Zagubieni

ks. Włodzimierz Lewandowski

Jakie mają szanse rozwiązania moralnych dylematów (...) bez konieczności sięgania po maczetę?

Zagubieni

Fabuła filmu zapewne czytelnikom jest znana. Samolot, lecący z Sydney do Los Angeles, rozbija się gdzieś na południowym Pacyfiku. Jego pasażerowie i zarazem bohaterowie filmu, okazują się być nie tylko fizycznymi, ale i duchowymi rozbitkami. Można dać upust wyobraźni i zmienić scenariusz. Samolot linii Kościół, lecący z portu chrzest do portu niebo, rozbił się na wyspie Techno-Demo-Cooltura. Literacka fikcja, aczkolwiek ocierająca się o skrzeczącą rzeczywistość. Irracjonalny obraz, uparcie stający przed oczami wyobraźni od momentu, gdy natknąłem się na ciekawą analizę socjologiczną, zwracającą uwagę na walkę dwóch ekstremizmów i całkiem sporą rzeszę nie odnajdujących się po jednej i drugiej stronie. Zagubionych. Rozglądających się wokół za bezpiecznym schronieniem. Bezpiecznym nie znaczy wolnym od moralnych dylematów, konieczności podejmowania decyzji i opowiadania się za takimi czy innymi wartościami. Mają szansę znaleźć takowe?

Pytanie wcale nie retoryczne gdy uświadomimy sobie, że zagubieni częściej słyszą trzaskanie drzwiami niż ich otwieranie; częściej są świadkami wznoszenia kolejnych murów niż ich burzenia; zamiast wyciągniętych rąk widzą zaciśnięte pięści. Po obu stronach. Jakie mają szanse rozwiązania moralnych dylematów, podjęcia decyzji i opowiedzenia się za konkretnymi wartościami, bez konieczności sięgania po maczetę i budowania ziemianki w okopach oblężonej twierdzy?

Być może impulsem do poszukiwań odpowiedzi będą głosy uczestników lubelskich Dni Pamięci, arcybiskupa Henryka Muszyńskiego i Marcina Przeciszewskiego. Wspominając ś.p. arcybiskupa Życińskiego wracali do jego myśli o Kościele. Warto je zacytować w kontekście powyższych dylematów. „Wzorców Kościoła nie należy szukać w żonie Lota, która oglądała się wstecz i zamieniła w słup soli. Kościół jest przede wszystkim wspólnotą wyznawców Chrystusa, skierowaną ku przyszłości poprzez tajemnicę zmartwychwstania” – przypominał arcybiskup Muszyński. „Kościół ma nieść światu nadzieję, a nie zamykać się przed tym 'beznadziejnym' światem” – uzupełniał kolejnym cytatem redaktor Przeciszewski.

W tych wspomnieniach nie ma konkretnych, pilnych na miarę czasu rozwiązań. Są za to impulsy do refleksji nad tym, czym Kościół ma być i jakie jest jego najważniejsze zadanie. Refleksji, jakiej w kolejnych bojach o rozwiązania cząstkowe coraz bardziej brakuje. Widać to zwłaszcza teraz, w czasie przygotowania paschalnego. Gdy twarz Chrystusa umęczonego coraz częściej przybiera twarz politykiera.

Ekstremiści albo się wypalą, albo wzajemnie wyniszczą. A na spalonej przez nich ziemi pozostaną zagubieni. Śpiewający dziś rzewliwym głosem Gorzkie Żale, przemierzający kolejne stacje Drogi Krzyżowej i uczący się w małych wspólnotach przekreślać swój egoizm za cenę Chrystusowego Krzyża. To oni będą w przyszłości zagospodarowywać spaloną ziemię.