Mądra miłość

GN 44/2012 Gdańsk

publikacja 09.11.2012 07:00

Pan Bóg daje mi tę łaskę, że wezwania, które przychodzą, po prostu staram się realizować. Z biskupem Ryszardem Kasyną rozmawia ks. Rafał Starkowicz.


Bp Ryszard Kasyna został mianowany ordynariuszem diecezji pelplińskiej
 ks. Rafał Starkowicz Bp Ryszard Kasyna został mianowany ordynariuszem diecezji pelplińskiej


Ks. Rafał Starkowicz: Jak Ksiądz Biskup przyjął tę nominację i związane z nią zupełnie nowe wyzwania?

Bp Ryszard Kasyna: Dość dawno ktoś sformułował takie powiedzenie, że jeżeli chcesz rozbawić Pana Boga, to zaplanuj sobie życie. Pan Bóg daje mi tę łaskę, że wezwania, które przychodzą, po prostu staram się realizować. Tak samo dzisiaj odczytuję to działanie Pana Boga, że stawia mnie przed jakimś kolejnym wezwaniem kapłańskim i biskupim. Przyjmuję to z wielką radością, chociaż z nadzieją zawsze wiąże się nutka niepewności. Jestem ufny, że to, co istnieje w diecezji pelplińskiej, będzie mogło rozwijać się i owocować.


Co jest zdaniem Księdza Biskupa największym kapitałem tej diecezji?

– Myślę tu przede wszystkim o dziedzictwie i korzeniach, które, patrząc na historię i teren diecezji, są bardzo widoczne. Związane są one z ziemią kaszubską i kociewską. Z mocnymi rodzinami i pełną pokory wiarą. Na bazie tej ufnej wiary wiele dobrego można zbudować. Nie znaczy to, że diecezję pelplińską ominęły widoczne w Polsce zagrożenia. One są. Dotykają rodzin. Ta społeczność nie żyje w odosobnieniu. Trzeba do tych zagrożeń mądrze podchodzić.


Jaka jest recepta na zażegnanie tych niebezpieczeństw?


– Odpowiedzią jest przede wszystkim wiara. Powinien o tym pamiętać zarówno biskup, kapłan, ale także rodzic w odniesieniu do swoich dzieci. Nasze życie jest pielgrzymką. My o tym często zapominamy. Bardzo dbamy o różnego rodzaju dobra materialne. Chcemy, aby życie było lekkie, łatwe i przyjemne. To pewnie też jest ważne, ale nigdy nie możemy stracić z oczu tego celu: nieba i życia wiecznego. Tego nie możemy zagubić, bo wtedy człowiek zagubi siebie i swoje człowieczeństwo.


W jaki sposób chrześcijanin ma bronić w sobie tego spojrzenia w stronę wieczności?


– Bardzo ważna jest tu wspólnota. Bóg stworzył nas do wspólnoty. W niej człowiek ma większe szanse. Czy to w rodzinnej, czy we wspólnocie parafialnej, czy wreszcie we wspólnocie Kościoła. Dzisiaj spostrzegamy, że budzą się te dążenia w nowych ruchach w Kościele. To szczególnie ważne w przeżywanym przez nas Roku Wiary. Papież Benedykt XVI w sposób szczególny akcentuje potrzebę nowej ewangelizacji, aby nasza wiara była żywa i silna. To stawia przed nami wymóg, aby wiarą się dzielić. Chrześcijaństwo nie może zamknąć się w zakrystii.


Czy dzisiaj można powiedzieć, że ktoś chce zamknąć chrześcijan w zakrystii?


– Dzisiaj dzieje się to w zupełnie inny sposób niż kiedyś. Ale dzisiaj też próbuje się zamknąć chrześcijanom usta. Karmi się człowieka sensacjami. Negatywne sytuacje, które oczywiście są obecne w życiu człowieka, nie są istotą życia. Zło nigdy nie powinno być akcentowane. Bogu dzięki, to dobro nadaje smak życiu.


Czy, wchodząc w posługę ordynariusza, ma Ksiądz Biskup jakieś wstępne założenia, które chciałby w sposób szczególny realizować?


– Człowiek winien spoglądać w przyszłość. To spojrzenie w przyszłość ma być głębokie w kontekście życia wiecznego. Ale nie ma żadnego panaceum na wszystkie problemy. Trzeba poszukiwać drogi. Dostrzegać pomniejsze cele, które pozwalają wspólnocie lokalnej Kościoła diecezjalnego dojść do tego ostatecznego celu, jakim jest życie wieczne. Nie mam tu żadnych wstępnych założeń. Kluczem jest sam Jezus Chrystus. Poprzez to, że stał się człowiekiem, ukazuje nam więź braterstwa. Chodzi o to, by więzi braterstwa tworzyć pomiędzy ludźmi. To daje możliwość, że człowiek, który nawet się zagubi, będzie poszukiwał pomocy.


Jak w tym kontekście rozumie Ksiądz Biskup rolę pasterza?


– Wyzwania stojące przed pasterzem są zawsze takie same. Życie diecezji, życie rodzinne nie tworzy się od dzisiaj. I rodzina, i diecezja mają swoją historię. Trzeba ją ciągle na nowo odkrywać. Dlatego biskup ma być pasterzem i ojcem, który będzie stymulował, pobudzał i motywował wiernych, aby wspólnota miała szansę rozwoju.

Jaki powinien być biskup?

– Taki jak każdy chrześcijanin. Ale powinien być człowiekiem skromnym, otwartym i prostym, aby dialog miłości był możliwy. Jeżeli my, pasterze, będziemy zamknięci, jeżeli nie będzie tej otwartości i budowania więzi, wówczas również nasze ojcostwo nie będzie miało autorytetu, a człowiek zagubiony nie odnajdzie drogi do Pana Boga. Pan Jezus daje nam piękną wskazówkę w przypowieści o synu marnotrawnym. Dobry ojciec z tej przypowieści pozwolił synowi dojrzeć do decyzji powrotu. Miłość musi być mądra. Ma przynosić dobre owoce w kontekście wolności człowieka, ale zawsze z troską i otwartym sercem, kiedy ten marnotrawny przychodzi. Dopiero to daje szansę odczytania na nowo miłości Ojca, ale także pozwala zaistnieć ludzkiemu człowieczeństwu. Chrystus, ustanawiając Kościół i kapłaństwo, w nasze skromne i niedoskonałe, często grzeszne dłonie złożył sakramenty, byśmy poprzez te Boże dary prowadzili do życia wiecznego tych, których nam powierzył.•