publikacja 29.07.2012 06:30
Jak grzyby po deszczu wyrastają w Krakowie szkółki piłkarskie, zwane też dumnie akademiami. Ile są warte? Czy warto powierzać im swoje dzieci?
Młodziutkich piłkarzy kształci także znany Parafialny Klub Sportowy „Jadwiga”, działający przy parafii św. Jadwigi Królowej w Krakowie.
Grzegorz Kozakiewicz/ GN
Szkółkę „Borek” założył 5 lat temu Bartłomiej Piwowarczyk. Tu nie tylko prowadzi się zajęcia piłkarskie. Co pół roku organizowane są obozy z programem wychowawczym, młodzi zawodnicy próbują też swoich sił w różnych turniejach. – Puchary nie są dla nas priorytetem. Ważne, żeby dziecko wyrosło na dobrego człowieka i by rozwijało swoje sportowe pasje – tłumaczy Piwowarczyk. O rozwój ten dba młoda, ale sprawdzona już kadra trenerska. To właśnie ona czuwa nad postępami „Czempionów”, „Snajperów”, „Sokerów”, „Kanonierów”, „Kopaczy” i pozostałych grup. Według Piwowarczyka zajęcia pozwalają młodym zawodnikom kształtować charakter, uczą samodzielności. Ważny jest również aspekt zdrowotny. – Bywało, że astmatykom dzięki treningom poprawiały się wyniki badań – podkreśla organizator turnieju „Borek Cup”.
Kibice bez podziałów
Szkółkę prowadzą też Dariusz Wójtowicz i Jacek Kullanda. Zajęcia z młodymi adeptami futbolu odbywają się na Błoniach (w ramach współpracy z Juvenią). Co istotne, także w tej szkółce wygrana nie jest najważniejsza. – Naszym celem są nie zwycięstwa, ale dobra zabawa. Chcemy, żeby dzieci wychodziły z treningów z chęcią powrotu – wyjaśnia D. Wójtowicz. Jego szkółka – podobnie, jak „Borek” – organizuje wychowankom obozy sportowe. Mali sportowcy trenują w dwóch grupach wiekowych. Szkółka jest otwarta dla wszystkich dzieci, nie ma selekcji – wymagane są jedynie badania lekarskie. Jak opowiada trener, zdarzały się przypadki, że przy okazji tych badań rodzice dowiadywali się m.in. o wadach serca swoich pociech, co przyspieszało podjęcie leczenia. Innym ciekawym przedsięwzięciem jest założona przez Marka Koniecznego, Tomasza Frankowskiego i Mirosława Szymkowiaka Akademia Piłkarska 21. Były kierownik Wisły cieszy się, że Frankowski i Szymkowiak nie tylko sygnują Akademię swoimi nazwiskami, ale też przekazują młodym swoją wiedzę, uczestnicząc w treningach. – Mało kto może pochwalić się, że ma u siebie przedstawiciela w kadrze na Euro – mówi Marek Konieczny. Choć sam utożsamiany jest z Wisłą Kraków, w jego Akademii nie brakuje młodych sympatyków Cracovii. – U nas nie ma podziału na kibiców Wisły i Cracovii. Bez Wisły nie byłoby Cracovii i odwrotnie. Wychowując według tej filozofii, czynimy mały krok ku normalności na ulicach – podkreśla M. Konieczny.
Im wcześniej, tym lepiej?
W przeciwieństwie do wielu szkółek, w Akademii przeprowadza się jednak selekcję zawodników. We wrześniu odpadło 50 chłopców z trzech roczników. Najlepsi w dalszym ciągu szlifują swoje umiejętności w Akademii. – Za kilka lat chciałbym przeczytać wywiad z chłopcem, który uczył się grać w piłkę u nas – mówi M. Konieczny. Jego zdaniem warto inwestować w dzieci, w ich pasje. Polacy czekają na polskiego Messiego. Nadziei, że kiedyś znajdą się wreszcie następcy Orłów Górskiego, nie gasi były trener Wisły Kraków Henryk Kasperczak: – Kraków zawsze był kolebką wielkich talentów, wielkich zawodników. Szkolenie w mieście stało zawsze na wysokim poziomie, nie tylko w Wiśle czy w Cracovii, ale też w mniejszych klubach. Im wcześniej, tym lepiej? – pytają rodzice, zastawiając się, w którym momencie wysłać dziecko do szkółki bądź akademii. – Na pewno startując w wieku 7 lat, dziecko – teoretycznie – ma większe szanse na sukces, jednak nie zawsze przekłada się to na realia – tłumaczy Kazimierz Węgrzyn, były reprezentant Polski. – Ja zainteresowałem się piłką nożną w wieku 13–14 lat. Wcześniej grałem w siatkówkę, koszykówkę, ogólnie stawiałem na rozwój sportowy. Krótko mówiąc: nie ma reguły. Istotne jest, by pasja dziecka była naprawdę jego pasją, nie rodzica. – Dzieckiem nie można manipulować, nie można przelewać na nie swoich niespełnionych ambicji – podkreśla ks. Edward Pleń, krajowy duszpasterz sportowców. Według niego młody piłkarz powinien mieć czas także na odpoczynek i zabawę. – To dziecko powinno być architektem swojego dzieciństwa – twierdzi ks. Pleń.
Dorastać w grze
Profesor Henryk Duda, kierownik Zakładu Teorii i Metodyki Piłki Nożnej AWF Kraków, w kwestii szkolenia młodzieży stawia nacisk na inny istotny problem. – Dobrze, że powstają szkółki, akademie piłkarskie, zasadne jest jednak pytanie, czy mają one charakter typowo sportowy, czy przede wszystkim rekreacyjny. W przypadku przygotowania sportowego ważna jest selekcja przy naborze i w procesie edukacji młodego gracza oraz współpraca z kadrą AWF, która jest gwarantem dobrego szkolenia – mówi prof. Duda. Dobre zdanie o szkółkach i akademiach ma również lekarz pediatra Małgorzata Moos. Jej zdaniem, to świetny pomysł na zmobilizowanie młodych ludzi do uprawiania sportu, doskonała alternatywa dla godzin spędzanych przed komputerem czy telewizorem. – Odpowiednio dawkowany wysiłek sprzyja prawidłowemu rozwojowi fizycznemu i psychicznemu, zwiększa odporność organizmu – wyjaśnia dr Moos. W podobnym tonie wypowiada się psycholog Anna Jabłczyk: – Uczestnictwo w zajęciach prowadzonych przez szkółki sportowe daje dzieciom wiele korzyści. Przede wszystkim pomaga zorganizować wolny czas. Dodatkowo dzięki przebywaniu z rówieśnikami dzieci uczestniczą w procesie socjalizacji. Tym samym uczą się współdziałania w grupie oraz zasad, jakie nią rządzą. Nabierają też przekonania, że są w stanie nauczyć się czegoś nowego, sprostać wyzwaniom, co może oddziaływać pozytywnie na ich samoocenę. Psycholog Joanna Hanusz zwraca uwagę na inny, równie ważny aspekt. – Dzieci ćwiczą w takich szkółkach umiejętność przegrywania, poznając jednocześnie motywującą funkcję wygranych – tłumaczy. Kolejnym atutem piłkarskich szkółek jest budowanie otwartości i śmiałości w kontaktach, zarówno w gronie rówieśniczym, jak i z osobami starszymi (trenerami). Zdobyte na murawie umiejętności przydadzą się więc młodym zawodnikom także w „normalnym” życiu.