Jak będzie w niebie?

Wydawnictwo "Promic"

www.wydawnictwo.pl/ |

publikacja 02.12.2011 07:00

Wyobraźmy sobie tę podniosłą scenę. Na dany sygnał, w mgnieniu oka, zmarli zmartwychwstają: natura wydaje materię ciał i każdy zmartwychwstaje z ciałem, które miał w ziemskim życiu, odtworzonym przez Bożą moc.

Jak będzie w niebie? Wydawnictwo "Promic"

WYNIKI KONKURSU

Zwycięstwo Boga nad buntem zła przyjmie formę Sądu Ostatecznego.

Święty Kościół rzymski mocno wierzy i stanowczo utrzymuje, że w dniu Sądu wszyscy ludzie staną przed trybunałem Chrystusa w swoich ciałach i zdadzą sprawę ze swoich czynów.

Jezus zapowiedział to wydarzenie w bardzo podniosłym tonie; oddaje to Katechizm Kościoła Katolickiego:

Zmartwychwstanie wszystkich zmarłych, „sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Dz 24, 15), poprzedzi Sąd Ostateczny. Będzie to „godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia” (J 5, 28-29). Wówczas Chrystus „przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim [...]. Zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie... I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25, 31.32.46).

Wyobraźmy sobie tę podniosłą scenę. Na dany sygnał, „w mgnieniu oka” (1 Kor, 15, 52), zmarli zmartwychwstają: natura wydaje materię ciał (zob. Ap 20, 13) i każdy zmartwychwstaje z ciałem, które miał w ziemskim życiu, odtworzonym przez Bożą moc. A ludzie wszystkich czasów, choćby było ich najwięcej, zostają przeniesieni w jedno miejsce, do stóp tronu Jezusa, któremu towarzyszy Jego Niepokalana Matka i którego otacza senat świętych apostołów.

Jak będzie w niebie?   Hans Memling (około 1433–1494) / Wikipedia (PD) Sąd Ostateczny. Tryptyk.

Tym, którzy nie odbyli pokuty, cichy Baranek wyda się kimś straszliwym. Będą się więc domagać od stworzenia, żeby Go zniszczyło, żeby nie musieli widzieć tego miłosiernego spojrzenia, które mogłoby ich nawrócić na synów światłości, a które ich osądza, aby na zawsze zostali synami ciemności. „Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas! I do pagórków: Przykryjcie nas!” (Łk 23, 30). Nikt jednak nie uniknie tego posiedzenia plenarnego ludzkości, kiedy w powszechnym ujawnieniu sumień wszyscy zostaniemy ogołoceni z sekretu serca, który jest naszym najgłębszym schronieniem.

Dlaczego musi nastąpić ten groźny sąd, ta straszliwa rewizja naszego procesu? Czy sąd szczegółowy nie wystarczy? Nie, gdyż jest on niewidoczny i prywatny. Nie mógł być inny, ponieważ dusze były wówczas oddzielone od swoich ciał i od świata żywych. Ma więc pewien istotny brak.

Z jednej strony chodzi więc o to, że człowiek jako istota składająca się z ciała i z duszy powinien zostać osądzony w swoim ciele. Oprócz nagrody lub kary dla duszy – przedmiotu sądu szczegółowego – musi więc istnieć także nagroda lub kara dla ciała. I to właśnie nastąpi po sądzie powszechnym.

Z drugiej strony zaś chodzi o to, że o ile sąd szczegółowy odbywa się u kresu życia każdego z nas, o tyle dopiero u kresu dziejów świata i ludzkości ustaną wszystkie konsekwencje ludzkich losów i możliwe będzie wydanie ostatecznego wyroku dla każdego. Najmniejszy akt cnoty, najmniejszy grzech mogą bowiem pociągać za sobą konsekwencje społeczne, wywierać dobry lub zły wpływ, którego nie można ocenić, dopóki Bóg nie powstrzyma biegu czasu. Sprawiedliwe jest zatem wynagrodzić je tak, jak na to zasłużyły.

Na tym ogólnym, publicznym i uroczystym sądzie każdy zostanie osądzony jako członek ludzkości, a także sama ludzkość zostanie osądzona jako całość. Wówczas nastąpi ostateczny rozdział na dobrych i złych.

Boża sprawiedliwość nareszcie zajaśnieje przed oczami wszystkich i zrozumiemy, jak mądre i dobre były drogi Opatrzności, a próżne i niesprawiedliwe ludzkie skargi. Więc potrzeba było sądu pospolitego, żeby ludzie nie mówili: „Niezbędnie konieczny okazał się sąd generalny, żeby podobno ludzie nie mówili, iż Pan Bóg, przechodząc się po niebie, nie dba o lud

Ciała uwielbione

„W żadnym punkcie wiara chrześcijańska nie spotyka więcej sprzeciwu niż w stosunku do zmartwychwstania ciała” [pisał św. Augustyn]. Bardzo powszechnie jest przyjmowane przekonanie, że po śmierci życie osoby ludzkiej trwa w sposób duchowy. Ale jak wierzyć, że to ciało, którego śmiertelność jest tak oczywista, mogłoby zmartwychwstać do życia wiecznego?

Jest to jednak jeden z podstawowych artykułów chrześcijańskiej wiary. Św. Paweł zastanawia się nad tym:

Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. (1 Kor 15, 12-14)

Dlatego, jak stwierdza Ojciec Święty, „negowanie zmartwychwstania lub zamienianie go w wydarzenie czysto duchowe jest równoznaczne z tym, że naszą wiarę uczynimy próżną”. „Popatrzcie na moje ręce i nogi – mówi zmartwychwstały Jezus – to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam” (Łk 24, 39). Św. Paweł zaś powie: „Ten, co wskrzesił Chrystusa <Jezusa> z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha” (Rz 8, 11).

Takie przekonanie nie pozostaje bez wpływu na nasze postępowanie w wymiarze moralnym. W IV stuleciu zwracał na to uwagę św. Cyryl Jerozolimski:

Ten, kto wierzy, że ciało jest wezwane do zmartwychwstania, szanuje ten przyodziewek swojej duszy i czuwa, by go nie skazić sprośnościami; ten jednak, kto nie wierzy w zmartwychwstanie, oddaje się nieczystości i obchodzi się ze swoim ciałem jak z obcym przedmiotem.

Stąd też bierze się szacunek, jakim Kościół otacza ciała swoich dzieci, „które nas wyprzedziły, naznaczone znakiem wiary”, jak głosi Kanon Rzymski, i które spoczywają w pokoju w oczekiwaniu na zmartwychwstanie. Oznakami tego szacunku są: modlitwy, błogosławieństwa, palenie kadzidła, pochówek w poświęconej ziemi...

Jeśli teraz za przykładem św. Tomasza zastanowimy się nad zasadniczym związkiem między duszą a ciałem, tak ścisłym, że duszę można uznać za formę ciała, czyli to, co daje mu istnienie i umożliwia bycie tym, czym ono jest, wówczas bez trudu przyjmiemy, że człowiek zostanie na nowo złożony w swojej podstawowej jedności. I przeciwnie, rzeczą nienormalną jest rozdzielenie duszy i ciała w chwili śmierci. Dla św. Tomasza właśnie w tym tkwi tajemnica, „zgorszenie”. Zmartwychwstanie wydaje mu się jednak jakby czymś, co ostatecznie musi być normalne.

Lecz powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeśli wprzód nie obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem [...]. Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe. (1 Kor 15, 35-37; 42-44)

Zapowiedziane w ten sposób przez św. Pawła jakości ciał uwielbionych Tradycja nazwała w sposób następujący:

Niepodatność na doznania. Ciała zmartwychwstałe będą nieśmiertelne i uodpornione na wszelkie zło. Nie będzie w nich ani rozkładu, ani zniekształcenia, ani jakiejkolwiek skazy; już nie będą mogły cierpieć. Zachowają jednak swoją zmysłową naturę: wybrani będą używać zmysłów dla swojej przyjemności, we wszystkim, co zgodne z niezniszczalnością.

Jasność. Ta właściwość polega na tym, że w ciele jaśnieje chwała duszy. Każdy święty będzie miał właściwą sobie jasność, proporcjonalną do chwały, widniejącej jak aureola wokół jego duszy.

Sprawność niewymagająca wysiłku. Ciała uwielbione, całkowicie poddane duchowi, zostaną uwolnione od ograniczeń czasu i przestrzeni: będą mogły się przemieszczać w jednej chwili, bez najmniejszego wysiłku.

Subtelność. Ciała uwielbione, chociaż złożone z ciała i krwi, będą miały udział w niektórych jakościach ducha, tak dalece, że mocą Bożą zdołają porzucić ostatnie przejawy zniewolenia materią. Widzimy więc, jak zmartwychwstały Jezus przechodzi przez ścianę zapieczętowanego grobu i pojawia się w pomieszczeniu, którego „drzwi były zamknięte” (zob. J 20, 19 i 26).

Ta tajemnicza, niewyobrażalna przemiana jest nam dana już teraz do rozważania w opowieściach relacjonujących nam zmartwychwstanie Chrystusa. Tu na ziemi mamy przedsmak owej niezwykłej przemiany w Eucharystii, która pozwala nam uczestniczyć w Jego uwielbionym Ciele.

Spoglądając na Maryję, całą świętą i już uwielbioną w ciele i duszy, Kościół kontempluje w Niej to, czym jest w swoim misterium na ziemi i czym będzie w ojczyźnie niebieskiej.

Maryja jest nierozerwalnie związana ze swoim Synem. Kiedy święci ukazują się na ziemi, są przyodziani tylko w pozór ciała, gdyż jeszcze nie zmartwychwstali. Z Matką Bożą jest inaczej: ukazuje się Ona w swoim ciele, tak jak Jezus. Może wziąć nas za rękę lub podać swoją dłoń do ucałowania, a niektórzy „widzący” zaświadczają nawet, że przy tej okazji poczuli ciepło Jej ciała.

Miasto niebieskie

Kiedy pożoga pochłonie już całą ziemię, Bóg odnowi świat materialny. Stworzy „niebo nowe i ziemię nową”, zapowiadane przez Izajasza i objawione św. Janowi w wielkim widzeniu na wyspie Patmos (zob. Iz 65, 17; Ap 21, 1). Ponieważ bowiem ludzka natura zostanie odnowiona w wybranych ludziach, całe stworzenie będzie uwolnione od ociężałości i nieprzejrzystości, aby odzwierciedlać Boską doskonałość, na nowo zacząć służyć ludzkości i w ten sposób dawać jej szczęście.

Ludzie już uszczęśliwieni niebem, nie odrywając się nigdy od kontemplowania Boskiego oblicza, będą mogli przemierzać odnowiony świat, oglądając oczyma własnego ciała uwielbionego wspaniałość stwórczego działania: cudowną harmonię nieba i wspaniałość świata, z którego wygnane zostały wszelka brzydota i wszelkie cierpienie!

Radość błogosławionych będzie też polegała na kontemplacji spełnionego planu Bożej opatrzności, przyporządkowanej predestynacji wybranych. Kiedy będziemy u kresu, zgodnie z naszym „oczekiwaniem błogosławionej nadziei” (zob. Tt 2, 13) ujrzymy i zrozumiemy mądrość Boga we wszystkich Jego dziełach. Wnikniemy w ukryte dzisiaj przed naszym wzrokiem przyczyny wydarzeń, których chciał Bóg, oraz przyczyny zła, które dopuścił. Boża sprawiedliwość i Boże miłosierdzie objawią nam się jakby „pojednane” w jedności Boskiej Istoty, a nam pozostanie „na wielki opiewać łaski Pana” (zob. Ps 89[88], 2).

W końcu więc – a może raczej bez końca – wybrani „widzą siebie nawzajem i radują się w Bogu swoją społecznością”, doskonałą społecznością, w której każdy cieszy się szczęściem drugiego i wszyscy razem cieszą się posiadaniem tego samego bezkresnego Dobra, jakim jest Bóg.

Poczucie wdzięczności na zawsze połączy każdego wybranego z jego Aniołem Stróżem. Święci będą zachwyceni szykiem całych rzesz miriad anielskich i przyłączą się do nich, aby śpiewać jednym głosem „Zasiadającemu na tronie” (Bogu Trójjedynemu) i „Barankowi” (człowieczeństwu Jezusa) pieśń uwielbienia, czci i dziękczynienia, która wypełni czas i wieczność.

Dante, poeta i teolog, ujrzał w Raju, jak „do igraszek anielskich i pieśni / śmiała się piękność, a to jej wesele / brali w swe oczy duchowie niebieśni”: to Maryja!

Zaś Sługa Boży, papież Pius XII, również będący poetą, powiedział:

Promień piękna Boga jaśnieje w oczach Jego Matki. Czyż nie sądzicie, że Oblicze Jezusa, któremu aniołowie oddają cześć, jakby odtwarzało rysy twarzy Maryi? Tak twarz każdego syna odzwierciedla oczy jego matki. „Piękna niczym księżyc”. Szczęśliwy ten, kto Cię może widzieć, o Maryjo, Matko Pana, kto może się Tobą zachwycać; o Maryjo, obyśmy mogli z Tobą przebywać w Twoim domu, aby na zawsze Ci służyć.

O gdybyś to mógł wiedzieć, jakiej czci zażywają Święci w niebie, a zarazem jaką chwałą się cieszą ci, którymi świat gardził i uważał ich niemal za niegodnych samego życia!

Na pewno zaraz uniżyłbyś się aż do samej ziemi i ubiegałbyś się raczej o to, żeby wszystkim podlegać, niż mieć władzę, choćby nad jednym. [...]

Czy dla wiecznego życia nie należy ponosić wszelkich trudów? Nie drobnostka to stracić albo zyskać Królestwo Boże! Wznieś więc swe oczy ku niebu! Oto Ja i wszyscy święci moi ze Mną, którzy na tym świecie ciężkie staczali boje, teraz się radują [...], i pozostaną ze Mną na zawsze w królestwie mego Ojca.

 

Pytanie konkursowe: Jakie zwierzę symbolizuje zbawionych, a jakie potępionych w jednej z przypowieści Ewangelii według św. Mateusza?

 

Odpowiedź: Zbawionych symbolizują owce, potępionych kozły.

Nagrody wylosowali:

  • Anna Wojna z Krakowa
  • Adam Rudnicki z Zakroczymia
  • Bartłomiej Biront z Zamościa

 

Gratulujemy! Książki wyślemy pocztą.