Pozdrów wszystkich w Polsce

ks. Tomasz Horak

GN 39/2012 |

Tyle oznak, owoców, zysków płynących z wiary dla całego społeczeństwa zostało zniszczonych w ciągu kilku lat

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Ojca Stanislava poznałem kilkanaście lat temu. Ktoś zadzwonił, otwarłem drzwi. Ksiądz, to widać. Zaczął opowiadać o swoim życiu. Kilka dni nagrywaliśmy, potem zapisywałem po polsku czeską opowieść. Bo Stanislav jest Czechem. Życiorys wart filmu. A bohater już wiekowy, sił ma coraz mniej – życie, więzienie, obozy pracy go zniszczyły. Ale wciąż ten sam pogodny uśmiech. Odwiedziłem go przed tygodniem. Powspominaliśmy niektóre z jego doświadczeń – i tych z więzienia (jeszcze nie był księdzem), i tych późniejszych. Jak to mierzył czas w celi przesuwającym się po podłodze promykiem słońca. Jaka jest szybkość upływu czasu? Jak temu zwolnionemu do granic absurdu tempu sprostać? A potem słowa, które mu powtórzyłem w dniu święceń (był już po sześćdziesiątce): „Mój los to czekanie”. Dodał wtedy: „Czekanie i doczekanie”.

Wszystko w jego życiu zostało poprzestawiane z woli komunistycznej władzy w wieku osiemnastu lat. Nawet wiarę przestawili – ale zgoła inaczej, niż chcieli. Z wiary będącej społecznym obyczajem – po wiarę mocną, upartą, sięgającą Boga żywego. I niesamowicie wytrwałą. I tak rozmawiam z moim starszym i bardziej doświadczonym życiem współbratem. Ze wspomnień niespodziewanie przeskoczył do innego tematu. „Mówią, że Czesi to ateistyczny naród. To nieprawda!”. Zaskoczył mnie, nigdy o tym nie rozmawialiśmy. „Czeski naród doświadczył bardzo wiele. Komuniści zniszczyli duszę narodu. Duszę i wiarę. Przecież...”. Zmęczył się. Urwał zdanie. A ja miałem w pamięci jego wspomnienia, które przed laty nagrywałem. O jego, rodziców i siostry wierze, o wierze kolegów, o wierze wiosek i miasteczek. Widziałem tyle czeskich i morawskich kościołów – ich piękno, architektoniczny kunszt i rozmach wyrastał z wiary. A zakonnice, całe armie sióstr zakonnych – w parafiach, gdzie były pielęgniarkami i leczyły. W szpitalach, gdzie służyły. W klasztorach, gdzie się modliły. W tylu miejscach wypełniały świat obecnością Boga.

A stosunek do księży – pełen rewerencji do „dostojnego pana”, jak tytułowano duchownych. Anachronizm? Dziś, ale nie wtedy. W Polsce było podobnie. A oświatowa i wychowawcza praca klasztorów – choćby salezjanów. To i tyle innych oznak, owoców, zysków płynących z wiary dla całego społeczeństwa zostało zniszczonych w ciągu kilku lat. Terror i metody walki były bezwzględne. Stanislav otworzył oczy, popatrzył na mnie i rzekł: „Pozdrów wszystkich w Polsce. I powiedz im, że to, co z wiarą stało się u nas, będzie i u was. Powinniście się przygotować”. Wiem, Stanio, odpoczywaj...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.