„Jezus jeszcze nie wysechł. Przyniosę jutro”

kab

publikacja 24.12.2011 10:38

Kto wie, czy atmosfera afrykańskich wiosek, gdzie tyle jest biedy, trosk o zaspokojenie codziennych potrzeb i przemieszania wierzeń nie sprzyja bardziej rozumieniu duchowych wartości Bożego Narodzenia niż w starej, zeświecczonej Europie?

„Jezus jeszcze nie wysechł. Przyniosę jutro” Franciszek Szczurek MAfr O. Franciszek Szczurek pochodzi z Rudy Śląskiej. W Zambii pracuje od 1984 roku, od 1994 jako Ojciec Biały. Od września br. przełożony domu Zgromadzenia Misjonarzy Afryki – Ojców Białych w Natalinie/k Lublina.

„Usiku pakasi” czyli „Cicha noc” w języku Mambwe, będzie rozbrzmiewała we wszystkich kościołach i kaplicach w północnej części Zambii  w noc 24 grudnia. Tam, gdzie językiem obiegowym jest język Bemba, będzie to „Ubusiku pakati”. A tam gdzie używany jest Swahili – zaśpiewają: „Usiku mkuu! Mtakatifu”. Słowa obce, ale treść ta sama.

 - W kaplicach w afrykańskim buszu pasterka odprawiana jest już o godzinie 20.00 – mówi o. Franciszek Szczurek ze Zgromadzenia Misjonarzy Afryki. – Nie ma prądu, więc odprawiamy przy świecach, naftowych kagankach. Ja nad ołtarzem zawieszałem małą neonówkę zasilaną z akumulatora samochodowego. Zapalałem ją dopiero na Gloria. Nie ma zwyczaju wieczerzy wigilijnej, ani obdarowywania się prezentami czy ubierania drzewek. Chyba że w miastach, pod wpływem tradycji europejskiej. Kaplice są jednak przystrojone drzewkami bananowymi i zielonymi pnączami. Czasem pojawia się skromna szopka z glinianymi figurkami. W jednej z kaplic, przed Pasterką wszystkie figury betlejemskiej szopki były na miejscu, z wyjątkiem Jezusa. Na pytanie: a co z najważniejszą postacią dzisiejszej uroczystości? Twórca stajenki odparł: „Jezus jeszcze nie wysechł. Przyniosę go jutro. Spóźniłem się, bo lepiłem go na samym końcu”.

Zdarza się, że i tej kluczowej figurki może zabraknąć, ale to nie znaczy, że Jezus nie rodzi się w sercu ludzi - podkreśla misjonarz. - W Polsce Boże Narodzenie świętowane jest hucznie i z rozmachem, zaś w Afryce, a zwłaszcza w wioskach rozsianych w afrykańskim buszu, tego splendoru nie widać, bo warunki są inne. Ale przecież to, co widzialne na zewnątrz, nie świadczy jeszcze o głębszym przeżywaniu tajemnicy Wcielenia. Kto wie, czy atmosfera afrykańskich wiosek, gdzie tyle jest biedy, trosk o zaspokojenie codziennych potrzeb i przemieszania wierzeń nie sprzyja bardziej rozumieniu duchowych wartości Bożego Narodzenia niż w starej, zeświecczonej  Europie? – zastanawia się o. Franciszek.

- Grubo przed pasterką chór, albo chóry, bo w niektórych kaplicach może być ich kilka, śpiewają pieśni adwentowe, wprowadzając w nastrój nadchodzącej tajemnicy wcielenia. Atmosfera, nawet w najmniejszych wspólnotach jest podniosła, a Pasterka, jak w każdą uroczystość, długa i radosna. W niektórych regionach Zambii przyjął się zwyczaj odprawiania Pasterki w większych tylko stacjach misyjnych, do których schodzą się katolicy z innych, pobliskich kaplic, tzn. z odległych o  20-30 kilometrów od tej, gdzie odprawiane jest nabożeństwo. Ci nie wracają po Pasterce do domu, lecz są przyjmowani przez gospodarzy do świąt Bożego Narodzenia.

W Zambii w wielu kaplicach pasterce przewodniczą katecheci lub przygotowani do tego przedstawiciele rady kościelnej. Powodem jest po prostu brak księży.

- W jednej z misji, w której pracowałem, kaplic było 75, a misjonarzy tylko trzech. Mimo to, prawie w każdej kaplicy zbierała się grupa chrześcijan, którzy w modlitwie i w zasłuchaniu w Słowo Boże przyjmowała prawdę o narodzinach Boga w ludzkim ciele. Mimo tych trudności, radość Bożego Narodzenia udziela się wielu. A być może to właśnie dzięki trudnościom, jakie muszą pokonać nasi bracia i siostry w Zambii, są te święta radosne, bo Bóg nie przyszedł na świat w dostatku i bez trudu. On „przyszedł do swoich, a swoi go nie przyjęli” (Jan 1,11). Pierwszymi zaś, którzy pojawili się u jego żłóbka byli prości pasterze, z którymi tak wiele wspólnego mają nasi katolicy w afrykańskim buszu.

- Kiedy zasiądziemy do naszych wigilijnych stołów, kiedy zaczniemy śpiewać polskie kolędy, pamiętajmy, że „Cicha noc” rozbrzmiewa w wielu językach, bo Ten, który się narodził przyszedł do wszystkich, bo „tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” - mówi misjonarz.

Cicha noc w języku mambwe:

Usiku pakasi  
Mwana wakwe Leza
Wat’aiz’umu mpanga itu;
Wat’akwatwa ku Betelemu.
Katumulamuke!
Katumulamuke!
 

TAGI: