Bóg wszelkiej pociechy

Ks. Tomasz Jaklewicz

GN 11/2012 |

publikacja 15.03.2012 00:00

Chrześcijaństwo nie obiecuje łatwego pocieszenia. Wskazuje na krzyż i zmartwychwstanie Jezusa jako źródło nadziei. Strapionym mówi: „nie jesteś sam, Bóg jest towarzyszem twojej samotności. On się o ciebie zatroszczy”.

Bóg wszelkiej pociechy JAKUB SZYMCZUK Marta Kaczyńska pocieszana podczas sprowadzania z Rosji szczątków jej rodziców

Strapionych nie brakuje. Każdy z nas bywa przytłoczony ciężarem życia, gubi radość, pogrąża się w smutku i w czarnych myślach. Szukamy wtedy kogoś, kto podniesie nas na duchu, potrzebujemy jak tlenu współczującej obecności i nadziei. Czasem, jak na biblijnego Hioba, spadają na ludzi całe serie nieszczęść, dramaty nie do udźwignięcia. Odruchowo odsuwamy się od ludzi pogrążonych w żałobie po stracie bliskich lub od tych, którzy dowiedzieli się o nowotworze. No bo co powiedzieć? Opowiadać, że będzie lepiej, skoro nie będzie? Nie bardzo wiemy, czym ma być pocieszenie w sytuacjach skrajnie trudnych. Kiedy zdarzają się wielkie katastrofy, w medialnych relacjach obowiązkowo pojawia się wiadomość, że na miejscu są psychologowie, którzy niosą pomoc. Może to jakiś znak czasu: nie potrafimy już sami wspierać się wzajemnie w nieszczęściu, musimy prosić o pomoc specjalistów. A może, idąc głębiej, jest tak dlatego, że brakuje nam ostatecznego fundamentu pociechy – Boga?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.