6+6+6

Marcin Jakimowicz

„Liczba to bowiem człowieka”, nie demona. On nie ma liczby.

6+6+6

Dzisiejsze czytanie: „Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować”

Osiemnaście lat pochylenia, niezauważenia, ignorowania, spychania na margines. Osiemnaście – przypomina o. Augustyn Pelanowski – to wynik dodawania 6+6+6. Nieprzypadkowe równanie odsyłające nas do znanego cytatu z Apokalipsy.

„Liczba to bowiem człowieka” – jak czytamy – nie demona. On nie ma liczby. Lo cifer – bez cyfry, nie zapisany w niebie. „Nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” – Jezus ostudził zapał uczniów emocjonujących się pierwszymi owocami posługi egzorcyzmowania.

Ci, których ignorujemy, popychamy, poszturchujemy, zamykają się w sobie. Stają się trzema szóstkami. Ojciec kłamstwa, jak określa go Ezechiel w 28 rozdziale, „przestał istnieć na zawsze”. Prychając pogardliwie „dla mnie nie istniejesz”, krzycząc „nienawidzę cię” (dosłownie: „nie chcę widzieć”), przyrównujemy ludzi do demonów.

W jaki sposób otoczona pobożnymi Żydami, zgromadzonymi na modlitwie szabatu, kobieta została uzdrowiona? „Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy”.

Zobaczył ją! „Ten, który widzi z daleka” spojrzał w oczy „tej, którą wszyscy dotąd traktowali jak powietrze”. Powiedział: jesteś zapisana w niebie.

Panie, czy jestem aż tak zepsuty (czytaj: tak zanurzony w nauce demona), jak „owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam”

Marcin, jeśli się nie nawrócisz, zginiesz podobnie.

TAGI: