Zamurowało mnie

Marcin Jakimowicz

Chesterton miał rację: „Dziennikarz to wieczny ignorant”.

Zamurowało mnie

Wiedziałem swoje. Przekraczałem checkpoint w Betlejem – mieście za murem, mając czarno-białą wizję rzeczywistości. Widziałem, że Palestyńczykom nie jest do śmiechu. By przekroczyć mury ciągnącego się na 350 kilometrach getta muszą mieć specjalną przepustkę. Zdobycie jej często graniczy z cudem. By dotrzeć do pracy, stoją w długich kolejkach. Mur jest skandalem. To nie była decyzja bezpieczeństwa, to była decyzja polityczna. „Wyszliśmy z getta, a teraz zbudowaliśmy je sami” – napisał ktoś odważny na izraelskiej stronie muru.

Drugiego dnia przy ogromnym graffiti (izraelski lew – po hebrajsku: ariel, przywodzący na myśl imię premiera Szarona – rozszarpuje bezbronnego palestyńskiego orła) usłyszałem: Wiesz, to nawet dobrze, że Izrael otoczył nas murem. Może wreszcie zobaczy nas świat? Od kilku lat między Izraelem a Palestyną trwa wojna o… postawienie się w roli ofiary. Tylko taka pozycja może wzbudzić litość opinii międzynarodowej. Od 1948 roku najważniejszym bogactwem młodziutkiego państwa izraelskiego była martyrologia! To bogactwo przysporzyło mu sympatii świata.

Trzeciego dnia jeden z Palestyńczyków rzucił: Sami budowaliśmy ten mur. Przynajmniej jakaś robota była…

Czwartego dnia usłyszałem: Cement był egipski, więc przynajmniej zarobiło na tym jakieś muzułmańskie państwo.

Na szczęście piątego dnia wyjechałem.

Podziwiam ludzi, którzy po dwukrotnej wizycie w Meksyku wydawali książki o tym spalonym słońcem kraju (znam taki przypadek!). A może mają rację? Może jedynie krótki kontakt z jakimś miejscem pozwala na napisanie czegokolwiek? Na jednoznaczne diagnozy, jasne werdykty, proste rozwiązania? Potem dzień po dniu traci się grunt pod nogami… I okazuje się, że Chesterton miał jednak rację: „Dziennikarz to wieczny ignorant”.

„Rosję można opisać, gdy spędziło się w niej jeden dzień, albo… całe życie”. Kto to powiedział? Tocqueville?