Protestować. Ale jak?

Joanna Kociszewska

Każdy z nas może niewiele, ale jednak coś może. Razem możemy bardzo dużo. Nie można zgadzać się na bezsilność.

Protestować. Ale jak?

W drugim dniu Zjazdu po południu wykłady zastąpiły warsztaty obywatelskie. W znacznie mniejszych grupach można było porozmawiać na jeden z ośmiu tematów (niestety, tylko jeden).

Chcę napisać o problemie poruszonym na sesji „Chrześcijanie a public relations”. Problemie niebagatelnym, bo budzącym wiele kontrowersji. Jak reagować na nadużycia i łamanie zasad etycznych? Jak reagować na obrażanie świętości? Czy w ogóle możemy mieć realny wpływ na to, co się dzieje wokół nas, czy może być tylko gorzej?

W panelu wzięli udział: ks. Andrzej Draguła, Rafał Porzeziński (Stowarzyszenie Twoja Sprawa) i Joanna Paciorek (Fundacja Świętego Mikołaja). Sesję prowadziła Monika Przybysz (Instytut Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW).

Bardzo ważna była prezentacja pana Rafała Porzezińskiego. Kilka lat temu skrzyknęło się sześć (!) małżeństw. Wszyscy mieli przekonanie, że niewiele mogą. A jednak Stowarzyszenie Twoja Sprawa ma za sobą wiele sukcesów. Jak to zrobili?

Po pierwsze i najważniejsze: trzeba uwierzyć, że można. Ta myśl powracała dziś wielokrotnie. Każdy z nas może niewiele, ale jednak coś może. Razem możemy bardzo dużo. Nie można zgadzać się na bezsilność.

Punkt drugi. Trzeba być bardziej profesjonalnym, niż ci, przeciw działaniom których protestujemy. Ważne, bardzo ważne! Zwracał na to uwagę również ks. Andrzej Draguła. Zalewa nas masa protestów emocjonalnych zamiast merytorycznych.

Punkt trzeci. Rafał Porzeziński mówił, że Stowarzyszenie nie jest organizacją od wszystkiego. Dodawał, że do ludzi, którzy z nimi współpracują, wysyłają maile z prośbą o wsparcie nie częściej niż raz w miesiącu. Z mojego osobistego doświadczenia: kolejne protesty w różnych sprawach docierające czasem kilka w tygodniu całkowicie stępiają wrażliwość. I tych, którzy mieliby je wysyłać, i tych, którzy są ich adresatami. Zatem: trzeba wiedzieć, kiedy protestować. Trzeba umieć odróżnić sprawy ważne od błahych.

Kolejny punkt podany przez Rafała Porzezińskiego: narzucamy narrację, ale mówimy bez zacietrzewienia. To nie jest krzyk. Nie ma obelg. I kolejny: rozmawiamy z każdym przedstawicielem mediów, bez uprzedzenia…

Trudno to sobie wyobrazić? A jednak jest możliwe. Co więcej: skuteczne.

O metodach protestu w sprawie naruszenia uczuć religijnych mówił ks. Andrzej Draguła. Protest prawny jest możliwy i może być skuteczny – tłumaczył. Broni nas prawo polskie, ale i orzeczenia Trybunału w Strasburgu. Musi być merytoryczny i dobrze przygotowany. Nie można też zapominać o broni, jaką jest bojkot. Jest nielogicznością, jeśli wyrażam swoje niezadowolenie, ale dalej oglądam konkretny program lub kupuję gazetę – mówił.

W końcu najbardziej niejednoznaczna forma, czyli publiczne wyrażanie swojego niezadowolenia. Niejednoznaczna, bo może być skuteczna, ale również może stać się formą reklamy, za którą nie trzeba płacić. Protest może być wkalkulowany w kampanię (!) Bywa, że publiczne protesty przynoszą odwrotny skutek. Co stwarza większe ryzyko: milczenie czy protest?

A jednak Stowarzyszenie Twoja Sprawa protestuje. Głośno. Tyle że w sposób przemyślany, doskonale sprawdzony co do faktów, wyważony w formie... W przygotowanie protestu wkładają bardzo dużo pracy. Niestety, dużo łatwiej jest napisać emocjonalny tekst…

W końcu, rzecz ważna. Czy można działać ponad podziałami? Czy w kwestii wolności religijnej, bo tego zagadnienia broni przepis o naruszaniu uczuć religijnych, jest szansa na jedność? Czy jest możliwe spełnienie marzenia red. Nosowskiego o wspólnej organizacji wielu wyznań i religii? Czy jest możliwe stworzenie grupy, która występowałaby przeciw wszelkim przejawom nienawiści? Nie tylko tym skierowanym przeciw „swoim”. Także tym, skierowanym przeciw wyznawcom innych religii.

Dodam, bo wydaje mi się ważne: także wtedy, gdy przejawy tej nienawiści są dziełem „swoich”. Jeśli będziemy bronić tylko swoich, nie będziemy wiarygodni. A przecież każda nienawiść jest złem.

W ramach warsztatów pojawił się jeszcze jeden wątek. Prowadząca warsztaty Monika Przybysz przypominała, że dziś dobro musi się reklamować, by być dostrzeżone. Jeśli robimy coś dobrego i chcemy się tym pochwalić, jak to zrobić skutecznie?

Ważne, by ta reklama była taka, jak dzisiejszy świat: by coś się działo, by budzić emocje, by było barwnie i kolorowo. Ale też by był jasny cel działań. Jeśli chcemy zaangażować innych konieczna jest prosta instrukcja obsługi. Musi być informacja. Także dla mediów i to podana z kilkudniowym wyprzedzeniem. W końcu: ktoś musi o naszym dziele opowiedzieć w 15 sekund…

Czy da się w dwie minuty opowiedzieć o chrześcijaństwie? Okazuje się, że można. A jeśli to jest możliwe, to nasze dzieło na pewno zmieści się w 15 sekundach.

PR Kościoła to czynienie dobra i mówienie o tym – konkludowała prelegentka. Dziś mówienie o wartościach musi być pozytywne. Walka w znaczeniu negatywnym nie przynosi owoców – dodała.

Pytanie, czy nadal potrafimy tylko walczyć mówiąc „nie”, czy również wziąć odpowiedzialność za to, co się dzieje wokół nas?

 

O sesjach przedpołudniowych można przeczytać na blogu Andrzeja Macury

Więcej informacji: IX Zjazd Gnieźnieński - raport portalu wiara.pl