„Marnują” czas dla Boga

Łucja Broch; GN 15/2012 Koszalin

publikacja 22.04.2012 07:00

Studiowanie Pisma Świętego jest dla nich jak powietrze – mogą go zaczerpnąć raz w tygodniu.

„Marnują” czas dla Boga Łucja Broch/ www.kolbe.slupsk.pl Uczestnicy spotkań co tydzień przez ponad dwie godziny analizują kilkanaście linijek słowa Bożego.

W sali parafialnej u św. Maksymiliana w Słupsku od prawie dwóch lat w każdy wtorek po wieczornej Mszy św. odbywają się Spotkania Biblijne. Przyjeżdżają tu osoby z różnych parafii, także pobliskiego Bruskowa i Siemianic, a nawet spod Sławna i z Koszalina, by przez ponad dwie i pół godziny słuchać i czytać Biblię.

Tu dostaję światło

Magda jest fizjoterapeutką w słupskiej fundacji i kończy pracę zwykle o 16.00. Wpadnie na chwilę do domu i ledwo co zdąży na Eucharystię o 18.00. Zaraz po niej idzie na spotkanie. – Wiele razy wracałam z pracy i po prostu nie miałam sił iść na spotkanie, ale gdy już udało mi się tam dotrzeć, dziwnym sposobem odchodziło zmęczenie. Widzę, że teraz inaczej słucham słowa Bożego podczas Mszy św., na pewno głębiej przeżywam swoją wiarę. Pan Jezus przestaje być historyczny, a jest realną, żywą Osobą – mówi Magda. Bogusław, przedsiębiorca, do studiowania Biblii podchodzi również z powagą i nadzieją. – Jesteśmy tylko ludźmi, zatroskanymi o codzienność i przemijanie, ale próbujemy też odnaleźć przepis na sukces i szczęście. Dla mnie sukces wiąże się z działaniem, natomiast szczęście wiąże się z poznaniem – drugiego człowieka czy też stworzonej rzeczywistości. Św. Tomasz, który był zafascynowany Bogiem, studiował stworzoną rzeczywistość przede wszystkim po to, by się do Niego zbliżyć. Myślę, że to m.in. odnajduję w Biblii i podczas tych spotkań – wyjaśnia. Dla Basi, która na co dzień pracuje na poczcie, cotygodniowe spotkania z Biblią stały się miejscem formacji i choć – jak mówi – od wielu lat jest we wspólnocie, to jednak tutaj pogłębia się jej wiara. – Znalazłam w internecie informację o spotkaniach i zachęciła mnie ich formuła: że są otwarte i dla każdego... Na spotkania przychodzę z bardzo konkretnymi pytaniami z życia i okazuje się, że właśnie na nie dostaję tam odpowiedź. Biblia jest taka nowoczesna, choć spisana przed wiekami! Pewnie, że można czytać Pismo Święte w domu, ale właśnie tutaj uczę się cierpliwie słuchać nie tylko Pana Boga, księdza, ale i osób siedzących obok mnie – mówi Basia.

Ewangelia z niedzieli

Metoda jest prosta, ale pójście za nią niekoniecznie. Opracował ją brat Adam Sroka, kapucyn, który przed ponad dziesięciu laty, razem z grupką świeckich zaczął czytać Biblię, sięgając do języków oryginalnych. – Spotkałam br. Adama w Gdańsku, gdzie u św. Jakuba co tydzień był krąg biblijny – wyjaśnia Ewa, z zawodu coach. Wracając zwykle z pracy albo podróży służbowej, siadałam w małej salce parafialnej i słuchałam jak kapucyn „otwiera” w jakiś nowy sposób słowo Boga. Niby nic wielkiego i nowego nie robił, fachowcy powiedzą – zwykła egzegeza, kontekst, skrutacja i kilkadziesiąt sigli do perykopy Ewangelii z nadchodzącej niedzieli. A jednak... Przyciągało mnie z wielką siłą to wspólne czytanie Biblii, powolne, dokładne, z odkodowywaniem słów, do których może się już przyzwyczailiśmy, ale nie rozumiemy tak naprawdę, co znaczą, poznawanie kontekstu danego fragmentu Ewangelii. Tak się złożyło, że kilka lat temu zamieszkałam w Słupsku i długo szukałam parafii, w której kapłan z ludźmi tak się modli Biblią – Ewa nie kryje satysfakcji, że znalazła ją w swoim mieście.

Odkrycie na miarę Kopernika

– Okazuje się, że jest jakaś zależność pomiędzy słuchaniem słowa Bożego a wiarą i że jest różnica pomiędzy „słuchać” a „słyszeć” – mówi ks. Piotr Domaros, prowadzący Spotkania Biblijne w parafii św. M. Kolbego w Słupsku (na które przychodzą ludzie z całego miasta). – Św. Paweł napisał, że „wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa”. Jak ważne jest więc to, czego się słucha i co się słyszy. W moim życiu jest to odkrycie na miarę przewrotu kopernikańskiego. Zobaczyłem, jak słowo Boże odkrywa swoje tajemnice, gdy jest wypowiedziane i wysłuchane, że to jest coś więcej niż jedynie samodzielne studium Pisma św. z komentarzami – dodaje. Słowa kapłana potwierdza Joanna, lekarz psychiatra. – Często udaje się nam z mężem wykraść czas na Biblię i razem biegniemy na spotkanie. I widzę coraz wyraźniej, jak mam w sobie nowy sposób patrzenia na świat wokół, otoczenie zawodowe, rodzinę, pracę, relacje. Chyba więcej Pana Boga i Jego działania tam wszędzie dostrzegam. Tak, nasze Spotkania Biblijne tworzą we mnie nową jakość duchową – mówi.  – To „marnowanie” czasu dla Pana Boga i słuchanie Jego Słowa sprawia, że zawsze dostajemy coś w zamian – jakąś mądrość serca, z którą potem można wracać w codzienność. Bo one są jak skała, na której warto się oprzeć i żyć – podsumowuje Ewa.