Zajrzyj do Kuźni

Marta Deka, ks. Zbigniew Niemirski; GN 49/2012

publikacja 16.12.2012 09:02

Chodzi o katechezę, na której młodzi katechizują młodych.

Zajrzyj do Kuźni Ks. Zbigniew Niemirski Na każdym spotkaniu jest obrzęd udzielania Komunii św. O to organizatorów bardzo prosił bp Edward Materski

Spotykają się od ośmiu lat. Na comiesięcznych Kuźniach najpierw na Michałowie, w kościele bł. Annuarity gościł ich ks. kan. Kazimierz Marchewka. Teraz są bliżej centrum, u Matki Bożej Miłosierdzia. – Jakiś czas temu spotkałem człowieka, który wrócił z Anglii. Poznał mnie i pyta: „Proszę księdza, czy jest jeszcze Kuźnia? Chciałbym znów na nią przyjść”. Powiedział mi też, że to, co zyskał na Kuźni, trzymało go przy Panu Bogu – mówi ks. Tomasz Gaik.

Czterech muszkieterów

– Był rok 2004. Wspominaliśmy Apele Młodych, które prowadził nieżyjący już wtedy bp Jan Chrapek. Widzieliśmy, że zaczynamy się rozchodzić: KSM sobie, oaza sobie, harcerze sobie. Trzeba było spróbować zrobić coś razem – wspomina ks. Piotr Turzyński, wicerektor radomskiego seminarium, a wtedy odpowiedzialny za diakonię ewangelizacyjną Ruchu Światło–Życie. – Pierwsze spotkanie było w moim pokoju, a nazwę Kuźnia wymyślił ks. Dariusz Kowalczyk, notabene pochodzący z parafii Kowala – opowiada ks. Tomasz Gaik, który był duszpasterzem harcerzy, a dziś jest wikariuszem parafii Matki Bożej Miłosierdzia, wciąż organizujący comiesięczne Kuźnie.

– Szukaliśmy zupełnie nowej nazwy. Laboratorium Wiary już było, a przecież wiarę się także wykuwa – wyjaśnia ks. Kowalczyk, ówczesny diecezjalny asystent Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, obecnie członek zarządu Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Do tej trójki dołączył ks. Albert Warso, będący w tamtym czasie pracownik watykańskiej Kongregacji Doktryny Wiary, diecezjalnym moderatorem Ruchu Światło–Życie. Z uśmiechem wspominają niepokój przed pierwszym spotkaniem. Dolny kościół bł. Annuarity jeszcze niewykończony. Niepewność, czy młodzież przyjdzie. Z reporterskim mikrofonem stał z nimi Radosław Mizera, dziennikarz Radia Plus Radom. Młodzi przyszli i zostali. Wśród nich był Piotr Czyż, teraz student Politechniki Warszawskiej. – Byłem wtedy ministrantem i oazowiczem. Kuźnia to było coś innego. Coś takiego, czego nie było w moim otoczeniu. Tyle młodych osób naraz może wspólnie wykuwać swoją wiarę. A teraz, kiedy przychodzę na spotkania i widzę te wszystkie młode twarze, to z sentymentem wspominam początki.

U młodzieży musi być „i”

– To znaczy i na poważnie, i z humorem, i z oklaskami, i ze śpiewem, i z grafiką, i z wizualizacją, i z dramą – wyjaśnia ks. Dariusz Kowalczyk. Przy dużej dozie spontaniczności wszystko było przemyślane i uporządkowane w cykle. Pierwsze trzy Kuźnie poświęcono wierze, nadziei i miłości. Potem były Dekalog, Osiem Błogosławieństw, spotkania ze świętymi, z aniołami, ze św. Pawłem. W tym roku będzie mowa o wierze. – Kuźnia to spotkanie ze słowem Bożym, dlatego jest liturgia słowa i konferencja, którą głosi zaproszony gość. Są świadectwa ludzi świeckich. Możliwość spowiedzi i Komunia święta. A ponadto dużo śpiewu i wspólnej zabawy. Nasza Kuźnia stoi na dwóch filarach. Pierwszy to spotkanie z Panem Bogiem, drugi to spotkanie z ludźmi – mówi ks. Tomasz Gaik.

Ewelina Marchewka, dziś studentka, uczestniczy w tych spotkaniach od 2009 r., kiedy odbywały się Kuźnie Anielskie. – Kuźnia jest przede wszystkim odskocznią od codzienności. To spotkanie ze śpiewem i słowem. Jest też możliwość niecodziennej spowiedzi, gdy księża nastawiają się na to, żeby z młodym człowiekiem porozmawiać i jak najwięcej mu wytłumaczyć. Oprócz głośnego, radosnego śpiewu jest czas na wyciszenie i indywidualne spotkanie z Panem Bogiem. Kuźnia jest też dobrą okazją do spotkania ze znajomymi, którzy przyjeżdżają z różnych zakątków diecezji – mówi. Kuźnia przygotowuje także gadżety, symbole wiary – poprawia ks. Kowalczyk. Na przykład na ostatniej uczestnicy otrzymali zakładki obrazujące życie w seminarium z tekstem modlitwy o powołania.

Młodzież z Winkiem

Z czasem do grona inicjatorów dołączali kolejni księża. Ks. Michał Szeląg, wikariusz parafii Matki Bożej Miłosierdzia, niestrudzenie dokumentuje te spotkania, robiąc zdjęcia i kręcąc filmy. Dzięki niemu Kuźnia żyje w internecie. Skoro tyle było o śpiewie i muzyce, to dziś trudno sobie wyobrazić Kuźnię bez ks. Bartłomieja Winka i jego zespołu. – Jestem tu od października 2008 roku – mówi ks. Bartek Wink, od tej jesieni student teologii pastoralnej na KUL-u. – W tym czasie stworzyliśmy zespół. Na początku było to kilkanaście osób z różnych parafii. Skład wciąż się zmienia, bo śpiewają i grają z nami studenci. Dziś nasz zespół, który nazwano Młodzi z Winkiem, w pełnym składzie liczy 30 osób. Mamy klarnety, skrzypce, gitary. W naszych chórkach śpiewają chłopcy i dziewczęta. Zadaniem zespołu jest animowanie śpiewów, nie tyle koncertowanie, ile włączanie wszystkich do śpiewania. Przez to Kuźnia daje młodym poczucie wspólnoty – wyjaśnia.

Nie byłoby Kuźni w takim kształcie, gdyby nie organizacyjne zaangażowanie samych młodych. To oni od początku, gdy potrzeba, troszczą się o wystrój, kolportują plakaty, przygotowują gadżety – symbole wiary. Na Kuźnie bardzo chętnie przyjeżdżają klerycy. Niejeden z nich dziś już jako ksiądz wraca tu ze swoją młodzieżą. – Ja sam mogę powiedzieć przynajmniej o trzech alumnach, którzy zwierzyli się, że ich myśl o wstąpieniu do seminarium zrodziła się właśnie na Kuźni – mówi ks. Piotr Turzyński. Magdalena Lisak, studentka pedagogiki, brała udział w Kuźniach, gdy odbywały się jeszcze na Michałowie. W domu ma nawet plakat z 2006 r. – Odkąd te spotkania są w mojej parafii, pomagam przy organizacji. Jeśli trzeba, czytam fragmenty Pisma Świętego albo inne teksty. Gram w różnych scenkach. Niekiedy przerzucam slajdy z tekstami piosenek, które śpiewa kuźniowy zespół. Często to drobne rzeczy, ale bez nich byłoby trudno przeprowadzić Kuźnię. Jeśli są do rozdania jakieś świece, naklejki, obrazki, to pomagamy z oazowiczami z naszej parafii. Im bliżej spotkania, tym przygotowania są gorętsze – mówi.

Tradycyjnym terminem kuźniowych spotkań są trzecie piątki miesiąca. Najbliższa odbędzie się więc 21 grudnia o 19.00. Czy warto się wybrać? Na to pytanie Magdalena odpowiada: – Skoro wciąż chodzę na Kuźnie, to na pewno coś mnie tu trzyma, coś mnie wciągnęło. Myślę, że jest to poczucie wspólnoty. To kościół pełen młodych ludzi, którzy razem śpiewają, bawią się, tańczą, a przede wszystkim wspólnie się modlą.