Ateista broni księdza

Paweł Bolek

publikacja 19.09.2012 10:21

Wiem jak łatwo jest zaszczuć i zniszczyć człowieka, nie stanę więc w jednym rzędzie z tłumem rzucającym kamienie, nie wyleję na ks. Kozyrę beczki smoły ani nie obsypię go pierzem. Publikujemy przesłany do redakcji list otwarty w obronie ks. Marcina Kozyry.

Gdy ogólnopolskie media obiegły doniesienia na temat księdza, któremu dzieci zlizują bitą śmietanę z kolan - pomyślałem sobie - “kolejny pedofil”.

Po chwili zobaczyłem zdjęcia, przeczytałem, że zostały zrobione podczas szkolnych otrzęsin, a w roli głównego bohatera rozpoznałem mojego starego przyjaciela, którego o takie skłonności nigdy bym nie podejrzewał. Postanowiłem więc stanąć w jego obronie, gdyż wiem, że Ksiądz Marcin Kozyra pedofilem nie jest. Wiele wody upłynęło w Wiśle od czasów, gdy mieliśmy okazję się poznać niemniej jednak ludzie tak bardzo się nie zmieniają. Minęły lata. Poszliśmy dwoma różnymi drogami - on został wyświęcony na księdza podążając do nieba autostradą Chrystusa. Ja natomiast błądząc krętymi, wyboistymi ścieżkami nieustannie poszukuję prawdy. Dziś z racji wykonywanych zajęć stoimy po dwóch stronach barykady - Marcin jako dyrektor katolickiej szkoły wychowuje dzieci w duchu religii, Paweł jako dziennikarz prasowy i redaktor ateistycznego serwisu informacyjnego stara się otwierać im oczy na świat.

Wiem jak łatwo jest zaszczuć i zniszczyć człowieka, nie stanę więc w jednym rzędzie z tłumem rzucającym kamienie, nie wyleję na ks. Kozyrę beczki smoły ani nie obsypię go pierzem. "Nienawidzę ciemnego motłochu i unikam go” napisał niegdyś Horacy. Tłum w wymierzaniu samosądu jest bezwzględny, nie kieruje się szlachetnymi pobudkami ani sprawiedliwością.

Jeżeli Marcin byłby rzeczywiście pedofilem, a podczas niesławnych otrzęsin miałby na myśli molestowanie seksualne, te zdjęcia nigdy by nie ujrzały światła dziennego. Nigdy nie umieściłby ich na stronie internetowej gimnazjum, a dzieci i rodzice nie stanęliby una voce w jego obronie. Ksiądz Kozyra popełnił błąd, pozwalając wychowankom na zbyt wiele, za wszelką cenę chcąc być „spoko”. Zapłaci za niego medialnym ukrzyżowaniem, zostanie przedstawiony jako „dyżurny pedofil RP” a jego zdjęcia latami będą krążyć po Internecie. Salezjanin z Lubina zapłaci też za przemilczane grzechy Kościoła - od biskupa Paetza począwszy na skandalu pedofilskim w USA kończąc. Polacy mają dosyć nadętych, bogatych kapłanów, którym wszystko wolno, którzy są bezkarni i aroganccy w stosunku do państwa i wiernych. I taki właśnie Kościół przybiją do krzyża wraz z księdzem Marcinem Kozyrą. W praktyce jednak wraz z grzechami instytucji, na kawałku drewna zawiśnie człowiek - Marcin - który nie jest ani bogaty ani arogancki ani też nie jest pedofilem.

Paweł Bolek