Mówić prawdę o pedofilii

ks. Dariusz Kowalczyk

GN 07/2012 |

publikacja 16.02.2012 00:15

Wypracowaniu spójnego stanowiska Kościoła wobec dramatu nadużyć seksualnych poświęcone było rzymskie sympozjum „Ku uzdrowieniu i odnowie”.

Mówić prawdę o pedofilii East News/AFP/ANDREAS SOLARO W ramach sympozjum odbyło się nabożeństwo pokutne. Wzięła w nim udział m.in. Marie Collins, ofiara molestowania z Irlandii

Sympozjum naprawdę się udało! Choć w przypadku spotkania na temat pedofilii dotykającej struktur Kościoła katolickiego określenie „udać się” nie jest być może najszczęśliwsze. Sympozjum odbywało się od 6 do 9 lutego na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, przy wsparciu Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej i różnych innych dykasterii watykańskich, w tym Kongregacji Nauki Wiary, która – jeszcze z woli Jana Pawła II – zajmuje się przestępstwami pedofilii. Nie było to pierwsze międzynarodowe sympozjum w Rzymie na temat problemu pedofilii w Kościele, tym niemniej miało ono szczególny charakter, gdyż uczestniczyli w nim delegaci episkopatów z całego świata oraz przełożeni generalni największych zakonów.

Świadectwo ofiary molestowania
Cel sympozjum dobrze wyraża list, w którym Benedykt XVI zwrócił się do jego uczestników, by „korzystali z szerokiego zakresu fachowej wiedzy, tak aby krzewić w całym Kościele kulturę skutecznego zapobiegania nadużyciom seksualnym oraz skutecznej ochrony i pomocy ofiarom”. Cel ten realizowano na różne sposoby: przedpołudniowa część obrad składała się z referatów, natomiast część popołudniowa z zajęć warsztatowych w małych grupach językowych. Nie zabrakło też wspólnej modlitwy. Pod przewodnictwem prefekta Kongregacji ds. Biskupów, kard. Marca Quelleta, odbyła się liturgia pokutna, podczas której proszono Boga o przebaczenie i miłosierdzie, a także o „nową wiosnę świętości i apostolskiej gorliwości” w Kościele.

 

Wśród przemawiających była m.in. Marie Collins, Irlandka, która jako 13-letnia dziewczynka padła ofiarą molestowania przez kapelana szpitalnego. Pani Collins opowiedziała o swoim psychicznym cierpieniu i podkreśliła, że początkiem jej uzdrowienia był dzień, w którym jej oprawca przyznał się w sądzie do winy. Po raz pierwszy opowiedziała o fakcie bycia molestowaną, kiedy miała 47 lat. Najpierw swojemu lekarzowi, a potem wikaremu w swojej parafii, lecz ten sprawę starał się bagatelizować, a nawet sugerował, że sama była winna temu, co zaszło. Rozmowa z wikarym była dla niej dodatkowym wstrząsem. Dopiero po 10  latach po raz kolejny odważyła się powiedzieć o tym, co ją spotkało. Dochodzenie do prawdy było długim i bolesnym procesem między innymi dlatego, że biskup diecezji zdawał się koncentrować na obronie „dobrego imienia” księdza, który ją molestował, a nie na dojściu sprawiedliwości. Ostatecznie ksiądz ten został 15 lat temu skazany nie tylko za to, co zrobił Marie Collins, ale także za inne przestępstwa pedofilskie. Świadectwo pani Collins pokazało, że rozwiązywanie problemu pedofilii trzeba zaczynać od słuchania ofiar, i że nie można ich złych doświadczeń traktować jako „historycznych”, nawet jeśli wydarzyły się 50 lat temu.

Marie Collins nie straciła wiary w Boga, ale trudno jej powrócić do stałych praktyk religijnych i odbudować zaufanie do duchownych. Tym niemniej włączyła się w ostatnich latach w prace wypracowywania w Kościele irlandzkim procedur właściwego postępowania w przypadkach molestowania dzieci przez duchownych. Chodzi nie tylko o zaradzenie – na ile to możliwe – krzywdzie, która już została wyrządzona, ale także o rozwijanie świadomości i sposobów postępowania na przyszłość, tak aby zminimalizować, jeśli nie wyeliminować, problem pedofilii w strukturach kościelnych. Podczas konferencji prasowej przed rozpoczęciem sympozjum pani Collins stwierdziła m.in., że Kościół, ucząc się na własnych błędach, może i powinien stawać się protagonistą w skutecznej obronie dzieci przed pedofilami w różnych innych społecznościach. Bo choć historie pedofilów w sutannach są wyjątkowo rażące i bolesne, to na przykład według ostatniego raportu Kongresu Stanów Zjednoczonych, przypadki pedofilii dotyczące struktur kościelnych to trzy setne procenta wszystkich innych przypadków, czyli 3 na 10 tysięcy. Nie jest to oczywiście żadne usprawiedliwienie, ale pokazanie, że pedofilia jest olbrzymim problemem dotykającym wszystkie środowiska.

Błędna „kultura milczenia”
Ważnym wystąpieniem podczas sympozjum był referat ks. Charlesa Scicluny z Kongregacji Nauki Wiary, odpowiedzialnego za postępowania w sprawach księży pedofilów. Stwierdził on, że „uczciwe poszukiwanie prawdy i sprawiedliwości stanowi najlepszą odpowiedź, jakiej możemy udzielić na smutne zjawisko nadużyć seksualnych popełnianych przez duchownych wobec nieletnich”. Ksiądz Scicluna przekonywał, że fakt, iż osoba oskarżona o czyny pedofilskie ma prawo się bronić, nie oznacza, iż mamy wobec niej stosować jakieś fałszywe miłosierdzie, zapominając o ofiarach i potrzebie sprawiedliwości. Stwierdził, że „kultura milczenia”, zgodnie z którą dobre imię instytucji jest wartością najwyższą, której trzeba bronić nawet za cenę ukrywania przestępstwa, jest całkowicie błędna i niesprawiedliwa. Prałat Scicluna przypomniał też słowa Jana Pawła II z 2002 roku, że „w kapłaństwie i życiu zakonnym nie ma miejsca dla tych, którzy mogliby wyrządzić krzywdę młodym”.

Trzeba zauważyć, że sympozjum nie było jakimś wydarzeniem punktowym, na zasadzie: „Przyjechali, pogadali i się rozjechali”, ale elementem pewnego procesu. Trzeba żywić nadzieję, że obecni na nim delegaci różnych podmiotów kościelnych z całego świata dadzą lokalne impulsy, by episkopaty, diecezje, zakony w sposób szczery i profesjonalny kontynuowały lub podjęły zmaganie się z tragedią pedofilii. Przy okazji sympozjum zostało zainaugurowane Centrum na rzecz Ochrony Dzieci, które działać będzie pod auspicjami Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gregoriańskiego. Będzie to centrum e-lerningu, czyli kształcenia przez internet w kwestii zapobiegania oraz interwencji w przypadku nadużyć seksualnych. Na końcowej konferencji prasowej zwrócono uwagę, że metoda e-lerningu jest elastyczna w wyborze czasu i miejsca zajęć, interaktywna, indywidualna i praktyczna. Organizatorzy centrum zakładają, że ich propozycja będzie dostępna dla wszystkich zainteresowanych na całym świecie do roku 2015.

Pedofilia – problem społeczny
Ze smutkiem zauważyłem, że niektóre media podeszły do sympozjum na Gregorianie w duchu poszukiwania sensacji i dokładania Kościołowi. Cytowały przedstawicieli skrajnych organizacji zrzeszających ofiary pedofilii, którzy oznajmiali, że całe to sympozjum to jedynie PR i teatrzyk; epatowały tytułami w stylu „Kościół kończy z omertą” itp. Księża pedofile powinni ponieść zasłużoną, przewidzianą prawem, karę, a wielu innych powinno uderzyć się w piersi za bagatelizowanie problemu pedofilii w kościelnych instytucjach, ale – z drugiej strony – wykorzystywanie problemu pedofilii w taki sposób, aby go łączyć zawsze z duchownymi i dokładać Kościołowi jako całości, jest działaniem dość podłym.

Cytowany prałat Scicluna stwierdził w jednym z wywiadów, że jest przerażony liczbą przestępstw pedofilskich w dzisiejszym społeczeństwie. Rzeczywiście, statystyki dotyczące pedofilii są bardzo niepokojące. Nasuwa się wiele pytań, w tym np., czy i jak mówić dzieciom o możliwości złego dotyku, aby potrafiły właściwie zareagować w sytuacji zagrożenia? Jak bronić się przed znanymi już policji pedofilami, którzy żyją w społeczeństwie? Jak ograniczać psedoturystykę? Poszukiwanie odpowiedzi na te i inne pytania domaga się współpracy polityków, policji, szkoły, lekarzy, rodziców, Kościoła, mediów i wielu innych podmiotów. Na takiej profesjonalnej, codziennej współpracy dla dobra wszystkich dzieci nie da się jednak zarobić, zyskać sławy ani ulżyć antykatolickim kompleksom. Niekiedy wydaje się, że współczesny świat żyje w jakiejś schizofrenii. Z jednej strony walczy z pedofilią, a z drugiej sprzyja pedofilskiej kulturze. Tę drugą stronę medalu tak ujął Giuliano Ferrara, włoski dziennikarz, który jest człowiekiem niewierzącym: „Nisko spuszczone spodnie chłopców i dziewcząt oraz czujna straż przeciwko pedofilii, prezerwatywy w szkołach i rygor w seminariach: nasz wiek proponuje Kościołowi swoje śmieszne, groteskowe paradoksy, a my musimy pić tę obfitość kłamstwa, ogłupiali widzowie oblężenia”. Oby – jak powiedziała Marie Collins – Kościół potrafił uporać się z pedofilią we własnych szeregach, a jednocześnie pomagał zwalczać to zło we wszystkich środowiskach. Nie przeciwko komuś, ale dla dobra dzieci.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.