Do Boga, ale świadomie

Justyna Tylman

publikacja 21.12.2012 07:00

- W przyszłym roku będą musieli zdecydować, czy chcą dalej iść tą drogą, ale już teraz mogą się przygotować i zastanowić – mówi ks. Remigiusz Szauer, moderator pilskiego Ruchu Światło–Życie.

 W Pile w parafii Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Wiernych młodzi z całej diecezji zdecydowali się wejść na drogę deuterokatechumenatu Arleta Iwancio W Pile w parafii Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Wiernych młodzi z całej diecezji zdecydowali się wejść na drogę deuterokatechumenatu

W tym roku po Oazie Nowego Życia stopnia I na wprowadzenie do deuterokatechumenatu zdecydowało się prawie 20 młodych z naszej diecezji.

Powtórny chrzest?

Przed kościołem Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Wiernych w Pile zbiera się grupka młodych. Jest zimno, ale im to nie przeszkadza. Rozmawiają, śmieją się. Siostra Joanna Nitka ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej z Lipia udziela ostatnich wskazówek. Za chwilę zacznie się celebracja, w czasie której jeszcze raz, ale świadomie, zdeklarują swoją przynależność do Boga. Wejdą na drogę deuterokatechumenatu. Mimo późnej godziny i niesprzyjającej aury Karolina Dziduch z Koszalina zdecydowała się przyjechać do Piły, żeby po raz kolejny zawierzyć siebie Jezusowi. – Chcę bardziej świadomie przeżywać wiarę, a deuterokatechumenat jest kolejnym krokiem w kierunku Boga – dodaje 17-latka. Jednak zanim kapłan zapyta ich o decyzję, młodzi musieli przejść formację, która trwa minimum półtora roku. – Ruch Światło–Życie jest propozycją bardzo elastyczną, przeznaczoną nawet dla dzieci – wyjaśnia ks. Jacek Lewiński, rekolekcjonista. Po tym czasie oazowicze stają przed wyborem dalszej formacji w Ruchu Światło–Życie albo szukania innej drogi w Kościele. – Młody człowiek musi najpierw odkryć obecność osobowego Boga w swoim życiu, dopiero po tym może zdecydować o swoim wzrastaniu w wierze – dodaje duszpasterz. Decydując się na wstąpienie na drogę deuterokatechumenatu, młodzi wyrażają chęć podążania drogą Ewangelii nie tylko na poziomie rozumu, ale przede wszystkim doświadczenia i wprowadzenia w życie tego, co przeczytają.

Diecezja w Pile

W tym roku właśnie tutaj spotkała się młodzież z diecezji, która zdecydowała się na dalsze świadome wzrastanie w Ruchu Światło–Życie. – Doświadczyłem Boga i chcę przekazywać dalej to, co mówi, bo niektórzy nie słyszą albo nie wiedzą, że On istnieje – mówi Artur Maj. Chłopak wyjaśnia, że w jego szkole jest niewielu wierzących. – To kwestia kiepskiego wychowania w wierze. Przede wszystkim nie sprawdzają się rodzice chrzestni, którzy powinni być odpowiedzialni za przekazanie wiary – uważa Artur. Martyna Moskwa przyznaje, że być młodym chrześcijaninem nie jest łatwo. – To nie jest kwestia złego Boga, tylko niektórzy boją się, że wiara zepsuje ich wizerunek wśród znajomych – wyjaśnia dziewczyna. Jej koleżanka Karolina potakująco kiwa głową. – Większość patrzy na Kościół jak na instytucję, którą trzeba oczerniać. Nie potrafią się przełamać, żeby porozmawiać z Bogiem – dodaje. Oazowiecze starają się nie zrażać. Przyjechali do Piły, bo zdecydowali, że – mimo przeciwności – w Boga nie zwątpią. – Kiedy słyszymy, że w Kościele dzieje się coś złego, to zbija nas to z tropu, ale poprzez Pismo Święte staramy się usłyszeć, co Bóg do nas mówi – wyjaśnia Karolina. Pismo Święte jest dla tych młodych drogowskazem. – Pomaga mi odnajdywać właściwą drogę, mimo że czasami trudno zrozumieć, co Bóg chce przekazać przez dany fragment – dodaje Artur.

Dobry przykład

Pilska oaza liczy około 30 osób, w przyszłym roku wielu młodych także podejmie decyzję o wstąpieniu na drogę deuterokatechumenatu. Dzięki temu, że tegoroczne spotkanie odbyło się w tym mieście, młodzi mogą bardziej świadomie podjąć decyzję. – To, że zjeżdżają się ludzie z całej diecezji, pomaga identyfikować siebie z Ruchem Światło–Życie – mówi ks. Remigiusz. Duszpasterz dodaje, że młodzi szukają swojej drogi i odpowiedzi na pytania, które pokazują, że nie są uzależnieni od tego, co oferuje im świat. – Czasami prowokują, buntują się, ale szukają. Chcą wiedzieć, co to znaczy wierzyć, dlaczego Bóg w świecie powoduje cierpienie i czym jest miłosierdzie Boże – dodaje ks. Szauer. 15-latek Gerard Kaszczuk ma mnóstwo znajomych, a mimo to znajduje czas dla Boga. – Lubię chodzić na koncerty, spotykać się ze znajomymi, ale to wszystko traci sens, kiedy nie ma Boga – wyjaśnia. Oaza daje mu chwilę wytchnienia, a jednocześnie umacnia w wierze. Chociaż znajomi nie do końca rozumieją, dlaczego poświęca czas na adorację. – Akceptują mnie tak, jak ja ich. Chociaż nie wszyscy wierzą, to czasami zadają pytania o Boga, na które staram się odpowiadać – mówi. Gerard pomaga przy celebracji. Buduje go to, że może być obecny przy wejściu oazowiczów na drogę deuterokatechumenatu, bo widzi, że poza jego własnym pilskim podwórkiem jest więcej młodych, którzy też wierzą i chcą żyć z Bogiem. Ma nadzieję, że w przyszłym roku, kiedy sam będzie decydował, młodsi też przyjdą mu z pomocą.