Święta Dolina

Joanna Bątkiewicz-Brożek

GN 43/2012 |

publikacja 25.10.2012 00:15

Dolina Qadisha jest jak potężna katedra, której kamienie mogłyby opowiedzieć niejedną historię świętości. Piękna i niebezpieczna, miejscami przypomina Wielki Kanion Kolorado. To od wieków schronienie dla chrześcijan w Libanie. Tu męczeńską śmierć poniosły tysiące maronitów.

Dolina Qadishy ciągnie się przez 16 km. To symboliczne miejsce  dla Libanu Henryk Przondziono Dolina Qadishy ciągnie się przez 16 km. To symboliczne miejsce dla Libanu

Qadisha! Nie wolno wam wyjechać, dopóki nie zobaczycie Qadishy! – mówili ci, których spotykaliśmy w Libanie. Wyprawa w góry przy napiętym planie spotkań i pracy wydawała się jak kwiatek przypięty do kożucha. Myliliśmy się. Bo wizytę w Kraju Cedrów powinno się tu zaczynać. Nie tylko dla zapierających dech w piersiach widoków, ale także, by zrozumieć niełatwą sytuację libańskich chrześcijan w tym umęczonym konfliktami kraju. Czas jakby się tu zatrzymał przed wiekami, kiedy w skalnych grotach Qadishy chrześcijanie szukali schronienia przed prześladowaniami ze strony muzułmanów. Dziś niemal czuje się jeszcze zapach krwi tych, którzy ponieśli tu męczeństwo za Chrystusa. Umierali z głodu i pragnienia, wśród skał. Inni ginęli od płomieni i muzułmańskich sztyletów. Dlatego Qadisha. Bo w dialekcie syryjskim to: święta.

Wypalone rany

Qadisha to pustynia dla minaretów, mimo że w Libanie mahometanie to prawie 80 proc. ludności. Ale tu im się nie udało. To kawałek naszej ziemi obiecanej w Kraju Cedrów. Jesteśmy 100 km na północ od Bejrutu. Pustynny krajobraz, czołgi, co chwila uzbrojeni od stóp do głów żołnierze. – Stąd blisko do Syrii – tłumaczy Tony, nasz kierowca. – Nie dziwcie się. Jesteśmy przyzwyczajeni, czekaj, zaraz i ty się przyzwyczaisz – śmieje się. Nagle za wzniesieniem ostatniego odcinka szerokiej drogi Tony z piskiem opon zatrzymuje dżipa. Kurz zaciera widoczność. – To na początek – śmieje się, widząc nasze przerażenie. – Boisz się wysokości? – pyta. Wysiadamy i z trudem łykamy powietrze. Z wrażenia. Przed nami, jak na dłoni, Dolina Qadisha. – Za trzy godziny będziemy w samym środku – pokazuje nasz przewodnik.

Widok imponujący. Święta Dolina ma kształt litery V o ramionach długości 16 km. Zieleń gęstych lasów kontrastuje w wielu miejscach z nagimi skałami. Krajobraz dopełniają wystające zza szczytów drzew kościelne wieże. Na jednej ze skalnych półek – jakby zrośnięty z górą – klasztor prawosławny. Wsiadamy do samochodu. Tony wyłącza klimatyzację, opuszczamy szyby. Powietrze jest tu rześkie i chłodne. Mijamy gaj oliwny. Przed nami pierwsza przepaść. Na kilkaset metrów. Pniemy się wyżej i… szybciej. Na szczęście intensywny zapach ziół i cedrów działa trochę jak opium na zmysły i uśmierza lęk wysokości.

Qadishę tworzą dwie części: doliny Qannoubine i Kozhaya. Tę pierwszą przecina najdłuższa w Kraju Cedrów rzeka Nahr Abou Ali, która płynie aż do Tyru na południe Libanu. Tu urodził się i żył Gibran Khalil Gibran, zwany libańskim Wiktorem Hugo. W Baszarri, jego rodzinnym miasteczku, stoi pomnik, a w miejscowej księgarni można kupić wszystkie jego dzieła. Dolina Qadisha od IV wieku była pełna mnichów i eremitów. W skałach urządzali miejsca do spania. Maroniccy patriarchowie zaszywali się w Qadishy przed prześladowaniami. W XII wieku, w czasie wypraw krzyżowych, przyjechali tu muzułmańscy mamelukowie z Egiptu i wybijali w pień chrześcijan. – Spalili pięć wiosek i udało im się podpalić patriarchat – opowiada s. Clemence, którą spotykamy w najstarszej siedzibie katolickiego patriarchatu maronickiego w Libanie. Ślady płomieni pozostały do dzisiaj. Jak symboliczny znak ran, wypalonych chrześcijanom Libanu przez wyznawców islamu.

Przed 15 laty w jednej z grot znaleziono ciała patriarchów maronickich. Były niemal nietknięte, w ubraniach. Leżały tak od 1283 r. Trwają badania naukowe. Niebawem ciała będzie można oglądać w Muzeum Narodowym w Bejrucie. Skoro uznaje się ich za męczenników, czemu nie w kościele? – Bo męczeństwo chrześcijan to sprawa całego narodu. Musi o tym pamiętać! – dodaje zakonnica.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.