– To mój święty – powiedział o Aldo Moro bp Francesco Colasuonno, który za jego pośrednictwem wymodlił uratowanie życia. Aldo Moro stał się ofiarą terrorystów. Czy był świętym politykiem?
W 1980 r. bp Colasuonno przebywał w Mozambiku jako delegat apostolski. Krajem wstrząsała okrutna wojna domowa. Pewnego dnia bojówkarze wdarli się do budynku nuncjatury apostolskiej. Zabijali wszystkich napotkanych ludzi. Włoski biskup zaczął modlić się o ratunek za pośrednictwem Aldo Moro. Przeżył. Sprawa bp. Colasuonno (zmarł w 2003 r. jako kardynał) może przysłużyć się w procesie beatyfikacyjnym wieloletniego premiera Włoch. Może też nie być potrzebna, jeśli Aldo Moro zostanie uznany za męczennika.
Legenda o o. Pio
Proces beatyfikacyjny Aldo Moro wszczęto w 2012 r., a niedawno – w lipcu br. – wyznaczono postulatora. Będzie nim o. Gianni Festa z zakonu dominikanów. Aldo Moro, który był dominikaninem świeckim, nigdy nie ukrywał swojej wiary. Do historii przeszły jego spotkania z o. Pio. Pojawiały się pogłoski, że kapucyn z Petrelciny miał przepowiedzieć tragiczną śmierć polityka. Jedna z opowieści głosi, że w latach 50., kiedy Moro był już znanym politykiem, o. Pio, idąc korytarzem, zatrzymał się nagle i głośno powiedział: „Moro umiera, Moro umiera”. Później miał przez cały dzień patrzeć w dal, jakby oglądał film. Druga historia miała się wydarzyć 15 maja 1968 r. Podczas kampanii wyborczej Aldo Moro odwiedził San Giovanni Rotondo, gdzie przebywał o. Pio. Podczas spotkania zakonnik uśmiechał się, ale po jego zakończeniu ponoć powiedział: „Mamma mia, tyle krwi, tyle krwi!”.
Ojciec Gianni Festa nie będzie się zajmował domniemanymi proroctwami dotyczącymi Aldo Moro, bo nie potwierdzają ich wiarygodne źródła. Postulator przyjrzy się działalności zamordowanego polityka i okolicznościom jego śmierci.
Idol studentek
Aldo Moro pochodził z Apulii na południu Włoch. Jako 21-latek z wyróżnieniem ukończył prawo na uniwersytecie w Bari. Należał do FUCI, katolickiego stowarzyszenia studentów. W 1939 r., kiedy relacje między Kościołem a faszystowskim państwem włoskim były napięte, Moro został szefem FUCI jako osoba akceptowalna dla obu stron.
Po uzyskaniu magisterium zdobył doktorat z filozofii prawa oraz polityki kolonialnej. Był uwielbiany przez studentki, które na jego wykładach przesiadały się do pierwszych rzędów, a nawet wysyłały mu czułe liściki. Jedna z nich wyszła z egzaminu u prof. Moro zachwycona tym, że będzie miała poprawkę. – Mogę się z nim znowu zobaczyć! – tłumaczyła koleżankom. Nie wiadomo jednak nic o tym, by młody prawnik wykorzystywał swoje powodzenie w niewłaściwy sposób. W 1945 r. poślubił swoją rówieśniczkę Eleonorę Chiavarelli. Doczekali się czworga dzieci.
Historyczny kompromis?
Na początku lat 40. Moro zaangażował się w działalność polityczną. Był jednym z twórców Chrześcijańskiej Demokracji – partii, która rządziła Włochami przez 50 lat. W 1946 r. został jej wiceprzewodniczącym i do końca życia należał do liderów ugrupowania. Wszedł też w skład Zgromadzenia Konstytucyjnego pracującego nad nową ustawą zasadniczą Włoch. Od 1959 r. współtworzył rządy jako minister spraw zagranicznych, sprawiedliwości i oświaty. W latach 1963–1976 pięciokrotnie był premierem. Pełnił też funkcję szefa Komisji Europejskiej.
Należał do lewego skrzydła Chrześcijańskiej Demokracji. Był jednym z głównych autorów porozumienia z Włoską Partią Socjalistyczną, do którego przekonał chadeków na kongresie w 1962 r. Miał to być sposób na odciągnięcie socjalistów od współpracy z komunistami. Jednocześnie sojusz sprawił, że chadecja zaczęła realizować niektóre pomysły nowych sojuszników, w tym nacjonalizację branży energetycznej. W latach 70. Moro poszedł jeszcze dalej – stał się zwolennikiem tzw. historycznego kompromisu, czyli ugody z Włoską Partią Komunistyczną. Komuniści byli wtedy ugrupowaniem masowym, mającym nie tylko gazety, ale i związki zawodowe czy kluby sportowe. W 1968 r. z 27-procentowym poparciem zajęli 1. miejsce w wyborach parlamentarnych, ale nie weszli do rządu. Cztery lata później ich przywódca Enrico Berlinguer zaproponował chadekom współpracę. Aldo Moro twierdził, że wciągnięci do władzy komuniści będą musieli stać się mniej radykalni.
Cieniem na działalności Moro kładzie się to, że choć był wierzący, ułatwił lewicy przeprowadzanie zmian obyczajowych. W powojennym włoskim prawie nie było rozwodów. W latach 60. powstał ruch na rzecz ich ustanowienia. Aldo Moro uczestniczył w rozmowach z przedstawicielami Stolicy Apostolskiej, która starała się zapobiec wprowadzeniu nowego prawa. Moro je popierał, twierdząc, że sprawy rodzinne powinno się pozostawić sumieniu obywatela. W podobny sposób zachowywał się w sprawie prawa aborcyjnego. Gdy w latach 70. zaczęto je forsować, Moro starał się zniechęcić Chrześcijańskich Demokratów do walki o ochronę życia. Ustawa zezwalająca na aborcję została przegłosowana w kwietniu 1978 r. Aldo Moro znajdował się wtedy w niewoli Czerwonych Brygad.
Dekada ołowiu
Czerwone Brygady terroryzowały Włochy od 1970 r. Do chwili rozwiązania w 1988 r. grupa zabiła ok. 100 osób. Włoscy terroryści odwoływali się do marksizmu i byli szkoleni przez specjalistów z krajów komunistycznych, w tym Korei Północnej. Finansowanie zapewniały im m.in. Jugosławia, Bułgaria i Czechosłowacja. Początkowo Czerwone Brygady zdobywały popularność akcjami, w których nikt nie ginął. Wysadzano fabryki albo porywano osoby uznawane za wrogów ludu, które później publicznie upokarzano. W 1974 r. podczas ataku na siedzibę partii neofaszystowskiej terroryści po raz pierwszy zabili. Terror nasilił się, ale jeden z założycieli grupy, Renato Curcio, wpadł. Kilka miesięcy później został odbity przez komando Margherity Cagol. Potem jednak Cagol zginęła w strzelaninie z karabinierami, a jakiś czas później Curcio ponownie trafił za kraty, podobnie jak 100 innych osób związanych z Czerwonymi Brygadami. Wydawało się, że grupa się rozpadnie. Zamach na Aldo Moro okazał się jednak najgłośniejszym atakiem w dziejach organizacji.
Dzień zwycięstwa
Kulisy porwania pięciokrotnego premiera do dziś pozostają niejasne, co z pewnością nie ułatwi procesu beatyfikacyjnego. Pomimo powołania w 2014 r. kolejnej już parlamentarnej komisji śledczej w sprawie pozostaje mnóstwo wątpliwości. Sędzia śledczy Ferdinando Imposimato twierdził, że było 8 okazji, by uwolnić porwanego, ale nikomu na tym nie zależało. Rzeczywiście, w przeciwieństwie do papieża Pawła VI, który „na kolanach” apelował o uwolnienie Moro, rząd Giulia Andreottiego nie chciał negocjować. W 2014 r. emerytowany już wówczas inspektor policji powiedział, że porywaczy osłaniało kilku funkcjonariuszy włoskich służb specjalnych. Autorzy dziesiątków książek o zamachu z 1978 r. łączyli jego sprawców z lożą masońską P2, mafią sycylijską czy agentami USA. Być może wszystko to fałszywe tropy, zwłaszcza że – choć zamach przeprowadzili komunistyczni terroryści – dość rzadko pojawiają się w tych teoriach służby sowieckie.
Pewne jest to, że 16 marca 1978 r., w dniu, na który zaplanowano prezentację rządu Giulia Andreottiego, wiozącego Aldo Moro fiata 130 i samochód jego ochrony otoczyły auta kierowane przez ludzi z Czerwonych Brygad. Napastnicy błyskawicznie zastrzelili pięciu członków ochrony i uprowadzili polityka. Cała akcja trwała 3 minuty. Przez 55 dni Moro był więziony, a komunistyczni terroryści przeprowadzali nad nim „sąd ludowy”. On sam wysyłał z miejsca uwięzienia listy, w których wytykał partyjnym kolegom nadużycia. 9 maja w samochodzie zaparkowanym dokładnie w połowie drogi między siedzibami Chrześcijańskiej Demokracji i Włoskiej Partii Komunistycznej znaleziono zwłoki Aldo Moro. Zamordowano go 11 strzałami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).