Szacun

Czasami krew mnie zalewa, gdy słyszę: „Nie musicie aż tak ładnie śpiewać, bo to jest liturgia, a nie koncert”. A przecież liturgia powinna być piękniejsza niż koncert! Oni naprawdę tak myślą. I dlatego od 20 lat ich potężny śpiew robi tak ogromne wrażenie.

Czy ks. Markwica przewidział takie ruchy? Był wizjonerem. – Pamiętam, jak mówił nam, młodym „łebkom”: „Uczcie się chorału, poznawajcie łacinę. Zobaczycie, będzie taki czas, gdy granice się otworzą, wyjedziecie za granicę na międzynarodowe spotkanie i co wtedy zaśpiewacie? No co?”. Czas pokazał, że miał rację – wspomina Witkowski. – Uczyliśmy się więc na pamięć „Missa de Angelis”. Im dłużej poznawaliśmy chorał gregoriański, tym bardziej się w nim zakochiwaliśmy. Sprowadziliśmy stare księgi, graduał, ruszyliśmy na warsztaty.

Pasja. To słowo łączy tę wielobarwną ekipę. Kilkunastu chłopa, każdy z innej branżowej bajki. Informatycy, budowlańcy, nauczyciele, teolog, dwóch zawodowych muzyków. Czternastu mieszkających w Polsce plus jeden pracujący w Microsofcie w Stanach Zjednoczonych. Łączy ich jedno: miłość do tradycyjnego śpiewu Kościoła.

Piękno zbawi świat

Przed tygodniem w czasie pobytu w Rzymie poszedłem z córką na niedzielną Mszę. Na Zatybrze. Do mojej ukochanej bazyliki Santa Maria in Trastevere. O 18.45 w tym ufundowanym przez świętego papieża Kaliksta na początku III wieku kościele rozpoczęła się Liturgia św. Jana Chryzostoma. Popłynęły hymny w obrządku bizantyjskim, a wokół unosił się słodkawy zapach kadzidła. Spoglądałem na Martę (trzecia klasa gimnazjum, pokolenie ze słuchawkami na uszach). Ponad dwie godziny stała jak zaczarowana. Zanurzona w innym świecie. „To najpiękniejsza Msza, w jakiej uczestniczyłam” – powiedziała wieczorem.

Dostojewski miał rację: piękno zbawi świat. Tydzień wcześniej w Rzymie na Lateranie chorzowska schola śpiewała w czasie uroczystego zakończenia jubileuszu 800. rocznicy powstania zakonu dominikanów. Słuchał jej papież Franciszek.

– Jak było? Liturgia jak każda inna. Zawsze jest taka sama. I za to ją kocham. Jest stała, pewna, nie jest nieprzewidywalna – opowiada Witkowski. – Czujesz, że stoisz w bardzo bezpiecznym, pobłogosławionym przez Kościół miejscu. Nie mam dwunastu lat, nie czekam na emocjonalne przeżycia, fajerwerki. Jasne, zdarzały się chwile tak ogromnego zachwytu, świadomości bliskości Boga, że zapierało mi dech w piersiach, ale liturgia to nie emocje; to świadomość, pewność tego, że stoisz w przedsionku nieba. Co miesiąc śpiewamy chorał w czasie pierwszoczwartkowych Mszy o godzinie 18 w chorzowskim kościele św. Jadwigi. Uparcie twierdzę, że ten tradycyjny łaciński śpiew Kościoła pasuje do posoborowej liturgii, nie gryzie się z nią. Denerwuję się, gdy słyszę głosy, żeby nie robić z Mszy koncertu. Unikamy śpiewania w domach kultury, w świeckich ośrodkach. To nie są właściwe miejsca do śpiewu, który wykonujemy. Chorał najlepiej brzmi w starych kościołach (mają zazwyczaj świetną akustykę i kantorzy doskonale radzą sobie bez mikrofonów).

To nie skansen!

Pochylamy się nad zapisem chorału starorzymskiego. Kto jest w stanie odczytać ten wielowiekowy kod? Zapis nie nutowy, ale neumatyczny. – On tylko na pierwszy rzut oka wygląda tak groźnie – śmieje się Sławek Witkowski. – W rzeczywistości te zapisy są bardzo intuicyjne. W czasie warsztatów, które prowadzimy, uczę ludzi, jak w kwadrans odnaleźć się w tych wielowiekowych zapisach. Najbardziej lubię śpiewać wprost z rękopisu. Można wtedy podążać za ręką skryby, anonimowego pisarza sprzed wielu wieków. W ręcznym zapisie ukrytych jest mnóstwo niuansów wpływających na interpretację. Problem w tym, że często są mocno zniszczone i przez to nieczytelne. Filip Zduńczyk, jeden z naszych śpiewaków, jest prawdziwym pasjonatem: nauczył się kaligrafii i dziś ręcznie przepisuje stare rękopisy sprzed tysiąca lat, by dało się z nich śpiewać.

– Pamiętam, jak 8 listopada 2011 r. śpiewałem psalm na pogrzebie Gerarda Cieślika, legendy chorzowskiego Ruchu – opowiada Witkowski. – Po jakimś czasie odezwał się do mnie na Facebooku jeden z kibiców: „Pan śpiewał psalm na pogrzebie Cieślika?”. „Tak” – odpowiedziałem. „Szacun” – napisał krótko. To była najlepsza recenzja, jaką czytałem. Zastanawiałem się, dlaczego nasz śpiew na stadionie po śmierci Jana Pawła II trafił do kibiców. Może dlatego, że oni też śpiewają z całego serca i na całe gardło…

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6