Piękny Wschód

Andrzej Kerner; GN 7/2012 Opole

publikacja 04.03.2012 07:00

Ta ziemia oddycha Biblią, gościnnością i wiarą Abrahama – mówi s. Brygida Maniurka, franciszkanka misjonarka Maryi.

Piękny Wschód deirmarmusa.org/ GN Siostrę urzeka piękno wschodniego chrześcijaństwa. Syryjski klasztor Deir Mar Musa.

Siostra pochodzi z Łagiewnik Małych (dekanat Zawadzkie) i od 23 lat żyje na Bliskim Wschodzie. Kiedy wstępowała do misyjnego zgromadzenia, jej marzeniem była Afryka. – Przed ślubami wieczystymi siostra prowincjalna zapytała mnie, czy jestem gotowa pojechać na Bliski Wschód. Niewiele wtedy wiedziałam na temat tego regionu, ale odpowiedziałam: tak. Po latach życia wśród tamtejszych ludzi uznaję to za przywilej, łaskę Pana Boga – opowiada s. Brygida. Przez ponad 20 lat pracowała w Syrii, a od 2 lat jest ekonomką bliskowschodniej prowincji Franciszkanek Misjonarek Maryi (FMM), którą tworzy 106 sióstr 19 narodowości. Siostry żyją w pięciu krajach: Jordanii, Izraelu, Libanie, Syrii i Egipcie.

Jak możecie żyć razem?

Bliski Wschód jest najbardziej zapalnym regionem świata. „Arabska wiosna” zmieniła elementy skomplikowanej politycznej i społecznej układanki, ale sytuacja daleka jest od uspokojenia. Na naszych oczach wzrasta napięcie w Syrii, która stoi na skraju wojny domowej. – W naszych wspólnotach żyją razem siostry pochodzące z krajów bliskowschodnich, których narody na co dzień ze sobą walczą lub są do siebie wrogo nastawione. Bardzo często spotykamy się ze zdziwieniem: „Jak możecie żyć razem? Każda z innego kraju, a nawet kontynentu”. A my chcemy dawać świadectwo, że różnorodność nie dzieli, ale może stać się źródłem ubogacenia – podkreśla s. Brygida. Chrześcijanie różnych wyznań i obrządków w krajach bliskowschodnich sami stanowią wielobarwną, choć mniejszościową mozaikę w społecznościach o przewadze muzułmanów, zresztą też podzielonych na odłamy (sunnici, szyici, alawici etc.).

Piękno Kościołów wschodnich

– Czuję się wzbogacona kulturą, mentalnością i duchowością obrządków wschodnich. Wciąż więcej otrzymuję, niż sama daję – mówi siostra. Pobyt na Bliskim Wschodzie rozpoczęła od nauki języka. Dziś biegle włada arabskim, francuskim, a także angielskim i rosyjskim. W Syrii pracowała na placówkach w parafiach katolickich Kościołów wschodnich: melkickiej, syriackiej i chaldejskiej. – Na co dzień doświadczam tego, o czym mówił Jan Paweł II – Kościół Chrystusowy oddycha „dwoma płucami”, którymi są duchowość chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu – mówi s. Brygida i powtarza za błogosławionym papieżem, że „chrześcijanin Wschodu ma własny styl odczuwania i rozumienia, a zatem również oryginalny sposób przeżywania swej więzi ze Zbawicielem”. Urzeka ją to, co mocno wyraził papież: „Piękno, które na Wschodzie jest jednym z najwspanialszych sposobów wyrażania Boskiej harmonii i wzorcem przemienionej ludzkości, ujawnia się wszędzie: w kształtach świątyni, dźwiękach, kolorach, światłach, zapachach”. Chrześcijański Wschód – odnosi się to zwłaszcza do tradycji syryjskiej – był pierwotnym środowiskiem rodzącego się Kościoła. Tam po raz pierwszy nazwano uczniów Jezusa chrześcijanami. Siostra Brygida podkreśla, że rozbudowana, przybliżająca poczucie tajemnicy liturgia Kościołów wschodnich mocno na nią oddziałuje. – Przez uczestnictwo w życiu parafii i cyklu roku liturgicznego duchowość Kościoła wschodniego stopniowo przenikała mnie i stawała się moją – mówi.

Nie jesteśmy dwoma frontami

Tak jak siostry franciszkanki w swoich wspólnotach przekraczają bariery narodowości, tak i swoje apostolstwo kierują do wszystkich. – Angażujemy się w pracę duszpasterską: katechezę, formację katechetów, grupy modlitewne w Kościołach wszystkich obrządków, gromadząc wiernych różnych wyznań chrześcijańskich. Angażujemy się także charytatywnie na rzecz środowiska muzułmańskiego: w przychodniach dla ubogich, szpitalach, szkołach, internatach czy pracując wśród uchodźców – głównie z Iraku i Sudanu. Staramy się być pomostem między różnymi grupami narodowościowymi i wyznaniowymi. Osobiście doświadczam tego, o czym pisali patriarchowie katoliccy Wschodu, że my, chrześcijanie i muzułmanie, nie jesteśmy dwoma frontami lub dwiema przeciwstawnymi partiami. Przede wszystkim jesteśmy razem obecni przed Bogiem – podkreśla franciszkanka.

Jednoczy cierpiący człowiek

Siostra Brygida Maniurka przez wiele lat oprócz zajęć w administracji zgromadzenia i duszpasterstwie (prowadzenie grup modlitewnych, towarzyszenie w czasie rekolekcji) pracowała w ośrodkach dla dzieci niepełnosprawnych fizycznie. O. Zygmunt Kozłowski, jezuita od 30 lat pracujący w Syrii, w swojej książce „Z krzyżem w kraju półksiężyca” (Wyd. WAM, 2010) zachwyca się ogrodem założonym przez siostrę Brygidę w Raqqa, dużym mieście nad Eufratem, gdzie kierowała ośrodkiem dla niepełnosprawnych dzieci „Ziemia ludzi”. – 95 procent podopiecznych naszego ośrodka to muzułmanie. Chrześcijanin nie szuka przywilejów, jedynym jego przywilejem jest służba człowiekowi, zwłaszcza cierpiącemu. Człowiek cierpiący jednoczy ludzi bardziej niż jakiekolwiek abstrakcyjne teorie – tłumaczy siostra Brygida. W ośrodku „Ziemia ludzi” niektórzy muzułmanie pierwszy raz spotykali się z chrześcijanami. – Ze zdziwieniem odkrywali, że jesteśmy inni, niż im mówiono. Z niektórymi do dziś utrzymuję przyjacielskie kontakty – mówi siostra. Za największy zaszczyt poczytuje zaufanie, którym rodzice chorych dzieci obdarzali siostry. – Nie wahali się posyłać swoich dzieci z nami na kolonie nawet za granicę, do sąsiednich krajów arabskich. To niewyobrażalne, jeśli chodzi o dziewczynki! W środowisku muzułmańskim dziewczynka nawet przez jedną noc nie może spać sama poza domem rodzinnym, jeśli nie towarzyszy jej ojciec lub brat. A nam mówili: jeśli wy jedziecie z nimi, to jesteśmy spokojni. To poruszające – opowiada misjonarka.

Ziemia, która oddycha Biblią

Siostra Brygida bardzo lubi Bliski Wschód, prosty styl życia jego mieszkańców i ich wschodnią mentalność. – To ludzie niezwykle gościnni. Dają gościom to, co najlepsze i z hojnością. Przeżywałam to tak wiele razy, odwiedzając bez zapowiedzi ubogie rodziny. Ledwie wchodzimy, a już mama dyskretnie daje dziecku pieniądze, by kupiło owoce lub zimne napoje. Inna rzecz, że dzieci potem pierwsze po nie sięgają, bo nie mają ich na co dzień w domu. Albo chcemy odwiedzić znajomych, też bez zapowiadania się. Akurat wychodzą z domu, ale zawracają, mówiąc, że wychodzili tylko na spacer i nalegają, by wejść. Zostajemy ze dwie godziny, a parę dni później dowiadujemy się, że mieli ważne spotkanie. W ciągu całej wizyty ani przez chwilę nie okazali zniecierpliwienia! – opowiada s. Brygida Maniurka. Podczas takich odwiedzin siostrze często przychodzi na myśl Abraham, który goszcząc nieznanych przybyszy chlebem z trzech miar najczystszej mąki, twarogiem, mlekiem i mięsem tłustego, pięknego cielęcia, ugościł samego Boga. – Doświadczam na co dzień, jak ta ziemia oddycha Biblią dzięki żyjącym tu ludziom i miejscom: Ziemi Świętej, górze Nebo, rzece Jordan, Synajowi, Damaszkowi – wylicza siostra.

Wraz z wiernymi i siostrami ze zgromadzenia często odwiedza i pielgrzymuje także do mniej znanych w Polsce, ale niezwykłych miejsc. Takich jak Malula – syryjska wioska, gdzie do dziś miejscowa ludność, w większości chrześcijańska, mówi tym dialektem języka aramejskiego, którym mówił Pan Jezus. Albo starożytny klasztor Deir Mar Musa na skraju pustyni syryjskiej – ośrodek międzyreligijnych spotkań i modlitwy założony przez włoskiego jezuitę o. Paolo Dall’ Oglio. – Pan spełnił w moim życiu swoje słowa: każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma – mówi s. Brygida Maniurka FMM.