Sam przeciwko światu

Grzegorz Górny

GN 27/2012 |

publikacja 05.07.2012 00:15

Kiedy Malcolm Muggeridge chciał napisać prawdę o Związku Sowieckim, nikt mu nie uwierzył. Przecież takie autorytety wychwalały Kraj Rad...

Sam przeciwko światu east news/RIA Novosti Sławny brytyjski pisarz George Bernard Shaw był obwożony po Moskwie samochodem z kierowcą. Otaczali go cały czas pracownicy tajnych służb. Wrócił zachwycony Związkiem Sowieckim

Jak to możliwe, że ludzie uchodzący za najbystrzejsze i najbardziej przenikliwe umysłowości zachowują się jak kompletni idioci? I pomyśleć, że ci kretyni są duchowymi przewodnikami tej części ludzkości, która uznaje się za postępową. Że są arbitrami moralności, wzorami inteligencji i krynicami mądrości.

Wierzył w socjalizm

Urodził się w domu, w którym największą świętością był socjalizm. Jego rodzice słowo „proletariat” wymawiali z takim namaszczeniem, z jakim pobożni Żydzi wyrażali się o Jahwe. Z niewzruszoną pewnością wierzyli w idee postępu i szczęścia, które zapanuje na ziemi, gdy nastanie upragniona era socjalizmu. Gdy przychodzili goście, w dobrym tonie były drwiny z Niepokalanego Poczęcia i dogmatu o nieomylności papieża. Kiedy do Wielkiej Brytanii dotarła wiadomość o zwycięstwie bolszewików w Rosji, w domu zapanowała euforia. W 1932 roku Malcolm Muggeridge wyjechał do Związku Sowieckiego jako korespondent „Manchester Guardian”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.