Herezja egoizmu

GN 51/2012 |

publikacja 20.12.2012 00:15

O tym, jak bronić nauki Kościoła, o współczesnych herezjach i Soborze Watykańskim II z abp. Gerhardem Ludwigiem Müllerem rozmawia Stefan Sękowski.

Abp Gerhard Ludwig Müller  jest profesorem teologii dogmatycznej, wykładał na Uniwersytecie Ludwiga Maksymiliana w Monachium. Od 2002 roku był biskupem Ratyzbony, od lipca 2012 roku jest prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Nadzoruje wydawanie dzieł zebranych Josepha Ratzingera. Jest doktorem honoris causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. henryk przondziono Abp Gerhard Ludwig Müller jest profesorem teologii dogmatycznej, wykładał na Uniwersytecie Ludwiga Maksymiliana w Monachium. Od 2002 roku był biskupem Ratyzbony, od lipca 2012 roku jest prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Nadzoruje wydawanie dzieł zebranych Josepha Ratzingera. Jest doktorem honoris causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Stefan Sękowski: Od lipca jest Ksiądz Arcybiskup prefektem Kongregacji Nauki Wiary. To niewdzięczna funkcja – jest się na pierwszej linii frontu. Media przykleiły obecnemu papieżowi w związku z jego posługą łatkę „pancernego kardynała”…

Abp Gerhard Ludwig Müller: – Media, które tak nazwały Josepha Ratzingera, nie były zbyt inteligentne. Ojciec Święty w żadnym wypadku nie jest uparty, umie także prowadzić dialog. Denerwuje ludzi, którzy chcą atakować wiarę katolicką, nie potrafią sprostać mu umysłowo i używają osobistych argumentów. Praca prefekta i całej Kongregacji ma na celu wspieranie wiary katolickiej, jedności Kościoła – w prawdzie wiary, która została nam przekazana. Polega również na chronieniu depozytu wiary przed błędami – od środka oraz przed atakami z zewnątrz. To wielkie i wymagające zadanie, które zadał mi ojciec święty. Mam nadzieję dzięki łasce Bożej jemu sprostać.

Jak dziś można bronić ortodoksji, kiedy wielu ludzi mówi, że w sercu noszą swój obraz Boga? Kościół ma do tego odpowiednie narzędzia?

– To Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, my nie możemy tworzyć Go sobie według własnych wyobrażeń. Według Pisma Świętego, byłyby to samodzielnie zrobione i wymyślone bożki, którym się kłaniamy. Człowiek nie może być własnym zbawicielem, w związku z czym chcemy kierować się prawdą obiektywną, którą Bóg nam daje i która nas wyzwala. Musimy podkreślać, że nie chronimy przedawnionych sposobów myślenia i form społecznych, ale że obrońcy wiary też są ludźmi. Lustrzanym odbiciem relatywizmu jest absolutyzm, który stawia ideologiczne grupy na miejscu Boga. Doświadczyliśmy tego w Europie: wielkie totalitaryzmy, komunizm, narodowy socjalizm, faszyzm próbowały zapełnić wolne miejsce po Bogu. Relatywizm w żadnym wypadku nie jest gwarantem wolności. Widzimy, jak mass media manipulują ludźmi, jak wielkim propagandowym wysiłkiem starają się ich przekonać, że Kościół ich uciska, chcą sprawić, by porzuciwszy wiarę chrześcijańską, poszli za zwodzicielami, którzy nadają ton opinii publicznej. W Polsce istnieje partia Ruch Palikota, w Niemczech mamy podobną Partię Piratów, które działają nieodpowiedzialnie i wbrew dobru wspólnemu.

Jakie herezje zagrażają dziś Kościołowi?

– One zagrażają również ludziom, ponieważ Kościół jest adwokatem ludzi: na rzecz wolności, sprawiedliwości społecznej, solidarności, wspólnoty między ludźmi – od rodziny począwszy, przez gminę, naród, na ludzkości skończywszy. Kościół reprezentuje pozytywne i budujące wartości i prawdy, gdy po drugiej stronie – jeśli się to dokładnie przeanalizuje – antykościelna ideologia jest destrukcyjna. Niszczy rodzinę, chce legalności aborcji, niszczy życie. Narodom głosi egoizm, na podstawie którego każdy naród miałby być samowystarczalny i bronić jedynie swoich interesów. Egoizm i relatywizm są destrukcyjne.

Egoizm narodowy jest współczesną herezją?

– Zdecydowanie. Przez 500 lat mieliśmy w Europie ciągłe wojny między Francją a państwami niemieckimi. Zabory Polski nie były niczym innym jak wyrazem chęci panowania i egoizmu ówczesnych monarchów, częściowo też egoizmów narodowych. Dlatego ważne jest, by uznawać swoją przynależność do narodu, ale jednocześnie nie można czynić jego interesu miarą wszystkiego, ponieważ miałoby to bardzo negatywne skutki dla całej rodziny ludzkiej.

Dziś nie mamy już w Europie tego typu konfliktów.

– Właśnie dziś w czasach kryzysu w poszczególnych państwach europejskich słyszy się głosy, że każde państwo powinno dbać tylko o własny interes, podczas gdy przecież fundamentem Europy są współpraca i solidarność. Gdy w którymś kraju dzieje się źle, inne powinny pomagać. Trafne jest porównanie do rodziny, która trzyma się razem w szczęściu i cierpieniu i wspólnie walczy z przeciwnościami. To jedyna droga ku pomyślnej przyszłości.

Mamy teraz Rok Wiary. Przecież mieliśmy do tej pory prawie 2 tysiące lat wiary.

– Chodzi o to, by w tym roku dać sobie możliwość większego skoncentrowania się na wierze. Celem jest nowa ewangelizacja i umożliwienie wewnętrznego spotkania z Ewangelią. Benedykt XVI napisał już dwie encykliki dotyczące cnót Boskich, nadziei i miłości, w tym roku Ojciec Święty zwróci się w formie encykliki do całego Ludu Bożego, chcąc przypomnieć, co stoi w centrum. Także w rodzinie warto czasami na nowo przepracować, czym jest ta rodzinna wspólnota, by nie poddać się rutynie.

Jak Ksiądz Arcybiskup osobiście odnawia swoją wiarę w Roku Wiary?

– Jestem chrześcijaninem jak każdy inny człowiek. Staram się odnawiać i pogłębiać moją wiarę w codziennej modlitwie i Mszy św., medytacji, także przez ćwiczenia duchowe według wskazań św. Ignacego Loyoli, podczas których człowiek wycofuje się na pewien czas ze świata. Są mi one szczególnie bliskie. Wiara nie oznacza jednak tylko intelektualnych rozważań, ale także ukazywanie jej swoim życiem. W życiu spotyka nas wiele przykrości, cierpienia, które musimy znieść. Wszystko, co jest złe w życiu, należy znosić w świetle wiary.

W 2012 roku obchodzimy także 50. rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II. Różnie interpretuje się to wydarzenie. W ostatnim numerze „L’Osservatore Romano” napisał Ksiądz Arcybiskup, że zarówno na kościelnych „postępowców” jak i „neotradycjonalistów” czyha zagrożenie „heretyckiego interpretowania soboru”. Jak należy to rozumieć – przecież Sobór Watykański II nie był dogmatyczny, a pastoralny.

– Każdy sobór jest dogmatyczny, jeśli głosi naukę. Opiera się na Boskim objawieniu, wielkich dogmatach, uznaniu, że Kościół jest sakramentem zbawienia świata. To jest jego dogmatyczna podstawa. Istnieje tylko jedna interpretacja soboru w pełnym kontekście wiary katolickiej, należy go rozumieć w świetle „hermeneutyki ciągłości”. Jeśli ktoś uważa, że sobór był początkiem całkowicie nowego Kościoła, dzieli historię Kościoła, jego wielką tradycję i wyznaje „hermeneutykę zerwania”. Tak myślą „postępowcy”, ale i „tradycjonaliści”, którzy atakują sobór z drugiej strony. Istnieje tylko jedno objawienie, które w historii Kościoła stopniowo się nam ukazuje. Podejście obu stron nazywam „heretyckim”, gdyż stawia pod znakiem zapytania autorytet soboru jako najwyższego urzędu nauczycielskiego Kościoła w jedności z papieżem. Jeśli dyskwalifikuje się wspólną opinię biskupów i papieża, opuszcza się podstawę wiary katolickiej.

Czy w takim razie można się spierać z soborem?

– Spierać się nie można, można teologicznie dyskutować. Na pewno nie można składać sprzecznych wyznań wiary. Kościół katolicki ma wspólne wyznanie wiary, wierzymy w Ojca, Syna i Ducha Świętego. Bóg w swoim objawieniu dał Kościołowi apostołów w ich następcach, którzy w tej wielkiej ludzkiej wspólnocie zapewniają, że prawdy wiary nie będą zależały od głosowania i objawienie nie zostanie oddane pod osąd różnych poglądom, tylko na przestrzeni czasu pozostanie niezmienione.

Gdzie są granice dyskusji o soborze?

– Jeśli ktoś opuszcza podstawy nauki wiary katolickiej, wówczas dyskusja jest niemożliwa. Dyskusje wewnątrz ram nauki katolickiej – między poszczególnymi szkołami teologicznymi czy na podstawie różnic między kulturami – są uprawnione. Dotyczy to także różnych rytów liturgicznych: nie mamy jednego, różnią się one między sobą, ale chodzi tu o tę samą Mszę św.

Szczególnie w niemieckojęzycznym obszarze pojawiają się ludzie, którzy chcieliby wprowadzać daleko idące reformy, takie jak np. wyświęcanie kobiet na księży, zniesienie obowiązkowego celibatu kapłanów czy też zmiany w nauczaniu etyki seksualnej. Na ile możliwa jest wewnątrzkościelna dyskusja na te tematy?

– Podstawą Kościoła jest wiara, tak jak jest ona przekazywana przez urząd nauczycielski Kościoła. Dotyczy to także nauki o tym, kogo można wyświęcać na diakona, księdza i biskupa. Odpowiedź w tym zakresie jest jasna i kto się jej przeciwstawia, nie może przedstawiać siebie jako reformatora, ponieważ neguje naukę Kościoła. Nadużywa się pojęcia „reformy”. Reformatorzy Kościoła przechodzili od powierzchownej pobożności ku głębokiej miłości do Jezusa Chrystusa. Reformatorami Kościoła byli wielcy święci, jak św. Franciszek, św. Teresa z Avila lub matka Teresa. Reforma oznacza pogłębienie miłości do Jezusa Chrystusa, a nie wpuszczenie do Kościoła ducha świata i uczynienie z Kościoła pola bitwy między różnymi ideologicznymi stanowiskami.

Ksiądz Arcybiskup jest związany z Polską – często tu bywa, przyjeżdża tu także na wakacje. Skąd zainteresowanie naszym krajem?

– Gdy jeszcze byłem profesorem w Monachium, miałem polskich studentów, niektórzy z nich później pisali u mnie doktoraty. Później bywałem u nich na Mszach prymicyjnych lub odwiedzałem ich rodziny i po jakimś czasie zacząłem do was także przyjeżdżać na wakacje. Podczas moich pobytów, także naukowych, poznawałem coraz więcej osób – naukowców, księży, biskupów i w ten sposób moja sieć powiązań z Polską stawała się coraz mocniejsza. Jestem doktorem honoris causa UKSW i KUL, a także honorowym obywatelem Myszyńca. Wiele razy byłem gościem na Miodobraniu Kurpiowskim, przewodniczyłem Mszy św. z tej okazji. W takich warunkach trudno nie być związanym z Polską (śmiech). Polska to bardzo ważne katolickie państwo w Europie. Mam nadzieję, że dziś, gdy jest tyle ataków na Kościół, Polska zachowa swoją katolicką tożsamość. Bez Kościoła katolickiego nie będzie w Polsce duchowej, kulturalnej i humanistycznej wolności.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.