To odkrycie wstrząśnie religią

ks. Włodzimierz Lewandowski

Biblijna „Ecclesia” jest kobietą, z czym my, Polacy, mamy problem.

To odkrycie wstrząśnie religią

Znak zapytania jest bardzo ważny. Jego obecność lub brak decyduje o interpretacji nie tylko tytułu, ale całego tekstu. Przeczytawszy osiągamy pewność albo zaczynamy dyskusję. Co zrobić, jeżeli w jednym źródle pytajnik jest, w innym go nie ma?

Tak zdarzyło się wczoraj. Zresztą nie po raz pierwszy. Otworzyłem spis wiadomości jednego z popularnych portali internetowych i na pierwszym miejscu zobaczyłem tytuł. „Jezus miał żonę! Znaleźli dowód.” Ponieważ doświadczenie nakazuje sprawdzić w kilku źródłach zacząłem poszukiwania. Kolejny portal podał w tytule odczytany rzekomo fragment starożytnego tekstu. Następny postawił znak zapytania w miejsce wykrzyknika.

Idźmy dalej. Z pierwszego tekstu dowiadujemy się, że „rozszyfrowany tekst zawiera fragment, w którym Jezus, mówiąc do apostołów, nazywa Marię "swoją żoną" (…) Tekst dotyczy dyskusji między apostołami, czy Maria jest godna. Jezus odpowiada im, że może ona przebywać u jego boku i ‘być jego uczniem’". Z czego pani profesor Karen King, ekspert historii chrześcijaństwa z Uniwersytetu Harvarda podobno wyciąga wniosek, że „potwierdzenie prawdziwości tekstu oznaczałoby zaprzeczenie dogmatu o celibacie Jezusa i głoszonej przez Kościół tezie, że Maria Magdalena była nawróconą prostytutką.”

Nieco inaczej temat przedstawiają dwa kolejne artykuły. W dokumencie wydanym przez Uniwersytet Harwarda pani profesor pisze: „Tradycja chrześcijańska od dawna nakazuje wierzyć, że Jezus nie był żonaty. Nie ma jednak żadnych wiarygodnych historycznych dowodów na potwierdzenie tej tezy (…) Nowy materiał nie potwierdza tego, że Jezus miał żonę, ale pokazuje, że cały spór dotyczący tej kwestii pojawił się już jako element zaciekłych debat wczesnych chrześcijan na temat seksualności i małżeństwa." Trzeci portal dodaje: „W pierwszych komentarzach po rewelacjach NYT niektórzy eksperci zwracają uwagę, że Jezus mówił o "poślubieniu" swojego Kościoła, a zatem sens zdania w tekście na papirusie mógł być tylko metaforyczny.”

Jak widać z zestawienia przedstawione wnioski są ze sobą sprzeczne. Do tego dochodzą pytania. Na przykład na jakiej podstawie pani profesor wyciągnęła wniosek, że ewangelie nie są źródłem wiarygodnym. I dlaczego bardziej wiarygodny miałby być maleńki fragment papirusu z IV wieku. W dodatku bez możliwości określenia autora i dzieła z jakiego pochodzi.

Na te pytania do czasu opublikowania całego materiału (pani profesor zapowiada, że zrobi to w styczniu 2013 roku) z pewnością nie odpowiemy. Natomiast całe zamieszanie jest okazją do przypomnienia tego, o czym wspominają eksperci. Biblijna „Ecclesia” jest kobietą, z czym my, Polacy, mamy problem. Bo słowo nie dość, że zostało przetłumaczone na pochodzący od kości Kościół (prawdopodobnie z racji budowania pierwszych świątyń na cmentarzach, czyli na kościach), to jeszcze rodzaj żeński zastąpiono męskim, odcinając je od bogatego, biblijnego kontekstu. A ten warto przypomnieć cytując choćby Apokalipsę, gdzie czytamy: „Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka” (Ap 19,21b).

Trzy źródła informacji. Jeżeli dołączymy PAP, Routersa i Dailynews, na które się powołują, otrzymamy w sumie sześć. Co ciekawe konferencja, na której przedstawione zostały wyniki badań miała odbyć się w Watykanie. Tyle, że źródła watykańskie o takim wydarzeniu nie informują. Woda na młyn zwolenników teorii spiskowych. Znów coś chcą ukryć…

Zamiast szukać tego, co rzekomo ukryte, warto pokusić się o mały eksperyment. W tytule „To odkrycie wstrząśnie religią: Jezus miał żonę!” zamieńmy czas przeszły na teraźniejszy. „Jezus ma żonę!” To dopiero wstrząśnie religią.

PS

Pisząc tekst korzystałem z gadu-gadu.pl, tvn24.pl i dziennik.pl. Kolejność nie jest bez znaczenia.