Dlaczego warto jak najczęściej przyjmować Komunię Świętą?
Tekst pochodzi z nowego numeru „Gościa Extra”, poświęconego Eucharystii. Można go nabyć w sklepie internetowym sklep.gosc.pl.
Turysta wędrujący tatrzańskim szlakiem papieskim ku Dolinie Jarząbczej zatrzymuje się niekiedy przy olbrzymiej wancie. W jej zagłębieniach i pęknięciach przed laty znalazło schronienie nasienie górskiego świerku. Drzewo zapuściło w szczelinach korzenie, wbrew logice rosło w cieniu dorosłych osobników. Przy okazji, nie wiedząc o tym, prowokowało, zmuszając pędzących ku szczytom, by zatrzymali się na chwilę i zamyślili nad tajemnicą życia, czerpiącego moc ze skały. Pierwszą reakcją jest zadziwienie cudem natury. A gdy uważny obserwator nieco ochłonie, zaczyna kojarzyć niecodzienne zjawisko z obszarami życia, na pozór niemającymi za wiele wspólnego z prawami natury. Być może uświadomi sobie w pewnym momencie intymną bliskość z Tym, który przed dwoma tysiącami lat tak chętnie i skutecznie posługiwał się obrazem i przypowieścią, by przed słuchaczem odkryć tajemnice Królestwa. Tajemnice Bożego życia w nas.
Korzenie życia
Z tatrzańskiej doliny przenieśmy się do słonecznej Umbrii. 10 października 2020 roku w Asyżu beatyfikowano piętnastoletniego Włocha. Carlo Acutis, bo o nim mowa, dał się poznać jako potrafiący świetnie posługiwać się internetem apostoł wiary. Po świecie krąży przygotowana przezeń wystawa o cudach eucharystycznych. Ale mało kto wie, że jest także twórcą filmu „Eucharystia – moja autostrada do nieba”. Blisko półgodzinna kreskówka, zrealizowana z myślą o nastoletnich widzach, nie jest traktatem teologicznym. Jest owocem czegoś, co przez lata poprzedzające chorobę i śmierć było centrum jego życia. Proboszcz rodzinnej parafii Carla wspominał, że był pod wielkim wrażeniem niespotykanego u dzieci w jego wieku codziennego uczestnictwa w Eucharystii, którą zawsze przeżywał w modlitwie i z miłością. Był przekonany, że właśnie codzienna Msza św., świadectwo życia chrześcijańskiego, radość i otwartość wobec wszystkich wskazywały na to, że swoje życie buduje on na fundamencie miłości do Boga.
Duchowy opiekun Carla podkreślał jego wyjątkowość. A może ten zawsze uśmiechnięty, zdobywający szczyty górskie i szczyty świętości młodzieniec nie był wyjątkowy. Raczej trzeba podkreślać jego normalność. Carlo po prostu odkrył w darze codziennej Komunii Świętej to, czego inni albo nie dostrzegają, albo lekceważą. Odkrył prawdziwe życie, o którym mówi Jezus w mowie, słusznie nazywanej eucharystyczną.
Odkrył, że ofiarowane w Chlebie życie nie jest dla wybranych. Jest dla wszystkich.
W podobny sposób, choć nieco żartobliwie, mówił o życiu w łasce i częstym karmieniu się Komunią Świętą sługa Boży ksiądz Franciszek Blachnicki. Przeciętnego chrześcijanina, ograniczającego się do określonego przykazaniem minimum, porównywał do żaby, raz w roku wychylającej się z błota, by zaczerpnąć powietrza. I tak – tłumaczył – wielu stan grzechu, bez możliwości przyjęcia Komunii Świętej, uczyniło normalnym, podczas gdy normalność chrześcijańska to karmione Ciałem Chrystusa życie w łasce.
Głos i modlitwa Kościoła
Skałę, budowanie na mocnym fundamencie, zazwyczaj kojarzymy z Pismem Świętym. Tymczasem, jak zauważa prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, abp Artur Roche, „w naszych celebracjach mamy dwa stoły: Pisma Świętego i Świętej Eucharystii. Ale bez tego pierwszego nie będzie tej drugiej. Oba stoły zachowują równowagę: Pismo prowadzi do Eucharystii, ona zaś się pogłębia i wyjaśnia dzięki Pismu”. Nie będzie zatem przesadą, gdy powiemy, że fundamentem, a także tym, co pozwala nam zapuścić korzenie życia w głąb, przynieść owoce, są Słowo i Chleb, który łamiemy. Jedno i drugie, w takim samym stopniu, jest skałą, na której budujemy nasze chrześcijańskie życie. Bez nich nie ma owoców. Jakich?
„Boże, Ty w Najświętszym Sakramencie zostawiłeś nam pamiątkę swej męki. Daj nam taką czcią otaczać święte tajemnice, abyśmy nieustannie doznawali owoców odkupienia”. Tak brzmi kolekta mszalna z uroczystości Bożego Ciała. Jej śladem idą polskie pieśni eucharystyczne. Obfitujące w zginanie kolan, zachwycające się Przychodzącym widzieć nasze zagrody, wielbiące Pokarm aniołów. Umyka przy okazji to, „czego człowiek dostępuje, Ciało i Krew gdy przyjmuje”. Dlatego kolektę mszalną trzeba koniecznie uzupełnić słowami prefacji z Mszy o tajemnicy Eucharystii: „Jego Ciało za nas wydane umacnia nas, gdy je spożywamy, a Krew za nas wylana obmywa nas, gdy ją pijemy”. W ten sposób modlitwa Kościoła prowadzi nas do owoców Komunii Świętej, opisanych w Katechizmie Kościoła Katolickiego.
Przyjaźń i coś więcej
Zacznijmy od białej szaty, zakładanej przez dzieci pierwszokomunijne. Symbolizuje ona nie tylko czystość duszy. Także miłość, z jaką przyjmują one Jezusa, ufność wyrażoną w modlitwie, wreszcie ich zgodną z wiekiem, rozwojem emocjonalnym i intelektualnym wiarę. W rocznicę Pierwszej Komunii Świętej trzeba powiększać strój komunijny, bo dziecko urosło. Nikomu jednak nie przyjdzie do głowy, by tę samą szatę zakładać do bierzmowania. Potrzebujemy nowej, skrojonej na miarę dorosłego. Czyli wiara, miłość, przyjaźń z Jezusem potrzebują pogłębienia. Nie przez wbijanie do głowy kolejnych formuł i stempli do indeksu. Wiara, miłość, przyjaźń to przede wszystkim spotkanie. „U początków naszego bycia chrześcijanami nie leżą doktryny i uczynki, lecz zadziwienie, gdy odkrywamy, że jesteśmy miłowani” – mówił niedawno w homilii papież Franciszek. Nie tylko na początku. Także w połowie drogi czy u jej kresu.
Czyż można wyobrazić sobie piękniejsze spotkanie od tego, gdy Bóg w Chlebie przychodzi do człowieka po to, by – jak w małżeństwie – stać się z nim jednym ciałem? Bo miłuje nas pierwszy. Zawsze przed nami.
To jest piękne, wręcz porywające – powie ktoś – ale przecież niemalże każdego dnia popełniamy jakieś grzechy. Złość, urazy, przekleństwa, lenistwo… Jak można z tym wszystkim przyjmować Komunię Świętą godnie? Mam przed każdą Mszą Świętą chodzić do spowiedzi? Prawda, „nie jestem godzien”. Ale jest też prawdą, że Komunia Święta nie jest pokarmem mocnych. Jest pokarmem słabych i dla słabych. Co z tego wynika?
Kościół naucza w Katechizmie, że Komunia Święta „chroni nas przed grzechem (…) gładzi grzechy powszednie (…) zachowuje nas od przyszłych grzechów śmiertelnych”. Pokarm jest lekarstwem. Ten, który mówi: „Odpuszczone są twoje grzechy”, mówi także: „Wstań, weź swoje łoże i chodź” (por. Mk 2,1-12). Bo „im bardziej uczestniczymy w życiu Chrystusa i pogłębiamy przyjaźń z Nim, tym trudniej jest nam zerwać przyjaźń z Nim przez grzech śmiertelny” (KKK 1395).
Czarne na białym
Benedykt XVI we wstępie do polskiego wydania „Ducha liturgii” pisał: „Nie należy wyłącznie zgłębiać rubryk (czyli wydrukowanych w mszale na czerwono prawnych rozporządzeń dotyczących przebiegu ceremonii liturgicznej), lecz przede wszystkim trzeba słuchać tego, co mówią nigryki – słuchać wezwania zawartego w tym, co wydrukowano na czarno, co zawierają teksty i znaki”. Pójdźmy tą drogą i przywołajmy kilka tekstów mszalnych, próbując odkryć, co mówią o owocach Komunii Świętej.
Zacznijmy od III Modlitwy Eucharystycznej. Po konsekracji, „wspominając zbawczą mękę Twojego Syna”, celebrans modli się: „Spraw, abyśmy posileni Ciałem i Krwią Twojego Syna i napełnieni Duchem Świętym stali się jednym ciałem i jedną duszą w Chrystusie”. Katechizm: „Ci, którzy przyjmują Eucharystię, są ściślej zjednoczeni z Chrystusem, a tym samym Chrystus łączy ich ze wszystkimi wiernymi w jedno Ciało, czyli Kościół”. Przy okazji historyczna dygresja. Słysząc słowo „ekskomunika”, myślimy o jednej z najsurowszych kar, wyłączającej osobę z życia Kościoła. Tymczasem w tradycji chrześcijańskiej każdy, kto nie przyjmował Komunii Świętej, był ex-communio, poza wspólnotą. Bo ta jest przede wszystkim wspólnotą eucharystyczną. „Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało” (1 Kor 10,17).
V Modlitwa Eucharystyczna: „Umocnij swój lud Chlebem życia i Kielichem zbawienia (…) Otwórz nasze oczy na potrzeby i cierpienia braci; oświeć nas światłem swego słowa, abyśmy pocieszali utrudzonych i uciśnionych, spraw, abyśmy z miłością podejmowali posługę wobec ubogich i cierpiących”. Katechizm: „Eucharystia zobowiązuje do pomocy ubogim”. Miłość rodząca się ze zjednoczenia z Jezusem w Komunii Świętej jest znakiem rozpoznawczym chrześcijan. „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,35).
Jeszcze więcej o owocach mówią modlitwy po Komunii. Zanim przywołamy kilka z nich, warto odwołać się do świętego Augustyna. „Słyszysz słowa: »Ciało Chrystusa« i odpowiadasz: »Amen«. Bądź więc członkiem Chrystusa, aby prawdziwe było twoje »Amen«”. Otóż modlitwa kończąca Eucharystię zakłada, że jej uczestnicy przystąpili do Komunii Świętej, i jest prośbą o jej owoce. Stąd odpowiadanie po niej „Amen” (Tak, to jest prawda!) w sytuacji, gdy ktoś do Komunii nie przystąpił, nie jest prawdziwe. Nie ma zgodności między tym, co czynimy, a tym, co mówimy. Po tej uwadze oddajmy głos temu, co w mszale czarne.
„Boże, nasz Ojcze, niech owocny będzie dla nas udział w tym Sakramencie, przez który nas, pielgrzymujących na ziemi, podtrzymujesz w drodze do nieba i uczysz całym sercem miłować to, co wieczne” (1. niedziela Adwentu).
„Panie, nasz Boże, pokornie Cię prosimy: przez działanie tego Sakramentu oczyść nas ze złych skłonności i spełnij nasze godziwe pragnienia (2. niedziela po Narodzeniu Pańskim).
„Boże, nasz Ojcze, przybądź z pomocą swojemu ludowi, który nakarmiłeś Najświętszym Sakramentem, i spraw, aby porzucił dawne nałogi i prowadził nowe życie” (5. niedziela Wielkanocy).
Trzy z wielu modlitw po Komunii. Dobry moment, by zrobić rachunek sumienia i postawić sobie pytanie, czy wypowiadane po każdej z nich „Amen” było prawdziwe.
Świadectwo syna i ojca
Droga Krzyżowa podczas pielgrzymki Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Przy każdej stacji świadectwo. Alkoholika, członka rodziny, zaangażowanego w dzieło Krucjaty... Przy jednej opowiada swoją historię młody człowiek. Jego ojciec był alkoholikiem. W domu przeżywał horror. Awantury, niszczenie sprzętu… Pewnego dnia podzielił się bólem ze swoim duszpasterzem i spowiednikiem. Ten poradził mu częstą Komunię Świętą w intencji nawrócenia taty. Poszedł za jego radą. Aż przyszedł kryzys. Ojciec zniszczył przepisany właśnie zeszyt. „Przeglądałem – wyznał – potłuszczone, zniszczone kartki i poczułem do niego nienawiść. Wyznałem swój grzech na spowiedzi”. „Do tej pory – usłyszał od księdza – przyjmowałeś Komunię Świętą, licząc na wyzwolenie ojca z nałogu. Teraz przyszedł czas, byś zaczął przyjmować ją w jego intencji bezinteresownie, z miłości, dlatego, że jest twoim ojcem”. Po jakimś czasie ojciec wyznał: „Pragnienie nawrócenia przyszło nagle. Zostałem uzdrowiony bez jakiejkolwiek ludzkiej pomocy. Wiem, że było to działanie Boga. I to wiem, że teraz jestem człowiekiem dzięki mojemu świętemu synowi. Dzięki jego bezinteresownej miłości”. Najdoskonalszy owoc Komunii Świętej. Bezinteresowna miłość. Ku niej prowadzi Ten, który „do końca nas umiłował” (por. J 13,1). Ona jest skałą dającą wzrost drzewu naszego życia.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.