- To chyba ostatni dłuższy szlak wędrówek ks. Karola Wojtyły. Chyba wszystko już zostało opisane i oznaczone - mówił w Bystrej Krakowskiej Jerzy Rieger ze środowiska "Wujka".
- Przyjechał wtedy z księdzem Pietraszko (dziś sługą Bożym, biskupem Janem Pietraszko - przyp. UR). Byli na narciarskim wyjeździe i zajrzeli do kaplicy - wspominała s. Wanda. - Ks. Wojtyła był zawsze dobroduszny, skromny, lubił żartować, ale tak, aby nikogo nie urazić. Każdego dostrzegał, ze wszystkimi się witał, pytał o szczegóły różnych, przyziemnych spraw. To był bardzo swojski biskup, dla niego człowiek był najważniejszy.
"Turysta" i pan Franciszek
Wśród wspomnień jest także to, zapamiętane przez 83-letniego Franciszka Maślankę z Mesznej, kiedy w latach 60. - jako były kurier żołnierzy AK i NSZ, całe życie związany ze środowiskiem antykomunistycznym - został poproszony przez nieżyjącego dziś już ks. Józefa Sanka z Białej (więźnia politycznego w okresie stalinowskim), by towarzyszył "turyście" w przejściu górami.
- Ksiądz Sanak zawsze rozmawiał ze mną po wojskowemu, czyli o nic nie pytałem - wspomina Franciszek Maślanka. - Rozkaz to rozkaz. Dostałem wskazówki, że mam zachować dyskrecję. Był poniedziałek, słoneczny jesienny dzień. Czekałem w Wapienicy. Ks. Sanak około dziewiątej przywiózł "turystę". Był ubrany po cywilnemu, typowy strój turysty, bryczesy zapinane pod kolanami, czapka na głowie, plecak. Przedstawił się, powiedział, że jest księdzem i że na trasie nie mogę zwracać się do niego jak do księdza - mieliśmy udawać zwyczajnych turystów.
Poszli wtedy na Błatnią i na Klimczok. Po drodze, w południe, ksiądz odbił ze szlaku i w zagajniku modlił się z brewiarza. - Na Klimczoku zjedliśmy obiad, pamiętam pieczone ziemniaki i wołowinę - wspomina Franciszek Maślanka. - Tam dłużej ze mną rozmawiał, wypytywał o naszą historię, o miejscowych ludzi, o problemy przy hodowli owiec. Następnie zeszliśmy do Szczyrku. Oczywiście po drodze pomodliliśmy się w Sanktuarium "Na Górce". Ksiądz wspominał, że chodził tędy z młodzieżą. W Szczyrku byliśmy przed czasem, więc wstąpiliśmy na herbatę do "Marii". Odebrano go samochodem w centrum, tam gdzie był plac dla PKS-ów.
Święty bliski
Uroczystość 5 października poprzedziła Msza św. koncelebrowana pod przewodnictwem ks. prof. Tadeusza Borutki, duszpasterza bielsko-żywieckiego Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej, przez ks. Stefana Misińca, ks. Tadeusza Krzyżaka, proboszcza z Bystrej Krakowskiej, i ks. Franciszka Kuligę, proboszcza i dziekana z Wilkowic.
- Ojciec Święty Jan Paweł II bywał tu wielokrotnie - mówi ks. Krzyżak - Był także w dzieciństwie z tatą i swoim kolegą - dziś 93-letnim Eugeniuszem Mrozem, mieszkającym w Opolu. Wędrowali na Klimczok i Błatnią. Pan Eugeniusz przyjął zaproszenie na naszą uroczystość - niestety stan zdrowia nie pozwolił mu na przyjazd. Według relacji mieszkańców, ks. Wojtyła był tu w sposób oficjalny i półoficjalny dziewięć albo dziesięć razy. Typowe wyprawy w góry trudno zliczyć. Wędrował z młodymi ludźmi, ale i często sam. Wtedy miał obok siebie "adiutantów". Takich jak pan Maślanka, którzy towarzyszyli mu, by mógł czuć się bezpiecznie w naszych górach.
Osoba kardynała Wojtyły jest tym bliższa bystrzanom, że 14 sierpnia 1977 roku to właśnie on wmurował kamień węgielny pod budowę miejscowego kościoła.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.