Więc może i ja?

Andrzej Macura

Za dużo tych świętych – narzekali niektórzy mówiąc, że Jan Paweł II zrobił z Watykanu fabrykę świętych. A ja się cieszę.

Więc może i ja?

Benedykt XVI, przyjmując na audiencji prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kardynała Angelo Amato SDB upoważnił kierowaną przez niego dykasterię do promulgowania 23 dekretów. Część z nich dotyczy cudów przypisywanych wstawiennictwu kandydatów na ołtarze, część stwierdzeniu męczeństwa, a część stwierdzenia heroiczności cnót  niemęczenników. Wśród kandydatów do beatyfikacji kanonizacji Polka, założycielka serafitek, mnóstwo męczenników z czasów wojny domowej w Hiszpanii, ale też zakonnica – opiekunka trędowatych, mistyczka, świecki katechista czy – co ważne ze względu na poczucie dumy ze względu na pochodzenie – pierwsza Indianka z Ameryki Północnej.

Na pewno wielość beatyfikacji i kanonizacji w ostatnich latach sprawia, że święci trochę jakby zeszli ze swojego piedestału niezwykłości i cudowności. Ale to dobrze.  Bo świętość nie jest – czy raczej nie powinna być – czymś nie dla zwykłego śmiertelnika. Wtedy tylko niepoprawni marzyciele próbowaliby żyć konsekwentnie wedle Ewangelii. A przecież świętość jest dla każdego.

Niebawem Boże Narodzenie. Pewnie wiele razy usłyszymy znaną i ważną prawdę: Bóg stał się człowiekiem, abyśmy my stali się dziećmi Bożymi. Wielość nowych błogosławionych i świętych pokazuje, że nie jest to tylko teoria.