Sumienie na cenzurowanym

Joanna Kociszewska

Subiektywny przegląd prasy, czyli co dziś napisali o Kościele.

Sumienie na cenzurowanym

O dyktacie sumień pisze dzisiejsza Gazeta Wyborcza. Wypowiadają się Kazimierz Bem (pastor ewangelicko-reformowany w USA) i Jarosław Makowski (teolog katolicki). Sumienie w ich ujęciu jest bliskie poglądom, niekoniecznie kierującym się rozumem. Jako takie w polskim systemie prawnym nie może być absolutem. Dlatego optują za wolnością wyboru, np. w sprawie zapłodnienia in vitro.

Może wobec tego warto przypomnieć podstawy. Po pierwsze, że sumienie jest funkcją rozumu i wskazuje na dobro. Po drugie, że prawo nie powinno nakazywać niczego, co jest niezgodne z sumieniem, natomiast może zabraniać działań złych, choćby ktoś je uznawał za moralne. Tak jak robi to w przypadku palenia meczetów, synagog, kamieniowania gejów czy niewiernych żon (przykłady z tekstu).

Najwyraźniej jednak autorzy tekstu chcieliby przymusić posłów do głosowania wbrew temu, co ich rozum (sumienie) uważa za dobre, ponieważ część obywateli uważa inaczej. I twierdzą, że to ich sumienia są gwałcone, bo to prawicowi konserwatyści dyktują normy moralne. Czy wobec tego mam rozumieć, że samo używanie pojęć dobro i zło gwałci sumienie innych? Mam nadzieję, że to błędna interpretacja, skoro autorzy tekstu są chrześcijanami.

W tym samym piśmie jeszcze drugi wielki tekst o problemach „homorodzin” i skardze do Trybunału w Strasburgu. Problem: państwo nie uznaje prawnie związków jednopłciowych, nawet jeśli zostały zawarte za granicą, co powoduje, że nie mają one takich uprawnień jak małżeństwa.

Nieodparcie mam wrażenie, że problemy prawne są podstawowym argumentem, ale cel jest inny. Jest nim prawna akceptacja związków partnerskich. W przeciwnym razie mowa byłaby o rozwiązaniu konkretnych problemów. Takie kwestie jak zwolnienie „na opiekę” nad domownikiem, prawo do informacji o stanie zdrowia bliskiej osoby czy kwestia podatku od spadków i darowizn w przypadku osób pozostających we wspólnym gospodarstwie domowym dotyczą nie tylko osób pozostających w prawnie niezalegalizowanych związkach. Ale to przecież tylko pretekst…

„Rzeczpospolita” z kolei w krótkim tekście relacjonuje kwestię zwrotu majątku Kościołowi w Czechach. Prezydent nie podpisze ustawy, nawet jeśli przejdzie ona przez parlament (z czym też są problemy), gdyż obawia się roszczeń ze strony innych grup.

Nie można odmówić temu poglądowi rozsądku. Ukradzione należy zwrócić, ale zdecydowanie lepiej takie kwestie rozwiązywać systemowo. Powoduje to mniej konfliktów w społeczeństwie.