Skandalista na ołtarze

Joanna Bątkiewicz-Brożek

GN 10/2012 |

publikacja 08.03.2012 00:15

„Nie mógłbym dłużej żyć, gdybym nie słyszał i nie czuł, jak do mnie mówi” – powtarzał o Jezusie ks. Luigi Giussani. Założyciel Comunione e Liberazione, prężnego ruchu świeckich i duchownych, jest kandydatem na ołtarze.

Skandalista na ołtarze pap/epa Ks. Luigi Giussani

Czytając wniosek o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego ks. Giussaniego, w 7. rocznicę jego śmierci, metropolita Mediolanu kard. Angelo Scola nie krył wzruszenia. – Idąc dziś wieczorem do Duomo, przed oczami miałem uśmiech Luigiego. Nie można było pozostać obojętnym, człowiek prostował się od razu, widząc go i słysząc. Dla tysięcy Włochów, dla mnie, był jak ojciec – mówi Alfredo Tradigo, z redakcji tygodnika katolickiego „Famiglia Cristiana”. – Jako student chodziłem do kościoła, modliłem się. Jak zobaczyłem ks. Giussaniego, usłyszałem głos, czułem, że mnie to porywa – dodaje.

Don Gius, jak nazywano ks. Giussaniego, był trochę jak ks. Wojtyła – studentów zabierał na łódki, w góry, na morze. W latach 60. organizował wyjazdy koedukacyjne – co wtedy we włoskim Kościele było pomysłem śmiałym. Do pokolenia ’68 mówił bez ogródek o odpowiedzialności w seksie. Alfredo Tradigo: – Wymagał, dlatego go słuchaliśmy. W klimacie kulturowym lat 70. otwierała się debata o rozwodach i aborcji. Słowa Giusa, stanowcze, ale wypowiadane z miłością, dawały nam poczucie bezpieczeństwa. Czuliśmy, że można mu zaufać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.