Nie narzekają – działają!

Anna Kwaśnicka; GN 47/2012 Opole

publikacja 01.12.2012 07:00

- Udało nam się pobudzić na wioskach życie wspólnotowe, nadać mu wyraźny rys chrześcijański, a także wykształcić wielu liderów społecznych – podkreśla ks. Hubert Janowski, który od 30 lat prowadzi duszpasterstwo rolników w diecezji opolskiej.

Słuchacze diecezjalnego uniwersytetu zbudowali silną wspólnotę Anna Kwaśnicka Słuchacze diecezjalnego uniwersytetu zbudowali silną wspólnotę

Niebagatelną w tym rolę odegrała działalność Diecezjalnego Uniwersytetu Ludności Wiejskiej, który właśnie zainaugurował 20. semestr nauki. Ale nim o uczelni z dziewiętnastoletnią historią – cofnijmy się do roku 1982.

Zapisane w historii pierwsze kroki

W grudniu minie 30 lat, odkąd w Kościele opolskim zaczęto tworzyć ramy duszpasterstwa ludności wiejskiej, nad którym pieczę od samego początku sprawuje ks. prałat Hubert Janowski. – Powołanie duszpasterstwa było związane z inicjatywą ogólnokrajową, kiedy w czasach „Solidarności” wypłynęła ze strony mieszkańców wsi prośba o opiekę duszpasterską – wyjaśnia ks. Hubert Janowski. W odpowiedzi na tę prośbę 2 grudnia 1982 r. episkopat powołał ogólnopolskie duszpasterstwo rolników, któremu jako pierwszy przewodniczył bp Jan Gurda, biskup pomocniczy diecezji kieleckiej. Natomiast w Kościele opolskim bp Alfons Nossol mianował diecezjalnym duszpasterzem ks. Huberta Janowskiego, wówczas proboszcza parafii w Gościęcinie. – Z czasem moimi współpracownikami zostali: ks. Piotr Gołąbek w rejonie kluczborskim, ks. Zygfryd Pyka w rejonie raciborskim, obecnie jest nim ks. Damian Rangosz, i ks. Bronisław Dołhan w rejonie nyskim, obecnie – ks. Józef Bensz. Ponadto w każdym z dekanatów został mianowany kapłan odpowiedzialny za duszpasterstwo rolników – wyjaśnia ks. Janowski.

Postawili na liderów

– Od samego początku naszym celem jest przede wszystkim formowanie i wspieranie animatorów, którzy w swoich wioskach i parafiach będą kształtowali życie społeczne i religijne – podkreśla ks. Hubert Janowski. – Ogromne oparcie mieliśmy w bp. Antonim Adamiuku, który mocno upominał się o prawa rolników. Zaczęliśmy organizować modlitewno-formacyjne spotkania rejonowe połączone z wykładami zaproszonych specjalistów, a także rekolekcje dla ludności wiejskiej, które odbywały się w kilku diecezjalnych ośrodkach – wymienia ks. Janowski. I jedne, i drugie spotkania cieszyły się ogromną popularnością. Tak jak i dożynki diecezjalne na Górze św. Anny oraz dni modlitw o dobre urodzaje, odbywające się w drugi dzień Zielonych Świąt we wszystkich czterech rejonach duszpasterskich, a prowadzone przez księży biskupów. Z czasem powołana została Diecezjalna Fundacja Rolnicza, która pomagała w restrukturyzacji gospodarstw rolnych, udzielając pożyczek, a przed wejściem Polski do Unii Europejskiej opolscy rolnicy przez kilka lat wyjeżdżali na dwutygodniowe seminaria do Rhöndorf w diecezji kolońskiej, gdzie zwiedzając różne typy gospodarstw, poszerzali swoje horyzonty, dowiadywali się, jak funkcjonuje system dopłat, poznawali od podszewki, jakie czekają na nich problemy w nowej europejskiej rzeczywistości.

Modlitwa, formacja i edukacja

Dni modlitw i dożynki diecezjalne w kalendarzu duszpasterstwa rolników znajdują się po dziś dzień. Natomiast rekolekcje zmieniły swoją formułę. Obecnie każdego roku organizowane są dwa turnusy w Diecezjalnym Domu Formacyjnym w Raciborzu-Miedoni, a za ich przygotowanie odpowiada ks. Damian Rangosz, proboszcz w Pietrowicach Wielkich. W Adwencie odbywają się rekolekcje dla pań, w Wielkim Poście – dla panów. – Termin od kilku lat jest niezmienny. Spotkania prowadzone są od wtorku do czwartku po 2. niedzieli Adwentu i po 2. niedzieli Wielkiego Postu – wyjaśnia diecezjalny duszpasterz. Przestały być organizowane rejonowe dni skupienia. Poniekąd pewne ich cele przejął powołany w 1993 roku Diecezjalny Uniwersytet Ludności Wiejskiej z siedzibą w Opolu-Gosławicach. Przez kilka lat działały również jego filie w Baborowie, Kluczborku i Nysie. Dotychczas cykl trzech semestrów nauki ukończyło 316 osób. – W początkowych latach nabór był bardzo duży. Po pewnym czasie liczba chętnych zaczęła spadać, przede wszystkim ze względu na wyjazdy za granicę za pracą.

W tym roku tylko kilka osób zgłosiło się na pierwszy semestr, stąd zadecydowaliśmy o zmianie formuły kształcenia. Zjazdy już nie będą odbywały się co tydzień, tylko raz w miesiącu, a na wykłady zaproszeni są również wszyscy dotychczasowi absolwenci – wyjaśnia ks. Janowski. W gronie absolwentów nie brakuje osób, które działają w radach gminnych, są członkami rad powiatowych, włączają się w Program Odnowy Wsi czy podejmują rozmaite działania na rzecz swojego środowiska lokalnego. Nie sposób nie wspomnieć m.in. śp. Józefa Webera, pierwszego prezesa Diecezjalnej Fundacji Rolniczej, czy śp. Huberta Kurzały, burmistrza Leśnicy, którzy byli mocno zaangażowani w działania na rzecz rolników. – Tam, gdzie jest lider, tam życie miejscowości nabiera kształtu, ludzie zaczynają zmieniać swoje otoczenie – podkreśla ks. Janowski.

Nie tylko o rolnictwie

Tegoroczni absolwenci, którzy dopiero co odebrali pamiątkowe dyplomy, podkreślają, że warto poświęcić jesienno-zimowe soboty na uczestnictwo w wykładach. – Lubię przebywać z ludźmi, poszerzać swoją wiedzę, zwłaszcza o rolnictwie, ekologii czy agroturystyce. Tu było to możliwe – mówi Eugeniusz Zuziak z Burgrabic. – Poruszaliśmy tematy bieżące, dyskutowaliśmy o sprawach ochrony środowiska, żywności modyfikowanej genetycznie. Poznaliśmy nauczanie Kościoła w tych kwestiach – podkreśla Stanisław Popiel z Kup. – Były wykłady z teologii i etyki, zaproszeni goście podejmowali m.in. zagadnienie eutanazji, aborcji czy in vitro – dopowiada Aneta Styrnol-Majowska z parafii w Opolu-Gosławicach, która na pierwsze spotkanie przyszła z ciekawości, a została trzy lata. – Czas wolny trzeba sobie dobrze wypełnić, dlatego namówieni przez nasze koleżeństwo, zdecydowaliśmy się z żoną zapisać na zajęcia. To obowiązek, który chętnie wypełnialiśmy – zaznacza Horst Wojczik z Popielowa. Słuchacze otrzymują indeksy, a jeśli chcą – mogą naukę zakończyć napisaniem pracy dyplomowej. Ale to nie o dyplom chodzi – on jest jedynie symboliczny. Najważniejsze są nowe przyjaźnie, zdobyta wiedza, a także odwaga, by robić coś dla innych.

Pierwsze i najważniejsze: trzeba chcieć

– Na wagę złota są ci, którym chce się coś robić dla swoich społeczności, którzy nie pytają „a co ja z tego będę miał?”. Gdyby wszyscy takim myśleniem się kierowali, to opolskie wsie nie wyglądałyby tak pięknie, nie byłoby tylu festynów, nie podejmowano by tylu nowych wyzwań – zauważa diecezjalny duszpasterz rolników. – Bóg każdego obdarował talentami. Trzeba je w sobie odkryć i zdobyć się na odwagę, by je spożytkować dla dobra drugiego człowieka. Czasem ludzie boją się, że przez innych zostaną wyśmiani, kiedy coś im się nie uda, ale we wspólnocie, która wyrosła przy naszym uniwersytecie, każdy znajdzie potrzebne wsparcie – zapewnia ks. Janowski, apelując do wszystkich, którzy narzekają, są zniechęceni i myślą, że już lepiej nie będzie: – Odważcie się przyjść! – Oferta naszego uniwersytetu kierowana jest do wszystkich mieszkańców wsi i małych miejscowości, nie tylko do rolników – zaznacza Urszula Karwaczyńska, która zajmuje się m.in. zapraszaniem prelegentów. A trzeba podkreślić, że z uczestnikami zajęć swoją wiedzą dzielą się zarówno naukowcy z Uniwersytetu Opolskiego, jak i specjaliści z Opolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego czy Izby Rolniczej. Przy zapisach nie jest ważne posiadane wykształcenie, nie trzeba mieć matury w kieszeni ani ukończonej szkoły średniej. Ważna jest chęć studiowania, poszerzenia horyzontów myślowych i formowania ducha. – Zapraszamy wszystkich, którzy chcą działać w swoich społecznościach, którzy chcą wyjść z domu, zawierać nowe przyjaźnie albo po prostu czegoś nowego się dowiedzieć – podkreśla Urszula Karwaczyńska