kaplicy wniesie w Wigilię mała Jadzia ze swoim rodzeństwem.

Przytulane Dzieciątko Radek Mokrzycki Dzieci wnoszą w Wigilię do kaplicy małego Jezusa

Duży Dom – świętująca w tym roku swoje 20-lecie wspólnota małżeństw mieszkających pod jednym dachem z Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie – przed laty powstał z inspiracji życiem Małych Sióstr Jezusa i słowami ich założycielki, siostry Magdaleny. Jej doświadczenie spotkania z Dzieciątkiem Jezus nadało kształt zgromadzeniu – a po latach także Dużemu Domowi, który wyrósł na wrocławskich Karłowicach dzięki Ludmile i Władysławowi Puzanowskim. Niedawno budynek, kryjący w sobie kaplicę i mieszkania członków wspólnoty, wzbogacił się o nowych lokatorów.

Droga do Domu

Magdalena w swojej wizji kiedyś przytuliła do serca Dzieciątko Jezus, przyjęte z rąk Matki Bożej. Wanda i Radek Mokrzyccy tulą do serca całą gromadkę kolejnych swoich dzieciątek. Mają ich już pięcioro (Józek, Małgosia, Anielka, Kinga, Jadzia), szóste jest jeszcze pod sercem mamy. W Dużym Domu zamieszkali półtora roku temu, ale ich losy splotły się z tym miejscem już wcześniej. – Poznała nas ze sobą moja przyjaciółka, córka państwa Puzanowskich. Stwierdziła, że do siebie pasujemy i zorganizowała nasze spotkanie – właśnie tu, w Dużym Domu – wspomina Wanda. Zanim trafili pod jego dach z gromadką swoich pociech, przez pewien czas mieszkali w Trzebnicy. Kiedy w drodze było czwarte dziecko, pojawiła się myśl o zmianie mieszkania na większe. Okazało się, że taki lokal na sprzedaż, po okazyjnej cenie, jest na sąsiedniej ulicy. Niestety, ktoś państwa Mokrzyckich ubiegł i mieszkania nie zakupili. Obudziła się w nich jednak chęć jakiejś zmiany. Był to też moment, kiedy Wanda i Radek Mokrzyccy przypomnieli sobie ważną rozmowę jeszcze sprzed ślubu. – To była nasza pierwsza randka – wspomina Wanda. – Rozmawialiśmy wtedy o modelu rodziny, jaki chcielibyśmy stworzyć – pragnęliśmy, by była duża. Marzyliśmy też o miejscu, gdzie znajduje się kaplica… Mokrzyccy ostatecznie wybrali się do państwa Puzanowskich po poradę, jak stworzyć taki dom-wspólnotę jak na wrocławskich Karłowicach. Usłyszeli, że mogą zamieszkać na pewien czas w Dużym Domu, poznać życie wspólnoty i podjąć decyzję – pozostać lub stworzyć coś własnego. Tak zrobili. Szybko odkryli, że właśnie tu, przy ulicy Jutrosińskiej, jest ich miejsce.

Wziąć na ręce Wszechmogącego

W czasie Eucharystii otwierającej jubileuszowe obchody 20-lecia Dużego Domu mała Jadzia na czworakach szybko dotarła do Dzieciątka leżącego u stóp ołtarza. Figurka Pana Jezusa w kaplicy na poddaszu jest przytulana i czule głaskana przez niejedno dziecko. Tradycyjnie w Wigilię przynosi je pod ołtarz najmłodsza wspólnotowa latorośl; malutka Jadzia będzie mieć jednak prawdopodobnie grupkę pomocników, też zainteresowanych taką zaszczytną funkcją. – Najważniejsze jest, żeby On spotkał się z naszej strony z odpowiedzią – mówił o. Kazimierz Lubowicki podczas wspomnianej Mszy św., nawiązując do doświadczenia s. Magdaleny. – Żebyśmy Go przytulili do serca, żebyśmy Go wzięli na ręce, żebyśmy zauważyli, że On, Jezus Chrystus, Bóg prawdziwy, Bóg wszechmocny, chce nas potrzebować. Prostota, klimat radości, gościnności, pokoju, „apostolat przyjaźni”, cicha adoracja Najświętszego Sakramentu – charyzmat wspólnoty pełen jest ciepła i serdeczności wobec Boga i wobec ludzi.

– Fantastyczne jest to, że mamy tu w zasadzie każdego dnia możliwość takiej adoracji, „dwa kroki” od drzwi swojego mieszkania. – mówi Wanda. – Raz w tygodniu, w sobotę, mamy swoją rodzinną adorację. Spędzamy ten czas najczęściej na wspólnym śpiewie. Duchowość Karola de Foucauld, założyciela Małych Braci Jezusa, przyjęta przez s. Magdalenę, nie była wcześniej znana małżeństwu Mokrzyckich. Kiedy jednak otrzymali „Ideał życia wspólnoty”, przeczytali go bodajże w jeden wieczór i… zachwycili się. – Od dawna miałem takie pragnienie, by zamieszkać we wspólnocie ludzi świeckich, z którymi razem moglibyśmy się modlić, żyć Ewangelią – wspomina Radek. – Rozmawialiśmy o tym z Wandą w początkach naszej znajomości, potem trochę nam to umknęło, życie toczyło się swoim torem. Po kilku latach jednak to pragnienie znów się w nas odezwało. Ewidentnie to Pan Bóg nas tu doprowadził. Na jubileuszowej agapie można było usłyszeć opowieści także innych osób, które w Dużym Domu poznały współmałżonków, zyskały przyjaciół. Przychodzą tu chętnie – zwłaszcza do kaplicy na poddaszu, gdzie urzęduje Gospodarz. I do Jego pogodnych współlokatorów.