Jest świetnie!

Joanna Kociszewska

Istotnie, to wielki sukces Kościoła, że niewiele było formalnych apostazji. A ile jest nieformalnych?

Jest świetnie!

Ci, co kraczą o sekularyzacji po raz kolejny dowiedzieli się, że nie mają racji! Ale oczywiście, ich nic nie przekona! Tymczasem statystyki są jednoznaczne: Polska idzie swoją drogą, o żadnej sekularyzacji mowy nie ma, Polska jest i będzie katolicka!

Ostatnio ogłoszono statystyki religijności Polaków. Przyznam, że komentarze w powyżej zaprezentowanym tonie (no dobrze, nieco przerysowałam) doprowadzają mnie do pasji. Bo w końcu co mówią te „wspaniałe” statystyki?

Ni mniej, ni więcej, tylko że ponad połowa ochrzczonych Polaków nie uczestniczy w niedzielnych Mszach świętych. Jakieś 80 procent w swojej własnej ocenie znajduje się w stanie grzechu śmiertelnego, skoro nie komunikuje. Istotnie, to wielki sukces Kościoła, że niewiele było formalnych apostazji. A ile jest nieformalnych? Ilu ochrzczonych mówi jak mój znajomy: formalnie członek Kościoła, naprawdę ateista? Ilu zaplątało sobie życie w sposób, w którym rozwikłanie sytuacji i powrót do życia sakramentalnego będzie niezmiernie trudny?

Od wielu lat słyszę o statystykach, które są lepsze lub gorsze. I cały czas mam przekonanie, że to bardzo szkodliwy punkt odniesienia. Trzeba zapytać: o co właściwie nam chodzi? Nam – chrześcijanom? Czy celem misji Kościoła jest większość, czy każdy człowiek? Współczesny pasterz dba o utrzymanie chociaż ze 40 procent swojego stada i cieszy się, że kilkanaście procent żyje?!?

To żadną miarą nie jest zarzut do księży. To jest pytanie do nas wszystkich, do całego Kościoła. To jest pytanie o sposób myślenia i o punkt dojścia.

Słyszę: chrześcijanie są solą, soli nie musi być dużo. Istotnie – nie musi. Ale z drugiej strony Jezus mówi: idźcie na cały świat i głoście Ewangelię. Każdemu człowiekowi. Każdy człowiek ma prawo usłyszeć Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie, każdy człowiek ma prawo wiedzieć, że jest kochany najbardziej, jak to możliwe, każdy człowiek ma wiedzieć, że ma Ojca, który go nigdy nie odrzuci i nie opuści i Dom, w którym na niego czekają, codziennie wyglądając na drogę, czy może nadchodzi.

Nasza gnuśność i uspokajanie sumienia statystykami, które nie spadają odbiera im najważniejszy dar w życiu. Doświadczenie miłości, które rodzi nadzieję. Dar wiary.

Oni się być może, dzięki Bożemu miłosierdziu, zbawią – pisał Paweł VI. Ale co będzie z nami, którzy zadowalamy się faktem, że tylko kilkanaście procent naszych braci i sióstr żyje?