Ekumenizm męczenników

Łączy nas nie tylko wiara w Chrystusa. Także przelewana za Niego krew.

Ekumenizm męczenników

Co i rusz pojawiają się nowe doniesienia o prześladowaniu chrześcijan. Straszniejsze od liczb są relacje tych, którym udało się przeżyć. „Rzucili mnie na ziemię krzycząc „Allah Akbar”. Leżąc z twarzą w ziemi wzywałam Jezusa” – opowiadała studentka Elkanah Sardauna, nigeryjska chrześcijanka opowiadając o ataku islamistów na studencki kampus. „Zażądali, bym przestała to robić, ale nie słuchałam ich. W następnej chwili postrzelili mnie w rękę i poczułam cięcie nożem w tył szyi. Zostawili mnie, bo myśleli, że nie żyję… Mieszkałam w pokoju z trzema koleżankami. Wszystkie nosiłyśmy imiona chrześcijańskie. Zabito je na moich oczach”. Aż brakuje słów. A przecież podobnych historii nie opowiedzą już ci, którym nie udało się przeżyć.

Znamienne, że za wiarę w Chrystusa umierają chrześcijanie różnych wyznań. Dla ich oprawców bez znaczenia jest, czy ich ofiary są katolikami, anglikanami czy zielonoświątkowcami. Podobnie jak w Europie czy Ameryce nie ma większego znaczenia przynależność konfesyjna tych, którzy odważnie stają w obronie swojej wiary i ewangelicznych wartości. Dla podzielonych chrześcijan to ważny sygnał: łączy nas nie tylko jedna wiara w Chrystusa i jeden chrzest, ale i to, że dla swojego Mistrza jesteśmy szykanowani i zabijani. Mimo istniejących podziałów, niechęci i sporów tak  naprawdę jesteśmy braćmi.

Ostatnio coraz mocniej w sprawie prześladowań chrześcijan w świecie wypowiada się cerkiew Rosyjska.  I dobrze. Krzywda jest krzywdą niezależnie od tego, kto jej doświadcza. Dobrze, że to zauważamy i że przynajmniej w obronie praw chrześcijan potrafimy mówić jednym głosem. Może ten trudny Boży dopust pomoże naszym ospałym ostatnio ekumenicznym działaniom?