Do grzańca i do różańca

ks. Wojciech Parfianowicz; GN 40/2012 Koszalin

publikacja 16.10.2012 07:00

Duszpasterstwa akademickie rozpoczynają nowy rok pracy. Można tam znaleźć Boga, przyjaciół, a nawet męża czy żonę. Czasem można stracić 20 kg, ale na pewno nie straci się czasu.

 Agnieszka, Ania, Karol, ks. Wojtek, Jacek i Bartek opowiadają o swojej przygodzie z DA ks. Wojciech Parfianowicz Agnieszka, Ania, Karol, ks. Wojtek, Jacek i Bartek opowiadają o swojej przygodzie z DA

W pokoju ks. Wojtka komputer jest prawie zawsze włączony. Dziś trudno jest wyobrazić sobie duszpasterstwo, szczególnie akademickie, bez internetu. Przed rozpoczęciem rozmowy jeszcze szybki rzut oka na Facebooka. Jest wiadomość od Ani. „Gorrrące (sic!) pozdrowienia z Granady. Powoli przyzwyczajamy się do życia tutaj. Poszłyśmy na Mszę „duszpasterską” – czytamy. Ania Kołodziejska jest teraz na stypendium Erasmusa w Hiszpanii. Jak widać, DA to coś, co ma się we krwi. Jak się go raz posmakuje, nie można się bez niego obyć nawet w gorącym słońcu Andaluzji.

Zakochać się nie tylko w Bogu

O co chodzi w duszpasterstwie akademickim? O dalsze poznawanie Pana Boga, żeby Go lepiej rozumieć i po prostu bardziej kochać. Pan Bóg jednak działa przez ludzi i to oni tworzą ten niepowtarzalny klimat DA. – Szukałem tych, którzy też wierzą. Słyszałem, że w Poznaniu czy Krakowie działają takie duszpasterstwa. Dowiedziałem się, że DA jest też w Koszalinie. Wpadłem na chwilę... i zostałem na dłużej – opowiada Jacek Kwiatek z III roku finansów i rachunkowości. – Przekonała mnie naturalność. Tu nikt niczego nie udaje. Nawiązujemy normalne relacje – dodaje. – A ja po prostu lubię spędzać tu czas – wyznaje Agnieszka Kos z III roku teologii. Bywa, że relacje nieco się zacieśniają. – Pracę w DA rozpocząłem w styczniu 2010 roku. Od razu poszedłem na kolędę do akademików. Tam spotkałem Kasię i Roberta. Zaczęli przychodzić na spotkania. Wiele rozmawialiśmy m.in. o miłości. W kwietniu będzie ślub – opowiada z uśmiechem ks. Wojtek Wójtowicz, duszpasterz akademicki z Koszalina. – Tu, w moim pokoju, poznali się też Marek i Emilka. Przyszli mi w czymś pomóc, zjedliśmy pizzę, a potem on ją odprowadził do domu. Dziś są w poważnym związku – ciągnie dalej.

Mniej kilogramów, więcej pewności

– Jeszcze rok temu byłem daleko od Kościoła, zamknięty w sobie i zakompleksiony. Miałem poważne problemy ze sobą – opowiada Bartek Rach z inżynierii środowiska. – Otworzyłem się, bo ludzie z DA przyjęli mnie bez zastrzeżeń. Przełomowy był wyjazd do Częstochowy. Poczułem, że Bóg naprawdę istnieje. Wziąłem się za siebie i schudłem 20 kg. Służę też do Mszy św. – kontynuuje. DA oferuje studentom bardzo konkretną formację intelektualno-duchową. – Pamiętam jedno spotkanie z cyklu „Laboratorium wiary”. Było o Matce Bożej od strony teologicznej. Coś się wtedy zmieniło. Poczułem, że ja tu naprawdę czegoś się uczę i coś wiem. Nabrałem śmiałości w rozmowach z kolegami „ateistami”. Mam teraz solidne argumenty, a nie tylko stwierdzenia, że Bóg jest, bo... tak – przyznaje Jacek.

Do Kreski tak, ale nie do odcięcia

Opowieści o imprezowym życiu studenckim nie zawsze są przesadzone. Picie „do odcięcia”, czyli na umór, zdarza się dość często. – My też potrafimy pójść do Kreski czy do Fregaty i pobawić się. Zdarzają się „posiadówki”, gdzie wypije się jedno czy dwa piwa – mówi Jacek. – Nie jesteśmy dziwakami – dodaje Agnieszka. – To nie jest tak, że modlimy się przed otwarciem orzeszków – wtóruje jej Karol Jóźwiak, student II roku germanistyki. – Po prostu staramy się nie ulegać presji i nie iść z prądem – tłumaczy Ania Skubała z V roku inżynierii środowiska. W DA jest miejsce na Mszę św., adorację czy dyskusję teologiczną. Są też konkretne rekolekcje, można skorzystać z kierownictwa duchowego. Członkowie DA angażują się w marsze dla życia i pomagają w Domu Samotnej Matki. Nie brakuje też wspólnych wyjść do kina, teatru czy po prostu posiedzenia przy herbacie. Jak mówią studenci z DA, jest czas na pielgrzymkę do Częstochowy i na wyjazd na grzańca do Zakopanego. – Właśnie wróciliśmy z gór. Mieszkaliśmy w pensjonacie. Ksiądz codziennie odprawiał Mszę świętą. Kto chciał, mógł przyjść. Chodziliśmy w góry, na Krupówki czy do aquaparku – opowiada Agnieszka.

Nawet w McDonaldzie

DA nie ma być jakąś enklawą tych „lepszych”, czujących się dobrze razem ze sobą i pokazujących z wysokości swej świętości tym „gorszym”, jak żyć. – Chodzi o spokojne świadectwo. Nie o głupią wesołkowatość, ale też bez „spiny”, naturalnie – tłumaczy Karol. Często zwykła rozmowa w gronie kolegów może zdziałać więcej niż niejeden ewangelizacyjny plakat. – Pamiętam, jak zapraszałem na rekolekcje akademickie kolegów z roku. Wspomniałem o tym gdzieś w rozmowie. Okazało się, że jest spore zainteresowanie. Przyszło wiele osób, bo wiedzieli, że będzie ktoś, kogo znają – wspomina Jacek. – Czasami nie ma się co silić na wielkie rozprawianie. Ja robię po prostu znak krzyża przed kolokwium czy egzaminem. Oczywiście nie tak, żeby się pokazać. Im więcej dyskrecji, tym większy efekt – tłumaczy Karol. – Bywa, że nawet na stołówce przy zupie wywiązują się ciekawe rozmowy – dodaje Ania. Jest jeszcze jedno miejsce, gdzie koszalińskie DA jest wyraźnie obecne. Aż pięć osób ze wspólnoty pracuje w jednym z McDonaldów. Nie oznacza to jednak, że można tam sobie hamburgera „wymodlić”. Nadal trzeba go kupić. – Działamy tam samą obecnością. Otwarcie mówimy kolegom, że należymy do DA. Czasami nas o coś pytają i wtedy wywiązują się rozmowy – opowiada Agnieszka.

Jeden na jeden

Nie oszukujmy się, duszpasterstwa akademickie przeżywają jednak kryzys. Tłumów nie ma. W Koszalinie jest ok. 12 tys. studentów, a na spotkania DA regularnie przychodzi około 40 osób. Na cotygodniowej Mszy św. jest ponad 100 osób, a na rekolekcjach wielkopostnych nieco ponad 400. – Zdarzyło się kiedyś, że ktoś podpalił nasz plakat o rekolekcjach. Ale moim zdaniem większym problemem niż wrogość jest obojętność – wyjaśnia ks. Wojtek. – Choć na uczelni pojawiam się w stroju duchownym, dla większości jestem po prostu „panem doktorem” – dodaje. – Cenię sobie jednak indywidualne spotkania z ludźmi. Wiele dobrych rozmów odbyłem podczas kolędy w akademikach. Właściwie codziennie ktoś do mnie przychodzi. Jedni chcą się wyspowiadać, inni po prostu porozmawiać czy wypić kawę. Jeszcze inni wolą skontaktować się przez internet – opowiada duszpasterz. Czyta początek e-maila, który niedawno nadszedł. „Piszę, chociaż mi trudno, nie lubię wirtualnych rozmów. Wiem jednak, że tej na żywo nigdy bym nie zaczęła” – tu ks. Wojtek kończy, bo dalej są już poważne sprawy, których nie może zdradzać. Rozmowę przerywa nam telefon. Dzwoni Bartek, już drugi raz. Chce umówić się na spotkanie i dołączyć do DA. – To prawda, tłumów nie ma, ale jakiś ruch jest – mówi z nadzieją duszpasterz

Duszpasterstwa akademickie w naszej diecezji:

Koszalin
Duszpasterz: ks. dr Wojciech Wójtowicz; siedziba: parafia pw. Ducha Świętego; kontakt: dakoszalin@gmail.com, www.dakoszalin.pl
Działalność: niedziela, 19.00 – Msza studencka; wtorek, 19.00 – adoracja i „Laboratorium wiary”; środa, 19.00 – szkoła modlitwy, dyskusje teologiczne.

Słupsk
Duszpasterz: ks. Tomasz Roda; siedziba: parafia pw. św. Jana Kantego; kontakt: daslupsk@gmail.com, www.daslupsk.pl.
Działalność: niedziela, 20.00 – Msza studencka; wtorek, 19.30 – Msza i nabożeństwo, a po nim studencka kawa; czwartek, 19.30 – przygotowanie do sakramentów, spotkanie z Biblią, adoracja.

Piła
Duszpasterz: ks. Remigiusz Szauer; siedziba: parafia pw. NMP Wspomożenia Wiernych; kontakt: dap@dap.pila.pl, www.dap.pila.pl.
Działalność: niedziela, 19.00 – Msza św., wtorek, 20.00 – lectio divina; czwartek, 20.00 – „Laboratorium wiary”; raz w miesiącu spotkanie z gościem.