Watykan: Koniec z oszczerstwami

PAP |

publikacja 07.07.2012 13:30

Watykan obrał nową, bardziej surową strategię wobec mediów grożąc im pozwami w przypadku publikowania nieprawdziwych informacji- pisze w sobotę "Il Messaggero". Oznacza to według dziennika koniec tolerancji, jaka charakteryzowała dotąd wzajemne relacje.

Watykan: Koniec z oszczerstwami Henryk Przondziono/GN Kopuła Bazyliki Św. Piotra w Watykanie

Kroplą, która przebrała czarę goryczy był, jak się zauważa, artykuł opublikowany na łamach włoskiego tygodnika "Panorama". Jego watykanista napisał, że cieszący się dużym autorytetem kardynał odpowiedzialny za sprawy ekonomiczne w Watykanie, bliski współpracownik sekretarza stanu kardynała Tarcisio Bertone, ma 30-letniego syna.

Watykański rzecznik ksiądz Federico Lombardi zdementował w piątek te doniesienia nazywając je całkowicie bezpodstawnymi i "fałszywymi". Jednocześnie w niespotykanie kategoryczny i stanowczy sposób ks. Lombardi oświadczył, że sekretariat stanu Stolicy Apostolskiej zastrzega sobie możliwość podjęcia każdej stosownej inicjatywy w obronie "szkalowanych osób" i w reakcji na nieprawdziwe stwierdzenia, "wykraczające poza granice słusznego prawa do informacji".

Rzymski dziennik podkreśla, że po serii artykułów, dotyczących głównie sekretarza stanu kardynała Bertone, za Spiżową Bramą przeprowadzono konsultacje na najwyższych szczeblach hierarchii, by opracować plan działania w reakcji na te publikacje we włoskiej prasie. W proces podejmowania decyzji zaangażowany jest nowy doradca Watykanu do spraw komunikacji, do niedawna rzymski korespondent amerykańskiej telewizji Greg Burke, który otrzymał zadanie doprowadzenia do poprawy jego polityki informacyjnej. Pierwszą oznaką zmian w strategii jest w opinii watykanistki gazety zapowiedź pozwów wobec mediów.

Przypomina się jednocześnie, że już wcześniej Watykan zastosował taką groźbę w reakcji na książkę dziennikarza Gianluigiego Nuzziego, który opublikował serię poufnych listów do papieża i jego najbliższych współpracowników oraz tajnych dokumentów. Groźby te, dodaje dziennik, nigdy nie zostały zrealizowane. To ma się zmienić.