Czas na otwarcie Księgi

Agnieszka Małecka, GN 48/2011 Płock

publikacja 09.12.2011 07:00

Duża liczba uczestników konkursu biblijnego, czy komplet rekolektantów na specjalne adwentowe medytacje nad Pismem Świętym to dobre znaki. Dla niektórych mogą stanowić szansę, by zafascynować się słowem Bożym.

Czas na otwarcie Księgi Henryk Przondziono /GN Czytanie Biblii to spotkanie żywego człowieka i żywego Słowa, życie i słowo w naturalny sposób przenikają się

Kiedy w Wyższym Seminarium Duchownym słuchało się laureatów konkursu „Księga nad księgami – Recytujemy Biblię”, można było poczuć szczery podziw dla wysiłku młodych ludzi, którzy zmierzyli się z tekstami Pisma Świętego. – Ale pamiętajmy – mówi jego inicjatorka – to wydarzenie to Biblia od święta. Na co dzień trzeba systematycznej pracy i woli, by jej tom nie pokrywał się kurzem w domowej biblioteczce.

Nie ma łatwej recepty

Jubileuszowa, 10. edycja wojewódzkiego konkursu „Księga nad księgami” przeszła oczekiwania organizatorów, bo zarejestrowano aż 150 zgłoszeń występujących, niemal 3 razy tyle co zwykle. – Taki konkurs jest na pewno ważną inicjatywą. W naszej szkole przesłuchania są swoistym świętem Biblii. Jednak zawsze się wystrzegamy, by nie przeceniać takich wydarzeń, bo one są odświętne, ale nie wpłyną raczej na to, by Biblia stała się bardziej czytana. Na to nie ma łatwej recepty – zauważa inicjatorka konkursu, Grażyna Rybicka, polonistka w płockim III Liceum Ogólnokształcącym im. M. Dąbrowskiej, które jest głównym organizatorem i gospodarzem finałowych przesłuchań.

Wysłuchano i oceniono 27 recytacji, 6 etiud i 15 monodramów, w wykonaniu młodzieży która przyjechała z różnych części Mazowsza, od Płocka po Radom. Recytujący, których zawsze jest najwięcej, na warsztat wzięli nie tylko „poezję biblijną” – Psalmy, które z racji cech gatunkowych są predestynowane do recytowania i śpiewania.

– Psalmy to liryka, pisana w pierwszej osobie liczby pojedynczej, zatem można w nich wyrazić wiele emocji. Dlatego podczas pierwszych konkursów mieliśmy właściwie same Psalmy. Później jednak ten wybór, dokonywany przez samych uczestników, rozrastał się. W tym roku było tylko 6 utworów z tej księgi. Niezwykłe jest, że młodzież próbuje odkrywać walory innych fragmentów Biblii – mówi Grażyna Rybicka.

Uczestnicy sięgali częściej do Starego Testamentu, wybierając fragmenty Ksiąg: Jeremiasza, Mądrości, Pieśni nad Pieśniami, Koheleta czy Hioba. Ale zdarzały się też fragmenty Apokalipsy św. Jana czy Dziejów Apostolskich. Poziom prezentacji był wysoki, mimo że zdarzały się recytacje słabsze. Spory stres czasem skutecznie przeszkadzał lub uniemożliwiał występ. Jednak inicjatorka konkursu, która przysłuchuje się uczestnikom od 11 lat, mówi ciepło o wszystkich – to przecież młodzież, która chce sięgnąć przynajmniej do fragmentów Pisma Świętego.

Od recytacji do medytacji

Podczas konkursu w tym roku pojawiła się też nowość – kategoria monodramu, wprowadzona z zaobserwowanej u młodzieży potrzeby udramatyzowania gestem czy ubiorem swojej recytacji. I to właśnie zwyciężczyni pierwszego miejsca w tej kategorii – Natalia Szelest z Liceum Ogólnokształcącego w Łochowie, zdobyła jednocześnie indeks UKSW, będący nagrodą Grand Prix „Księgi nad księgami”. Znakomitą interpretacją zdobył uznanie jury, a potem aplauz słuchaczy podczas uroczystego rozwiązania konkursu uczeń Zespołu Szkół Zawodowych w Płocku, Dariusz Dolny.  Za niezwykle twórczą, dynamiczną i jednocześnie bardzo wierną tekstowi Biblii, uznano etiudę opartą na opisie stworzenia świata w wykonaniu zespołu teatralnego z Liceum Akademickiego Korpusu Kadetów w Lipinach.

Jak powiedział podczas gali dyrektor III LO, Krzysztof Wiśniewski, wbrew wyobrażeniom, że zainteresowanie Biblią spada wśród młodzieży, liczba uczestników tego konkursu wzrasta. Zwrócił też uwagę, że recytowanie Biblii nie jest tylko deklamowaniem tekstu literackiego, ale także formą zaangażowania w wierze. W przypadku konkursów, poziom, talent i zaangażowanie uczestników, którzy muszą poznać, zrozumieć i sami przeżyć fragment Biblii, tak by dostarczyć emocji słuchaczom, przekuwają się na sukces.

Owoce trwałej medytacji i modlitwy nad Biblią są inne, ale warunkiem jest także poświęcenie czasu. Pewną propozycję dla wiernych, by wejść w półmrok i zadumę Adwentu ze światłem słowa Bożego, mają duszpasterze w Płocku, Płońsku i Ciechanowie. Zaprosili oni wiernych na ćwiczenia duchowe metodą ignacjańską. „Za materiał rozważań rekolekcyjnych posłuży nam Stary i Nowy Testament. Będziemy towarzyszyć jego bohaterom, którzy oczekiwali przyjścia Mesjasza. Będziemy uczyć się dzięki ich mądrości i na ich błędach” – można przeczytać na stronie internetowej parafii pw. Matki Bożej Fatimskiej w Ciechanowie.

Podobną akcję duszpasterską podjęto w Płońsku, u św. Michała Archanioła, i u Świętego Krzyża w Płocku. Wśród warunków udziału w tych szczególnych rekolekcjach jest uczestniczenie w parafialnej konferencji w każdą niedzielę Adwentu i codzienna osobista medytacja na podstawie tekstów Biblii. Chętnych na ten sposób przygotowania do świąt nie brakowało; lista w Ciechanowie została szybko zamknięta. To znak, że wbrew tendencjom dzisiejszego świata, budzi się w człowieku potrzeba słowa Bożego, nie tylko od święta, ale na co dzień.

Biblia na Adwent

Ks. Jarosław Tomaszewski, wikariusz parafii pw. Świętego Krzyża w Płocku

– Wszyscy widzimy przed oczyma tę nostalgiczną historię małego chłopca, który nocą wchodzi pod koc i przy chybotliwym świetle latarki, uciekając przed karcącym wzrokiem mamy, do późnych godzin, na jednym oddechu doczytuje ostatnie sceny pasjonującej lektury. Takimi dziećmi znów stajemy się w Adwencie. W małych kagankach dłoni ocalamy roratnie światło, ukryci w zagłębieniach porannych ciemności. A tą fascynującą książką, którą za wszelką cenę trzeba teraz doczytać, jest historia biblijna. Płoną nam oczy, gdy z prorokiem Izajaszem zaczynamy żyć w czasach, kiedy dziecko igra bezkarnie na norze kobry, a pantera przyjaźni się z jagnięciem. zasycha nam w gardle, gdy za Janem Chrzcicielem wkraczamy na bezkresy pustyni, by karmić się szarańczą i mieszkać w wielbłądziej skórze. U szczytu biblijnej narracji betlejemski świt łagodnie wpełza pod zmęczone powieki, śpiewając w kolędzie: Słowo Boże, druga Osoba Trójcy stała się Ciałem…

Słowo odwdzięcza się hojnie

Z wykładowcą Pisma Świętego w WSD w Płocku i moderatorem Diecezjalnym „Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła II” ks. Jarosławem Kwiatkowskim rozmawia Agnieszka Małecka.

 

Agnieszka Małecka: Być chrześcijaninem, a nie czytać Biblii, to skazywać się na…

Ks. Jarosław Kwiatkowski: – Spójrzmy na sprawę od strony pozytywnej – czytając Biblię, poznaję Boga, poznaję Chrystusa, wchodzę z Nim w bezpośrednią relację. Poznaję też dzięki temu lepiej i samego siebie i wspólnotę, w której słowo żyje i jest czytane, czyli Kościół. Jeżeli w ogóle jest możliwe bycie chrześcijaninem bez czytania Biblii, to nie czytając jej, człowiek skazuje się między innymi na brak tego wszystkiego, co jej czytanie ofiaruje, a czego niczym nie da się zastąpić.

Ktoś próbuje czytać Pismo Święte, otwiera je raz, drugi… po raz dziesiąty, ale zniechęca się. Czy to nie sygnał, że trzeba jednak wejść głębiej, sięgnąć po konkretne metody czytania?

– Słowo spotyka mnie zawsze w konkretnej życiowej sytuacji. Czytanie Biblii to spotkanie żywego człowieka i żywego Słowa, życie i słowo w naturalny sposób przenikają się. Każdy dzień jest inny. Nawet jeśli spotykam to samo słowo, to dziś odbiorę je już inaczej niż wczoraj. To chyba trochę tak jak w dobrym małżeństwie – dla męża oczy żony, mimo że dobrze znane, codziennie są piękne na nowy sposób, bo on kocha. Jeśli czytam sercem słowo Boże, ono działa podobnie – każdego dnia zaprasza, żeby pójść głębiej, żeby odkryć coś nowego z nieskończoności Boga i skończoności człowieka. Tak czytane słowo nie znuży.

W naszej diecezji mamy wiele wydarzeń takich jak maratony biblijne, konkursy. Czego jednak wciąż nam brakuje na co dzień? – więcej kręgów biblijnych, długofalowych akcji duszpasterskich?

– Pojęcie „akcja duszpasterska” kojarzy mi się z czymś dobrym i pożytecznym, ale zwykle jednorazowym. Akcję często „robi się”, żeby zwrócić na coś uwagę, żeby może do czegoś zaprosić. Akcja bez następującej później formacji może być jak piękny kwiat, który kwitnie raz w roku. Jeśli potem o kwiecie się zapomni – zwiędnie. Modlitwa słowem Bożym, poznanie go, wymaga czasu. Jego owocowanie w sercu człowieka wymaga cierpliwości. Stąd, nie ujmując nic akcjom, może mniej widowiskowa, ale ważniejsza wydaje się stała regularna formacja i modlitwa słowem na co dzień. Wielką pomocą są tutaj ruchy i duszpasterstwa, z regularnymi spotkaniami formacyjnymi. Wspólnota żyjąca słowem na pewno nie straci. Słowo „odwdzięcza się” hojnie – dzięki niemu wspólnota może rozwijać się i żyć.