Jest takie miasto w Judei leżące ok. 7 km na północny zachód od Jerozolimy (dzisiaj na skutek rozrastania się miasta właściwie weszło już w jej granice i stało się dzielnicą). Tam właśnie przyszedł na świat chłopiec, który całym swoim życiem miał zwiastować nadejście Mesjasza. A na imię mu było Jan...
Ta malownicza miejscowość na stoku wzgórza stanowi od 1964 r. jedną z dzielnic Jerozolimy. Mimo, że mała, to odegrała wielką rolę w wydarzeniach opisanych w Ewangelii. I choć nazwy wsi nie wymienia żaden z Ewangelistów, jednak tradycja chrześcijańska wiąże ją z miejscowością Ain Karim.
Zidentyfikowana jako biblijne Beit Hakerem, wspomniana jest w Starym Testamencie. Do 1948 r. była wioską arabską. Potem, opuszczona przez mieszkańców, została ponownie zasiedlona przez imigrantów żydowskich. Do dziś słynie z opisanego w Ewangelii nawiedzenia Elżbiety przez Marię. Tu bowiem według starej tradycji sięgającej V wieku mieszkali rodzice Jana Chrzciciela. Samo Ain Karim, tłumaczone jest jako "źródło winnicy" i choć to teren górzysty, nazwa sugeruje, iż okolica była pełna zieleni i obfitująca w wodę.
Dokładniejsze dane o miejscowości pochodzą od pielgrzyma Teodozjusza, który odwiedził Ziemię Świętą około roku 530. Nie wymienia on wprawdzie nazwy okolicy, ale podaje odległość od Jerozolimy - pięć mil, czyli około 7,5 km. Świadectwo Teodozjusza wskazuje, że tradycja i miejscowi chrześcijanie znają i pokazują całkiem konkretne miejsce. Nazwa Ain Karim po raz pierwszy pada w kalendarzu z VII wieku. Z następnych wieków pochodzą świadectwa, że chrześcijanie odwiedzający tę miejscowość, czczą Nawiedzenie NMP oraz Narodzenie św. Jana Chrzciciela w oddzielnych sanktuariach . Wtedy przyjęła się też nazwa miejscowości Święty Jan w Górach, gdyż według tradycji tam właśnie przebywał św. Jan w młodości.
Obecnie w Ain Karim znajdują się trzy sanktuaria poświęcone osobie św. Jana oraz jego rodzicom, Elżbiecie i Zachariaszowi. Pierwszym jest sanktuarium Nawiedzenia św. Elżbiety przez Maryję noszącą pod sercem wcielone Słowo Boże. Kolejne to dom rodzinny, z miejscem narodzin św. Jana Chrzciciela, zaś trzecim jest znajdująca się kilka kilometrów od centrum miasteczka odizolowana grota w górach, gdzie Elżbieta ukryła się ze swoim pierworodnym synem. Miejsce to tradycja chrześcijańska nazywa Pustkowiem św. Jana. Ale może po kolei...
Podobnie jak większość turystów czy pielgrzymów wysiadam z autokaru obok kapliczki, przy źródle, gdzie miały się spotkać Maria i Elżbieta. Stąd stromą alejką wspinam się mocno pod górę, by dojść do Sanktuarium Nawiedzenia. Kościół widać z daleka, jego fronton zdobi mozaika przedstawiająca Maryję udającą się w pośpiechu w góry Judei, do swej krewnej Elżbiety. Mijam bramę i wchodzę na dziedziniec. Na środku dostrzegam kamienna studnię. Obok na niewielkim murze umieszczone są tablice majolikowe z tekstem Magnificat w ponad 40 językach, także polskim.
Jest to dar Polaków z okazji 100-lecia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Dzwony są także darem Polaków. Od wyśpiewanego tutaj przez Maryję hymnu świątynia ta bywa niekiedy nazywana kościołem Magnificat. Obok tablic znajduje się figurka przedstawiająca to niezwykłe spotkanie. Z placu przed kościołem roztacza się malowniczy widok na okolicę, na dalekie wzgórza i doliny, na zapełniające je kibuce oraz na całe Ain Karim z dobrze widocznym konwentem Sióstr Syjońskich i fragmentem parku Yad Vashem na Górze Pamięci. Nasyciwszy oczy widokiem tego uroczego miejsca przekraczam próg świątyni.
Obecne sanktuarium to piękna świątynia, odbudowana na pozostałościach kościoła biznatyjskiego w 1939 r. wg projektu Antonio Barluzziego, ozdobiona freskami C. Vagariniego, F. Manettiego, A. Della Torry i A. Minghettiego. Kościół jest dwupoziomowy. Od XV wieku dolna część została zamieniona na pomieszczenie mieszkalne. Dolny kościół znajduje się idealnie nad studnią. Obraz wody symbolizował czystość i pokorę Maryi. W niszy obok można dostrzec ślady muru bizantyjskiego, a na ścianach freski nawiązujące do wydarzeń tego miejsca: kapłaństwa Zachariasza, spotkania Elżbiety i Maryi oraz rzezi niewiniątek.
Górny kościół jest bajecznie kolorowy, utrzymany w bardzo uroczystym tonie, oddającym chwałę Maryi. Na freskach umieszczono pięć wielkich tytułów Maryi: Bogurodzica, Niepokalanie Poczęta, Pośredniczka łask, Wspomożenie wiernych i Ucieczka grzeszników. Ponad freskami widnieją kobiety sławione przez Stary Testament. W ołtarzu głównym Maryja przedstawiona jest jako otaczana w niebie przez aniołów, a na ziemi przez ludzi. Sufit, to nawiązanie do pięknego toskańskiego renesansu. Podłoga wyłożona jest mozaikami z elementami roślinnymi i zwierzęcymi. W głównym ołtarzu znajduje się obraz Maryi – Matki Kościoła i Królowej Ziemi Świętej.
Przedstawia on uwielbianą przez aniołów Maryję, stojącą na globie ziemskim i trzymającą Dzieciątko Jezus. Maryja znajduje się na pustyni, a wokół Niej mnóstwo jest kwiatów i zieleni. Ten obraz mnie nie dziwi, tradycja bowiem głosi, że gdzie pojawia się Ona, tam zakwitają kwiaty. U jej stóp klęczą oddający pokłon franciszkanie. Podziwiając kolorowe freski we wnętrzu, przypominam sobie ewangeliczny opis spotkania. Było ono wypełnione ogromną radością. Stąd Magnificat jako odpowiedź młodziutkiej nazaretańskiej dziewczyny na wybranie i powołanie Jej przez Boga na Matkę Jego Jednorodzonego Syna.
Pierwszą odpowiedzią Maryi była jej wiara, następnie dyspozycyjność wobec Boga, a teraz jest nią modlitwa. Modlitwa wyjątkowa, wyrażona w hymnie, a więc w formie od wieków używanej przez Izraelitów wielbiących swego Pana. Człowiek, który w ten sposób zwraca się do Boga, z radością i entuzjazmem uwielbia swego Stwórcę - Jego święte Imię, przymioty, dzieła, których dokonuje w świecie i w dziejach ludzkości. Hymn to dojrzały owoc wiary - twierdzi znany biblista ks. prof. Józef Kudasiewicz - bo człowiek modlący się hymnem nie prosi, nie wyciąga ręki do Boga jak dziecko, ale uwielbia Go i dziękuje Mu. Kantyk Maryi jest wzorem autentycznej modlitwy serca, modlitwy przepełnionej miłością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).