Być ponad

Andrzej Macura

„Rozpolitykowanie księży jest jednym z naszych ciężkich grzechów” – stwierdził podczas konferencji w podwarszawskich Laskach ks. Andrzej Szostek, były rektor KUL. W pełni się z nim zgadzam.

Być ponad

Ksiądz jak każdy człowiek ma oczywiście prawo mieć swoje polityczne poglądy. Nie musi nawet specjalnie ich ukrywać. Przede wszystkim jednak powinien być zafascynowany Jezusem Chrystusem. To dla Niego podjął swoją służbę. To do Niego, nie do partyjnych przywódców, ma prowadzić ludzi. Prawda, podobnie jak każdy chrześcijanin, musi patrzyć na sprawy świata oczyma Mistrza. Ale właśnie dlatego powinien zauważyć,  że Ewangelia nie jest programem żadnej z partii. Musi stanąć ponad partyjnymi sporami. Nie może nawracać na tę czy inną polityczną opcję, ale powinien wszystkimi ludźmi odkrywać ideały zawarte w nauczaniu Jezusa. Niezależnie od tego, ma kogo głosują.

Czepiam się? Proszę się wczuć w sytuację tego, kto kierując się  sumieniem jest zwolennikiem partii x, gdy na kazaniu słyszy, że jedyną dobrą partią jest partia y i każdy, kto popiera x jest bezbożnikiem. Dla wielu wierzących ksiądz jest naprawdę wielkim autorytetem w sprawach wiary. Jeśli na kazaniu bezmyślnie popiera coś, co ma z chrześcijaństwem niewiele wspólnego, to czy można mu dalej ufać? Bo może w sprawach wiary jest równie ślepy? Albo jeszcze gorzej: może jest tak, że dla Boga – podobnie jak do owego księdza – też nie liczy się sprawiedliwość, prawda, uczciwość, ale przynależność do jakiejś ferajny, a zasady moralne to pic na wodę i fotomontaż obowiązujące „ich” ale nie „nas”?

Zgadzam się też z księdzem Szostkiem, gdy mówi o zjawisku zamykania się wierzących na ludzi myślących inaczej. Znam to z pracy w redakcji. Od lat po publikacji rozmowy z nielubianymi politykami odbieramy gniewne maila w stylu „jak można promować takiego człowieka jak pan X”. Tak jakby zamieszczenie rozmowy z kimś znaczyło tyle samo co przypięcie mu orderu. Nie liczy się, że w rozmowie zadawane są trudne pytania, że X musząc tłumaczyć się z niektórych poglądów czy decyzji wije się jak piskorz. Inaczej myślącym należy odbierać głos i już. A pisać o nich można tylko źle. Najlepiej w tonie świętego oburzenia.

Podobno jedną z cech wyróżniających dorosłych od młodzieży jest coś co nazywa się tolerancją na niejednoznaczność. Dla młodzieży wszystko jest czarne albo białe, dorosły widzi świat w różnych odcieniach szarości. Patrząc na świat mam jednak co do tego sądu poważne wątpliwości. Niestety, dorośli też lubią czarno-białe sądy. A przecież wystarczyłoby, gdyby potrafili być trochę ponad politycznymi przepychankami. Gdyby spojrzeli na nie z perspektywy Chrystusowych misjonarzy.