Podłączenie do respiratora

Agnieszka Gieroba; GN 36/2012 Lublin

publikacja 18.09.2012 07:00

Kto nie wejdzie na tę górę, nie będzie wiedział, jaką wartość ma życie. Góra jest trudna, ale doświadczenie wspinaczki zmienia wszystko – mówi br. Łukasz Pyśk, kapucyn.

Podłączenie do respiratora Anna Zając/ GN Wysoko wzniesione ręce to wołanie do Boga.

Ta góra to Golgota. Wspinaczka młodych na sam szczyt zaczęła się sześć lat temu w Lublinie. To tutaj pracujący na Poczekajce kapucyni zastanawiali się, co można zrobić, by pokazać młodym, że krzyż ma sens. – Chcieliśmy podzielić się z ludźmi naszym kapucyńskim doświadczeniem Boga, pokazać, czym sami żyjemy. W naszym kościele w Lublinie zaproponowaliśmy najpierw wieczorne adoracje krzyża z San Damiano, które gromadziły ludzi przede wszystkim młodych. Po adoracji wielu podchodziło do nas, mówiąc, że chcą czegoś więcej. Zaczęliśmy więc zastanawiać się, co możemy zrobić. Tak zrodził się pomysł Golgoty Młodych – mówi br. Łukasz Pyśk, organizator przedsięwzięcia.

Odbuduj mój dom

Za czasów św. Franciszka krzyż św. Dominika umieszczony był w kościółku tuż za murami miasta. To właśnie dzięki temu krzyżowi Franciszek odczytuje swoje powołanie. Modląc się przed nim, słyszy słowa Chrystusa: „Idź i odbuduj mój dom, który, jak widzisz, popada w ruinę”. – To wciąż jest aktualne i przemawia do młodych. Pomyśleliśmy więc, że mamy nasz kapucyński dom rekolekcyjny w Serpelicach, nazywanych Kalwarią Podlaską ze względu na pagórki w lesie, na których umieszczone są stacje drogi krzyżowej. To podpowiedziało nam nazwę Golgota, a że chcieliśmy dotrzeć do ludzi młodych, wyszło: Golgota Młodych – opowiadają kapucyni.

Na zaproszenie do Serpelic zaczęli odpowiadać młodzi nie tylko z Lublina i nie tylko z kapucyńskich parafii. Okazało się, że jest kilkuset chętnych. – W zeszłym roku przyjechało na spotkanie jakieś 820 osób, w tym roku było nas około 750. Nasz klasztorny ogród zamienił się w miasteczko namiotowe. Na każdym kroku byli młodzi, którzy chcieli rozmawiać o Bogu, o swoim życiowym doświadczeniu, o poszukiwaniu sensu i prawdziwej radości. Słuchali konferencji z zapartym tchem, dzielili się swoimi przemyśleniami w małych grupach, śpiewali, a przede wszystkim trwali na adoracji – mówi br. Łukasz.

Trzeba dostać kopniaka

Na spotkanie do Serpelic może przyjechać każdy po ukończeniu gimnazjum. Większość uczestników to licealiści i studenci. Średnia wieku wynosi 21 lat. – Na początku zaprosiliśmy także gimnazjalistów, ale okazało się, że ci nie mają jeszcze doświadczenia życiowego związanego z krzyżem i trudno im pojąć pewne rzeczy. Natomiast człowiek powiedzmy 18–20-letni dostał już niejednego kopniaka, ma za sobą trudne doświadczenia i z innej perspektywy patrzy na krzyż. Zaczyna go rozumieć i doceniać – mówią kapucyni. Co roku Golgocie towarzyszy określony temat. Tym razem była to „Respiracja”. To trudne słowo szybko wszyscy sobie przyswoili. Pierwsze skojarzenie z respiratorem jest jak najbardziej słuszne. – Chcieliśmy, by uczestnicy zaczęli oddychać pełną piersią. Respirator podtrzymuje przy życiu, pozwala zaczerpnąć powietrza, ratuje życie. Takim respiratorem dla każdego z nas jest Jezus. Po co się dusić, kiedy można przyjść do Niego i oddychać swobodnie.

– Największe wrażenie zrobiły na mnie nabożeństwa wieczorne – mówi Ania, jedna z uczestniczek. – Żeby pewne rzeczy przemyśleć, potrzeba zwyczajnie czasu, ciszy, spokoju. Na co dzień tego nie mam. W domu jest dużo rozproszeń, a to telewizor, komputer, a to mama o coś prosi, a to młodsze rodzeństwo czegoś chce. Tu miałam czas dla siebie i Pana Boga. Nie wiedziałam, że to może być tak przyjemne i cenne. Do dyspozycji uczestników było także przez cały czas 45 braci kapucynów. Każdy, kto chciał, mógł z nimi porozmawiać. – Tego, czego tutaj doświadczyliśmy, nie da się włożyć w jakieś ramy. Nie da się o tym opowiedzieć, to trzeba przeżyć. Dlatego wielu z nas wróci tu za rok – mówią uczestnicy Golgoty Młodych.