Rzadkie znaki i entuzjazm wiary

Joanna Kociszewska

Nie wierzę, że cuda notorycznie omijają biskupów i księży! Panie Boże, to byłaby chyba dyskryminacja? ;-)

Rzadkie znaki i entuzjazm wiary

Trzęsienie ziemi na początek, potem już tylko mocniej. Namacalnie. Doświadczalnie. Ludzie wstają z wózków, demony wychodzą z krzykiem (a w każdym razie drą się i rzucają), to dopiero atmosfera! Takie piękne uwielbienie!

To nie jest nabożeństwo zielonoświątkowców. To Msza święta w zwykłym kościele parafialnym i modlitwa po niej. Taka sama Msza święta odbywa się codziennie. Rano i wieczorem. Niczym się nie różni. Nie ma atmosfery? Ale nadal dzieją się uzdrowienia, duchowe i fizyczne. Nadal objawia się Duch Święty, przychodzi w darze rozeznania, proroctwa, rozbudza miłość do Boga i ludzi, dodaje sił…

Z osłupieniem czytam słowa jednego z biskupów: „Problemem jest niekorzystanie z charyzmatów w naszej pracy duszpasterskiej i znaków, które Jezus obiecał Apostołom jako towarzyszących ewangelizacji. Te znaki są tak rzadkie, ponieważ w naszym przepowiadaniu nie zwracamy na nie uwagi, nie oczekujemy tego, że Bóg może zadziałać w taki sposób. Nasze przepowiadanie stało się zbyt racjonalne, za mało kerygmatyczne. A właśnie przepowiadanie kerygmatyczne uruchamia Bożą moc podczas przepowiadania”.

Ratunku! To co się dzieje podczas Mszy Świętych w mojej parafii? W parafii sąsiedniej? Co się dzieje podczas błogosławieństwa? Co się dzieje tak naprawdę na każdym kroku? Mam jakieś wyjątkowe szczęście do cudów?

Nie wierzę, że cuda notorycznie omijają biskupów i księży! Panie Boże, to byłaby chyba dyskryminacja? ;-)

Co się dzieje podczas spotkań, rozmów, modlitw? Spontaniczna modlitwa jest piękna, ale egzorcyści odmawiają „zwykły” różaniec i „Pod Twoją Obronę”. Nudne? Mało spektakularne? Może i tak.

Kerygmat – Dobra Nowina – nie przemawia tylko do emocji. Przemawia do rozumu. Jest racjonalna do bólu. Dlatego jest tak potężna. Cuda są elementem naszej codzienności. Można i należy je wkalkulować w swoje plany. Jeśli tylko chcemy pełnić Jego wolę.

Bóg nie potrzebuje włącznika, który by go w jakiś szczególny sposób „uruchomił”. Potrzebuje naszej wiary, że On jest i działa. Tego ziarnka gorczycy, decyzji woli, talentu danego nam na samym początku, przez wiarę Kościoła.

Nie znaki są rzadkie, tylko nasze oczekiwania dotyczące ich „obudowy” wygórowane. Może zwyczajnie trzeba pokornie rozejrzeć się wokół?

 

PS. Nie należę i nigdy nie należałam do żadnej wspólnoty charyzmatycznej. Na Mszach o uzdrowienie byłam raptem kilka razy i to kilka lat temu. Te cuda dzieją się codziennie. Nie warto ograniczać Boga do miejsca, czasu i procedury przez nas wybranej.