Mity i kity

Krzysztof Błażyca

Dlaczego świadomość sporej grupy naszego społeczeństwa dot. Kościoła kształtują stereotypy, nijak mające się do rzeczywistości?

Mity i kity

Wiedza Polaków o Kościele jest relatywnie mała, a zamiast niej wolą powielać mity nt. Kościoła. A te mają się u nas całkiem dobrze - pisze w sobotnio-niedzielnym wydaniu "Rzeczpospolitej" Ewa Czaczkowska, w tekście "Władza, pieniądze i seks w Kościele".

Ignorancję środowisk z założenia antyklerykalnych przyjąć trzeba "na klatę", bo poza frazesologią ich wszechstosowaną i manipulacją politycznie najpoprawniejszą, trudno się tu czego innego spodziewać. Można odnieść wrażenie, że to "umiłowanie" spraw kościelnych stało się swoistą obsesją, a obsesje raczej trudne są do wyprostowania. Cóż... Tylko jak się nie dać złapać w tę misternie plecioną sieć faktów, ćwierćfaktów, fantazji, fobii i pomówień? 

"Celem działań tych środowisk, jest zakwestionowanie miejsca Kościoła w społeczeństwie, które udało się zbudować, po 1989 r. W tym celu kreują oni obraz Kościoła, jako instytucji bogatej, walczącej tylko o swoje interesy, chcącej podporządkować sobie państwo, nieakceptującej pluralizmu. Takie stereotypy są chętnie nagłaśniane przez media" mówi w tekście Czaczkowskiej, Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny KAI. Zwraca przy tym uwagę, że powielaniu stereotypów sprzyja "tabloidyzacja większości mediów".     

Jest zatem hucpa, jest larum. To już nawet nie zaskakuje. Miałkość, faktograficzne tandeciarstwo, aspiracje medialnych szamanów do społecznych terapii szokowych, i tak "w koło Macieju". Ziewam więc sobie przeciągle. Ziewnięcie, znużenie ot...   

Z drugiej strony przysnąć nie można. Przeciwnie: pobudka! Smutne jest bowiem to, iż często sami chrześcijanie "w sposób bezrefleksyjny powtarzają mity o Kościele, nie wnikając głębiej w to, jak jest naprawdę", zwraca z kolei uwagę ks. prof. Józef Naumowicz. Nie chciałoby się powiedzieć, że "zły to ptak, co własne gniazdo kala'. A jednak - skoro "przysłowia mądrością narodów".

A jak jest naprawdę? Najogólniej pisząc - dobrze jest! Aby to dostrzec, wystarczy pomimo powielanych i produkowanych wokół mitów, nie dać wciskać sobie kitów. I tu tekst red. Czaczkowskiej bardzo przydatnym jest, bo autorka klarownie rozprawia się ze stereotypami, zbijając je faktycznym stanem rzeczy (sprawy celibatu, pedofilii, żądzy władzy, pazerności, moralności, finansów - czyli wszystko czym mniej lub bardziej karmią się salonowe gadki szmatki).

"Mówi się, że jakoby Kościół był zacofany, był wrogiem postępu i nauki (od lat popularyzuje dialog miedzy nauką i religią, w Papieskiej Akademii Nauk zasiada 20 noblistów ), że Kościół broni życia nienarodzonych tylko w teorii bo nie pomaga samotnym matkom i sierotom (w Polsce prowadzi m.in. 40 domów samotnych matek, 50 okien życia, 20 ośrodków adopcyjnych), zabrania seksu (bo mówi i pięknie seksu małżeńskiego i odpowiedzialności za współmałżonka)..." - pisze Czaczkowska.

Zwraca też uwagę, że "w Polsce pomoc finansowa dla Kościoła katolickiego (kapelani, uczelnie, Fundusz Kościelny, zabytki, środki z funduszy unijnych) wynosi rocznie ok. 492 mln złotych i prawie tyle samo (482 mln) wynosi pomoc, jakiej co roku biednym i potrzebującym udziela tylko jedna kościelna organizacja charytatywna - Caritas".

Dlaczego więc świadomość sporej grupy naszego społeczeństwa, gdzie ponad 90 proc jest ochrzczonych a 40 proc. deklaruje się jako praktykujący, kształtują stereotypy, nijak mające się do rzeczywistości?

"Stereotypy powstają wtedy, gdy brak wiedzy uzupełniamy domysłami, albo schematami myślowymi, które są w nas wdrukowywane od najmłodszych lat. Ogromną rolę w ich powstawaniu odgrywają  media, gdyż nie jesteśmy w stanie, albo nie chcemy weryfikować informacji, które podają" - mówi dla "Rz" psycholog dr Sylwia Błeńska. 

Cierpka to diagnoza. Czy jesteśmy już tak zmanipulowani? A może - co gorsza - najzwyczajniej leniwi? Szkoda by było. Zwłaszcza, że dla chrześcijanina Kościół jest duchowym domem. A to wystarczający powód, by oczy trzymać szeroko otwarte. Choćby zapałkami. Chyba że to "zadomowienie" w Kościele, w rzeczywistości bliższe jest bezdomności. Oby nie z wyboru.

"Błądzić jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską" miał powiedzieć św. Augustyn.