Wesołe Vánoce

Andrzej Kerner

publikacja 26.12.2011 05:30

Kiedy mówię „Veselé Vánoce” spotkanemu na rynku panu Leonowi, kręcą się mu łzy w oczach, bo Vánoce nie będą już dla niego takie wesołe, odkąd zmarła żona. - Ale pan farář z Polska jest bardzo dobry człowiek - mówi.

Wesołe Vánoce   Andrzej Kerner/GN Neogotycki kościół w Kobeřicach O dziesiątej rano w poniedzia­łek ks. Marek Pawlica odbiera SMS-a z prośbą o spowiedź. – To zdarza się rzadko, ale często dostaję SMS-y i e-maile po kazaniach. I wcale nie zawsze są to pochwały czy po­dziękowania. Są też uwagi krytycz­ne, ale nie złośliwe – mówi ksiądz. Jego parafa liczy 2940 katolików, a mieszkańców 3300. W niedzielę, kiedy liczono uczestników, na Msze św. przyszło 1050 ludzi, czyli prawie 36 procent wiernych. To parafa pw. Wniebowzięcia NMP w Kobeřicach, diecezja ostrawsko-opawska, a dokładniej ten jej skrawek, który nazywany jest Hlučínsko, czyli Hulczyński Kraj.

Uroki i trudy życia na tej ziemi i portrety jej mieszkańców z początków wieku XX utrwalił w so­czystym stylu znany pisarz August Scholtis, pochodzący z Bolacic od­dalonych od Kobeřic o trzy kilome­try. O trudnych i najbardziej chyba skomplikowanych na Śląsku losach Kraju Hulczyńskiego wymownie świadczy kapliczka – pomnik tu­tejszych ofar I i II wojny światowej. A zwłaszcza długość listy ofiar i ich nazwiska brzmiące swojsko dla wszystkich czterech narodów, któ­re tu się mieszają. Czołg radziecki witający ze wzgórza wjeżdżających od strony Pietraszyna do Sudic też coś mówi.

Jak na Śląsku
– Tutaj, na Hlučínsku, ludzie do kościoła chodzą. Na mapie Czech jesteśmy ewenementem – mówi ks. Pawlica, który pochodzi z Kędzierzyna-Koźla, święcenia kapłańskie przyjął w roku 1989, a od roku 2000 pracuje za południową granicą i jest inkardynowany do diecezji ostrawsko-opawskiej. Początki były trudne. Polska i Czechy były już wolne od komunizmu, ale nie od barier wi­zowych i urzędniczych, które teraz, w Unii, nie istnieją. – Jako proboszcz – właściciel plebanii w Zatorze, ja, Marek Pawlica, musiałem np. wy­rażać zgodę na zamieszkanie Mar­ka Pawlicy na plebanii – śmieje się ksiądz. Od ponad 8 lat jest probosz­czem w Kobeřicach.

Wesołe Vánoce   Andrzej Kerner/GN Neogotycki kościół w Kobeřicach – O wyjeździe do Czech zacząłem myśleć, kiedy byłem wikariuszem w Pietrowicach Wielkich. Na poświęceniu kościoła w Chuchelnej abp Graubner z Oło­muńca powiedział, że cieszy się z nowego kościoła, ale księdza nie może tam posłać, bo go nie ma – opo­wiada ks. Pawlica. Sytuacja Kościoła na Hlučínsku przypomina tę na Ślą­sku. – Wiara ludzi jest tradycyjna, ale nie chcę przez to powiedzieć, że płytka. Są mocno zaangażowa­ni w życie parafii, choć notuje się pewien spadek uczestniczących we Mszach św. Mamy trzy chóry: dziecięcy, młodzieżowy i dorosłych, pięciu organistów, orkiestrę, grupę młodzieżową, grupy sprzątających kościół i zajmujących się ukwiece­niem naszej świątyni, organizujemy obozy letnie dla młodzieży – wylicza kobeřicki proboszcz.

Nie robić tu Kościoła polskiego
– Dla wiernych w Czechach ksiądz nie może być tak twardy, czasem trzeba oko przy­mknąć, żeby nie zrazić człowieka na wiele lat, a może na zawsze – ks. Pawlica tłumaczy specyfikę duszpasterstwa po południowej stro­nie granicy. Ksiądz Marek np. nie odma­wia chrztu dzieciom przynoszonym przez rodziców nieżyjących w związku sakramen­talnym. – Nigdy też nikomu nie odmówiłem pogrzebu. Jeszcze nikomu Msza św. nie za­szkodziła. Nie ja jestem od osądza­nia. A poza tym to jedyna szansa kontaktu z ludźmi, którzy już do kościoła nie chodzą. Powiedziałem sobie na początku, że nie będę ro­bił Kościoła polskiego w Czechach. Choć wprowadziłem Roraty i to się przyjęło. Kolędy nie wprowadzam, bo musiałbym chodzić cały rok. Lu­dzie nie zrozumieliby, że wpadam na parę minut. Tu trzeba z ludźmi posiedzieć, pogadać, poświętować – opowiada.

Vánoce, czyli Święta Noc
Katolicy z Kobeřic świętowali Boże Narodzenie podobnie jak my. Trochę inna jest wieczerza wigilijna. Tradycyjnie na stole po­jawią się sałatka kartoflana, karp, zupa grochowa, kompot z suszu i vánoční cukroví, czyli specjalne ciasteczka świąteczne, a na śnia­danie koniecznie vánočka - bożo­narodzeniowa pleciona chałka, na­dziewana rodzynkami, migdałami i kandyzowanymi owocami. Pan Ježíš będzie dokładnie taki sam.