publikacja 23.08.2012 00:15
Skazanie skandalistek z zespołu Pussy Riot pokazuje nie tylko wredne oblicze putinizmu, ale stawia także pytania o granice prowokacji wobec ludzi wierzących.
pap/EPA/MAXIM SHIPENKOV
Członkinie zespołu Pussy Riot na ławie oskarzonych
Od lewej: Marija Aliochina, Jekaterina Samucewicz, Nadieżda Tołokonnikowa
Sąd Rejonowy w Moskwie skazał trzy członkinie feministycznej grupy punkrockowej Pussy Riot na karę dwóch lat łagru za „chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną”. Wyrok dotyczył występu performerek, jak same siebie nazywają, 21 lutego br. w moskiewskim Soborze Chrystusa Zbawiciela. To jedna z najważniejszych świątyń prawosławnej Rosji, wzniesiona w XIX w. jako wotum za zwycięstwo nad Napoleonem, zniszczona w latach 30. poprzedniego stulecia na rozkaz Stalina, odbudowana w latach 90. Jest jednym z symboli odradzania się chrześcijaństwa w Rosji po dziesięcioleciach brutalnych prześladowań.
Punk moleben
Występ Pussy Riot był starannie przygotowany. Dziewczyny weszły do świątyni podczas nabożeństwa, po czym założyły kolorowe kominiarki, wskoczyły na ołtarz i zaczęły naśladować ruchy kapeli rockowej. Akcja była z kilku miejsc filmowana, ale utworu „Bogurodzico, przegoń Putina” nie zdążyły wykonać, gdyż zostały usunięte przez ochronę soboru. Sprawy by nie było, gdyby po jakimś czasie film z nagrania w świątyni, z podłożoną muzyką, nie pojawił się w internecie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.