Miliony wizyt domowych

Anna Kwaśnicka; GN 40/2012 Opole

publikacja 10.10.2012 07:00

Już od 20 lat w krajobraz większych i mniejszych miejscowości wpisały się białe samochody z czerwonym logo Caritas. To nimi pielęgniarki dojeżdżają do pacjentów w ich domach.

 Marianna Turczyk dojeżdża do pacjentów mieszkających w gminie Dąbrowa Anna Kwaśnicka Marianna Turczyk dojeżdża do pacjentów mieszkających w gminie Dąbrowa

W samym tylko 2011 roku pielęgniarki z 54 działających na terenie diecezji opolskiej Stacji Opieki Caritas zajęły się 15 665 pacjentami, przeprowadzając blisko 315 tys. wizyt domowych. Odwiedzały chorych potrzebujących pielęgnacji, intensywnej opieki, a także cierpiących na choroby nieuleczalne, uśmierzając ich ból i asystując im aż do ostatnich chwil życia.

Oddane chorym

– Na co dzień wykonujemy nie tylko zabiegi medyczne, ale wykupujemy leki, przywozimy zakupy, rozmawiamy, karmimy lub pomagamy przy jedzeniu. Niezwykle ważne jest zdobycie zaufania pacjentów i ich rodzin, bo nie chodzi o to, by mechanicznie wykonywać konieczne czynności, ale by zainteresować się sytuacją drugiego człowieka, poznać jego środowisko – opowiada Marianna Turczyk, jedna z dwóch pielęgniarek pracujących w Stacji Opieki Caritas w Dąbrowie, obsługującej 15 wiosek, w których mieszka ok. 10 tys. osób. – Po 18 latach pracy jestem mocno zżyta z tym środowiskiem, z tymi ludźmi. Pacjenci i ich rodziny traktują mnie jak przyjaciela. Ta praca jest sensem mojego życia – mówi pani Marianna, zaznaczając, że bardzo cieszy ją, że studia pielęgniarskie wybrała jej córka. – Docenia moją pracę i też chciałby ją wykonywać – podkreśla.

Nie brakuje sytuacji, że pielęgniarka Caritas jest jedyną osobą odwiedzającą starszą osobę, że drzwi otwiera własnym kluczem, że jest traktowana jak członek rodziny. – W gminie Dąbrowa migracja młodych za pracą była duża, stąd w wielu domach pozostali starzy rodzice, którymi teraz się opiekujemy – tłumaczy Marianna Turczyk. Pielęgniarkom pomagają wolontariusze, przede wszystkim uczniowie szkół gimnazjalnych, którzy zajmują się myciem sprzętów, zanoszeniem zakupów czy leków starszym osobom. – Najpierw wolontariusza przedstawiamy pacjentowi podczas wspólnej wizyty, żeby wykluczyć sytuację, że ktoś będzie się pod niego podszywał – zaznacza pani Marianna.

Wzorem bł. Marii Luizy

– Pod koniec lat 80. ub. wieku placówki służby zdrowia w naszym kraju źle funkcjonowały. Szpitale i przychodnie dysponowały przestarzałym sprzętem medycznym, brakowało lekarstw. Dopiero po przełomie w roku 1989 r. stało się możliwe budowanie alternatywnych wobec państwowych struktur opieki nad osobami chorymi i w podeszłym wieku – opowiada o powstaniu Stacji Opieki ks. Arnold Drechsler, dyrektor Caritas Diecezji Opolskiej. Kiedyś, w czasach przedwojennych, a także przez kilka pierwszych lat po wojnie, opiekę nad chorymi w ich domach sprawowały siostry zakonne. Na ziemiach Śląska Opolskiego prekursorką takiej formy pielęgnacji była w XIX wieku bł. Maria Luiza Merkert ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. – Dlatego to, co robimy od 20 lat w Stacjach Opieki Caritas, nie jest niczym nowym, to jedynie nowoczesna forma opieki nad chorym w jego domu, którą znacznie wcześniej podejmowały żeńskie zgromadzenia zakonne – podkreśla ks. Drechsler.

Owoc znaku pokoju

Uruchomienie sieci domowej opieki pielęgniarskiej stało się możliwe dzięki pomocy finansowej, którą otrzymała Opolszczyzna zza zachodniej granicy. – Powstanie Stacji Caritas w diecezji opolskiej jest owocem znaku pokoju, który przekazali sobie premier Polski Tadeusz Mazowiecki i kanclerz Niemiec Helmut Kohl, podczas Mszy św. w Krzyżowej, odprawionej przez biskupa opolskiego Alfonsa Nossola po upadku muru berlińskiego. Ten znak pokoju otworzył nowy rozdział w stosunkach polsko-niemieckich, kiedy uznano legalną obecność mniejszości niemieckiej w Polsce. W tych okolicznościach rząd Niemiec postanowił przekazać pomoc pieniężną – wyjaśnia ks. Arnold Drechsler, przypominając, że część z tych środków na prośbę rządu niemieckiego miała być dzielona przez Kościół. – Bp Nossol wyraził na to zgodę, pod warunkiem, że pomoc ta obejmie wszystkich mieszkańców, zarówno mniejszość niemiecką, jak i ich polskich sąsiadów – zaznacza ks. Drechsler. I tak 16,2 mln marek przeznaczono na zakup sprzętu medycznego dla wszystkich typów ośrodków zdrowia, a ponad 5 mln marek – na utworzenie sieci placówek pielęgnacyjnej opieki domowej, nazwanych Stacjami Opieki Caritas. – Zakupiliśmy wtedy meble, artykuły biurowe, wyposażenie sanitariatów, sprzęt pielęgnacyjny i rehabilitacyjny, a przede wszystkim samochody służbowe dla każdej pielęgniarki – przypomina dyrektor.

Od dwudziestu lat

Obecnie 54 Stacje Opieki Caritas, w których pracuje 166 pielęgniarek, obejmują swym zasięgiem cały teren diecezji opolskiej. Działają na terenie 58 gmin, partycypujących w kosztach ich utrzymania. – Bez stałej współpracy z samorządami gminnymi nie udałoby nam się utrzymać sieci placówek domowej opieki pielęgniarskiej. Widzimy to na przykładzie innych diecezji w naszym kraju, gdzie Stacje Opieki Caritas nie rozwinęły się. Zabrakło tam mądrego połączenia sił Kościoła i samorządów – zaznacza ks. Arnold Drechsler. Pierwsza Stacja Opieki Caritas została uruchomiona w Dobrzeniu Wielkim. Jej uroczystego otwarcia i poświęcenia dokonał biskup opolski Alfons Nossol 10 października 1992 roku. Stało się to możliwe zarówno dzięki zaangażowaniu Caritas Diecezji Opolskiej, pomocy płynącej zza zachodniej granicy, jak i współpracy Kościoła z samorządami lokalnymi. – Chcemy wykonywać to samo co inni, ale nie tak samo – mówi ks. Drechsler. Podkreślając, że świadczą tę samą usługę, co inni, ale oferują inną obsługę. – Najważniejsze jest, by w twarzy człowieka cierpiącego dostrzegać Zbawiciela – zaznacza ks. dyrektor.

Uczą cenić i szanować cierpiących

Bł. Jan Paweł II w liście „Do moich Braci i Sióstr – ludzi w podeszłym wieku” wyraził życzenie, by osoby u kresu życia do końca, jeśli tylko to będzie możliwe, przebywały w swoich domach. To są nasi dziadkowie, rodzice, nasze rodzeństwo. I właśnie działalność Stacji Opieki Caritas wpisuje się w kulturę akceptującą i ceniącą starość i cierpienie, zabezpieczając nie tylko pacjentów, ale także wspierając ich domowników. – To najbardziej ludzki i przemyślany program, w jakim uczestniczyłem jako dyrektor Caritas – podkreśla ks. Drechsler, wskazując, że nie można przecenić roli rodziców pielęgnujących swoich rodziców na oczach dziecka. Dzięki temu młode pokolenie uczy się szanować starość i doceniać autorytet człowieka cierpiącego. – Początkowo obecność osoby chorej przerasta domowników, czasem panikują, czasem czują bezradność, dlatego uczymy ich, co trzeba robić. Pomagamy, odpowiadamy na pytania, z czasem, po rozmowach z nami, zaczynają inaczej patrzeć na problem, włączają się w opiekę. Co więcej, dzięki naszym odwiedzinom wiedzą, że nie są sami – opowiada Marianna Turczyk. – Nasze stacje opieki są wyrazem protestu przeciwko mentalności eutanazyjnej, która likwiduje ból i strach za cenę unicestwienia bojących się i cierpiących. My chcemy likwidować cierpienie i lęk poprzez pielęgnowanie chorych, bycie z nimi do końca – mówi ks. Drechsler.

Dostosowują otoczenie

Opiekę nad chorym w domu ułatwia rodzinie sprzęt pielęgnacyjno-rehabilitacyjny, wypożyczany przez Stacje Opieki Caritas. – Posiadamy ok. 15 tys. urządzeń używanych do pielęgnacji chorego i ułatwiających choremu rekonwalescencję w domu. Są to balkoniki, kule, podpórki, łóżka, wózki, taboreciki, materace przeciwodleżynowe i wiele innych mniejszych i większych sprzętów – podkreśla ks. Drechsler. – W 2011 roku ze środków otrzymanych z 1 proc. podatku zakupiliśmy 75 łóżek elektrycznych, sterownych pilotem – wskazuje. Pielęgniarki Caritas dostarczają do domów pacjentów to, co jest potrzebne, by chory mógł przebywać w jak najlepiej dostosowanych warunkach, będąc cały czas u siebie, wśród bliskich.•