Cała władza w ręce rad

Jędrzej Rams; GN 21/2012 Legnica

publikacja 29.05.2012 07:00

Jeszcze przed miesiącem tylko w 30 proc. naszych parafii istniały rady parafialne. Jednego dnia wszystkie zostały rozwiązane. Dlaczego?

Cała władza w ręce rad Jędrzej Rams/ GN Wśród wielu uczestników synodalnych obrad są osoby, które zaangażują się w działania parafialnego laikatu.

Kiedy w październiku 2007 roku bp Stefan Cichy otwierał obrady pierwszego synodu w historii naszej diecezji, wielu diecezjan zastanawiało się, co z tego wyniknie. Jedni obstawiali, że to będzie przegadane 5 lat, drudzy że coś się zmieni, zaś jeszcze inni, że nadchodzi prawdziwa rewolucja. I prawdę mówiąc – wszyscy mieli racje.

Rozmów było dużo, zmian jeszcze nie obserwujmy, a te które są na horyzoncie, zapowiadają się rewolucyjnie. Przed miesiącem weszły w życie uchwały i dokumenty synodalne. Jeden z nich odwoływał rady we wszystkich parafiach. Tak naprawdę nie było ich wiele, bo raptem działały w co trzeciej parafii. W większości też nie były kompletne. Działała albo rada duszpasterska albo rada gospodarcza. Obu na raz było jak na lekarstwo. Jak pokazał synod, było to za mało na potrzeby wiernych. Za kilka dni we wszystkich parafiach zostaną powołane całkowicie nowe, tym razem już kompletne, rady parafialne. Będą działać według nowego statutu, uchwalonego w czasie I Synodu. Zadaniami rad będzie m.in. budzenie postaw apostolskich, wyrażanie opinii i wysuwanie konkretnych propozycji dotyczących życia parafii czy też wspieranie proboszcza w zarządzaniu parafialnymi dobrami. Przewodniczącym jest proboszcz i to on ostatecznie zawsze podejmuje decyzję. Statut rad parafialnych określa bowiem jasno, że rada ma jedynie głos doradczy. Niemniej ten sam dokument podkreśla, że w sprawach ważnych dla parafii proboszcz „winien wziąć pod uwagę opinię rady”. Warto też zwrócić uwagą na paragraf 14 statutu, gdzie nieco enigmatycznie jest napisane, że w sprawach spornych należy zwrócić się o rozstrzygnięcie do dziekana.

Pomagają i wyręczają

Przez trzy lata odbywały się szkolenia członków rad oraz członków synodalnych zespołów parafialnych. Miały one przygotować formalnie i duchowo kandydatów. W końcu wielu z dawnych członków rad na pewno znajdzie się w nowych radach. Jednym z proboszczów, który nie wyobraża sobie funkcjonowania powierzonej sobie parafii bez rady parafialnej, jest ks. Janusz Ospa z niewielkiego Witkowa pod Kamienną Górą. – To dla mnie spore odciążanie. W parafii przeprowadzamy wiele remontów. Osoby z rady są fachowcami w swoich zawodach, stąd pomagają np. przy zbiórkach pieniędzy, przy wyborze wykonawców i kontroli robót. Na pewno wiele rozmów między nami jest twórczych i pobudzających.  Takich żywych, na których dobro może wzrastać. W trakcie prac synodalnych ukształtowała się grupa osób, które wraz z końcem prac synodu przeobraziła się w grupę biblijną. Powstały pomysły i działania np. pomocy osobom uzależnionym i współuzależnionym. Zrodziły się inicjatywy dla dzieci i młodzieży. Pomysłem rady są chociażby spotkania objaśniające metody obserwacji płodności – opowiada ks. Janusz Ospa. Teraz rada zostanie uzupełniona o kilka nowych osób. – W naszej wsi ludzie są bardzo aktywni. Myślę, że znajdą się odpowiednie osoby – mówi kapłan.

Razem do celu

Przykład z Witkowa jest jednym z kilkunastu, w których parafialny zespół synodalny nie chce zaprzestać swoich spotkań. Działająca rada powiększy się więc o te nowe osoby. – My po prostu chcemy tu działać. Tworzymy zespół, który chce coś robić dla innych. To my tworzymy przecież Kościół, a nie budynki. Kiedy jako małe dziecko jeździłam z rodzicami na wieś do rodziny, zazdrościłam ludziom, że wszyscy się tam znają. Kiedy powstała nasza parafia, przestałam czuć się anonimowa i poczułam, że nareszcie mogę coś innym dać od siebie – mówi Ewa Niepsuj z parafii pw. św. Jadwigi z Legnicy. W sali parafialnej przy jednym stole z panią Ewą siedzą inne osoby. Każdy ze swoim hobby, doświadczeniem życiowym i przeświadczeniem, że to parafia jest ich miejscem na ziemi. Właśnie otwiera się nowy rozdział w historii laikatu naszej diecezji. Za kilka lat ocenimy, czy zdaliśmy egzamin.