Jaś na oazie

Agnieszka Małecka; GN 31/2012 Płock

publikacja 13.08.2012 07:00

Po milczącym obiedzie można było zobaczyć scenę, która jest spełnieniem marzeń każdej mamy: dzieci grzecznie odnosiły swoje talerze i szklanki do kuchni.

Jaś na oazie Agnieszka Małecka/ GN Na początku ODB dzieci otrzymały „przypominajki”, czyli obrazki z modlitwą do Anioła Stróża.

Jaś na oazie   Agnieszka Małecka/ GN Część uczestników Oazy Dzieci Bożych w Golądkowie z notatnikami oazowymi, które pieczołowicie wypełniali. Jeżeli w ogóle można i warto od czegoś się uzależnić, to takim czymś jest oaza. A że uzależnia, przekonują mali uczestnicy piętnastodniowych rekolekcji wakacyjnych w Golądkowie, w parafii Winnica. Od połowy lipca do pierwszych dni sierpnia przeżywali Oazę Dzieci Bożych, prowadzoną po raz piąty przez ks. Marka Pszczółkowskiego. Ksiądz moderator zapewnia, że ODB może być dobrym punktem wyjścia dla formacji oazowej.

W Golądkowie znalazły się także dzieci, które nie miały wcześniej styczności z Ruchem Światło–Życie, nie brały udziału w całorocznej pracy formacyjnej, ale po powrocie do domu chcą uczestniczyć w regularnych spotkaniach grupy oazowej, jeśli taka istnieje w ich parafiach. W każdym razie są u początku wspaniałej drogi, zaproponowanej przez sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, której rezultatem jest „nowy człowiek w Chrystusie” i dojrzały chrześcijanin. Niektórzy, tak jak Ola z parafii Zatory, są tu po raz trzeci czy czwarty i powoli dorastają, by wyruszyć na Oazę Nowego Życia; dawni uczestnicy ODB już tam wyruszyli. – Nazywam ODB wakacjami z Bogiem, na których chcemy poprzez zabawę i pewne obowiązki uczyć dzieci wartości. Może być ona pomocą wychowawczą dla rodziców, bo przez 15 dni pewne rzeczy zostają przepracowane – mówi ks. Marek. A wiadomo, że czego mały Jaś doświadczy i czego się nauczy, tego dorosłemu Janowi się nie odbierze.

Telefony w odstawkę

Kiedy „Gość” w pewne słoneczne popołudnie zagląda na chwilę na rekolekcje w Golądkowie, właśnie trwa obiad w stołówce internatu szkół rolniczych, gdzie mieszkają oazowicze. W sali słychać jednak tylko brzęk sztućców i muzykę w tle, a ponad 30 osób je posiłek w ciszy. Niedługo zagadka się wyjaśnia; właśnie rozpoczynają się dni, w których rozważane są tajemnice bolesne Różańca. Po milczącym obiedzie (a nie było łatwo, bo jak dzieci same przyznają, w południe mają najwięcej energii) można zobaczyć widok, który jest spełnieniem marzeń każdej mamy: oazowicze grzecznie odnoszą swoje talerze i szklanki do kuchni. A za chwilę już mogą wyładować energię, bo rozpoczyna się czas rekreacji przed popołudniowym blokiem zajęć.

Zapytane, czy nie brakuje im telewizji, komputera (co równoważne jest dla nich z Facebookiem), odpowiadają: „nie” albo: „może trochę, na początku”. Co więcej, gdy rozważane są tajemnice bolesne, w odstawkę idą telefony komórkowe, poza krótkim czasem w ciągu dnia. I okazuje się, że i to wyrzeczenie jest możliwe do podjęcia. – Niektórzy z oazowiczów sami poprosili rodziców, by nie dzwonili do nich, bo oddali telefon na całe pięć dni; przy czym dorośli w każdej chwili mogą skontaktować się z kadrą – mówi animatorka Ania Ostrowska. Rezygnując na krótki czas z pewnych rzeczy, które wrosły w ich codzienność, mali oazowicze odkrywają jednak wartości niematerialne i nieporównywalnie ważniejsze. – Tu jest taka domowa atmosfera, jesteśmy jedną wielką rodziną – mówią w rozmowie z „Gościem”. W grupie uczą się dzielić i pomagać sobie wzajemnie. Na ODB w Golądkowie widać to podczas tzw. dyżuru gospodarczego, gdy w sprzątanie po posiłku włączają się poza grupą dyżurującą inni oazowicze.

Wieszak też się przydał

Dzieci zawsze czymś zaskoczą. Któregoś roku, wspomina ks. Marek, uczestnicy ODB wyrazili chęć, by wieczorami było jeszcze czuwanie do północy. Trudno było powiedzieć „nie”, bo pomysł bardzo zbożny, ale można było przypuszczać, że z porannym wstawaniem będzie problem. Dzieci jednak dostały szansę, bo musiały same się o tym przekonać. – Tak jak w wychowaniu. Sam zakaz, bez uzasadnienia, nie przyniesie efektu – mówi ksiądz moderator. Wspomina też pewien nietypowy dzień wspólnoty, na którym uczestnicy ODB zamienili się rolami z kadrą. Było sporo zabawy, ale dzieci doświadczyły, że bycie animatorem to poważne zadanie.

Jaś na oazie   Agnieszka Małecka/ GN Spotkania w grupach są ważnym elementem oazy. Tegoroczni oazowicze w Golądkowie z dumą pokazują swoją „kaplicę”, przerobioną z sali internatowej, gdzie w ołtarzu wisi reprodukcja obrazu „Ecce Homo” św. Brata Alberta, a w samym centrum krzyż z gałęzi – dzieło chłopców. Dzwonki liturgiczne zastępują dwie części drewnianego wieszaka – to także pomysł dzieci. Oaza wakacyjna zawsze była przestrzenią, gdzie rodziły się ciekawe pomysły i rozkwitały talenty. Tu, na ODB, kilka osób gra na instrumentach, a lekko zachrypnięte głosy świadczą o tym, że oazowa „szkoła śpiewu” działa bez zarzutu. Pewnie duża w tym zasługa animatorów, którzy za zgodą księdza przygotowali wcześniej obszerny śpiewnik, by dzieci nie traciły czasu na zapisywanie słów piosenek.

Jasełka z „Kevinem”

Jak jednak mówić dzieciom, wśród których są zaledwie dziewięciolatki, o Bogu i jak realizować z nimi program oazy? Ważne, by mówić prostym i jasnym językiem, i być autentycznym, odpowiada animatorka Ania. Na ODB poznają one bliżej treść wezwań modlitwy „Ojcze nasz”, i poprzez to łatwiej im wytłumaczyć sens tegorocznego hasła pracy duszpasterskiej: „Kościół jest naszym domem”. I dokładnie tak jak na rekolekcjach przed 10, 15, i 20 laty uzupełniają każdego dnia specjalne notatniki oazowe, bo przed uroczystym końcem – agapą – są egzaminy. Na trzy dni przed wizytą „Gościa” oazowicze w Golądkowie wystawiali jasełka, przy czym każda z pięciu grup pokazała jakąś wersję, czy to tradycyjną, czy uwspółcześnioną (np. „Boże Narodzenie przed telewizorem z »Kevinem samym w domu«”). Na oazie zawsze sprawdzała się forma dramy,  przedstawienia; bardzo dobrze wpisuje się to bowiem w charakter przeżyciowy i wychowawczy rekolekcji, jakie proponował dla młodszych dzieci ks. Blachnicki. – Odkrywamy tu inne oblicze modlitwy. Bo modlimy się w bardzo różny sposób; poprzez śpiew, spotkania w grupach, przez każdą czynność, którą tu wykonujemy. Nie odklepujemy formułek, tylko wiemy, o czym mówimy, i robimy to z większym zaangażowaniem – mówi z przekonaniem Ola Druchniak z Zator.

Wielkie odliczanie

Dzisiaj rekolekcje oazowe mają dużą i silną konkurencję w postaci rozmaitych tematycznych obozów wakacyjnych czy zielonych szkół. A jednak są dzieci i młodzież, są animatorzy, którzy układają swój letni wypoczynek właśnie pod kątem takich rekolekcji. Na ODB, prowadzoną przez ks. Marka, animatorka Ania jeździ od kilku lat. W tym roku zaraz po tej oazie szykowała się na następną, tym razem do samego Krościenka. Ks. Piotr Muzyczyszyn, wikariusz w Serocku, codziennie dojeżdżał do Golądkowa. Jeden z uczestników, Patryk, od dawna odliczał czas do rozpoczęcia oazy, bo wiedział, że tu znajdzie wspaniałą atmosferę. Pewna mała uczestniczka miała wcześniej do wyboru obóz jazdy konnej, ale wybrała rekolekcje. Na tę i na każdą inną oazę wakacyjną przyciąga jedyne w swoim rodzaju poczucie wspólnoty, jaka panuje wśród rekolektantów. Odkryli ją tu klerycy z seminarium, którzy w tym roku na ODB odbywali swoje praktyki.