Do św. Wojciecha przyznają się trzy kraje i narody: Polska, Czechy i Węgry. W Czechach urodził się i był biskupem Pragi, stolicy państwa; w Polsce poniósł śmierć męczeńską i tu spoczęły jego śmiertelne szczątki; Węgry kilka razy nawiedzał i miał udzielić sakramentu bierzmowania św. Stefanowi.
Początki narodu polskiego przekazał pamięci bł. Wincenty Kadłubek. Mitologiczne postacie: Wandy, Krakusa, Popielą i Piasta muszą zawierać część prawdy. Nauka jednak nie zdołała dotąd odsłonić ich bliższych realiów.
O jakimś wpływie chrześcijaństwa przed rokiem 966 zdają się świadczyć: opowieść o tajemniczych postaciach, obecnych przy postrzyżynach syna Piasta, czy list św. Metodego do księcia Wiślan, zawierający nawet groźby, gdyby książę przyjęciu nowej wiary się opierał. Na sto lat przed przyjęciem Chrztu przez naród polski wydaje się rzeczą prawie pewną, że Kraków, który wówczas był w obrębie państwa morawskiego, był już chrześcijański, i nie jest wykluczone, że miał nawet własnego w obrządku słowiańskim biskupa.
Wypadało wspomnieć o tych pradziejach naszych. Wojciech bowiem biskup jest pierwszym świętym, który wkracza w historyczne dzieje Polski.
Urodził się ok. 956 roku w Libicach, w Czechach, u ujścia Cydliny do Łaby. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, spokrewnionego nawet z dynastią saską, panującą wówczas w Niemczech. Matka bowiem Sławnika a babka św. Wojciecha miała być rodzoną siostrą króla Niemiec, Henryka I (f 936). Matka św. Wojciecha, Strzeżysława, pochodziła również ze znakomitej rodziny, być może z Przemyślidów, którzy wówczas rządzili państwem czeskim. Św. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów księcia Sławnika. W najstarszym rękopisie imię jego brzmi: Wojetech.
Posiadamy aż trzy żywoty św. Wojciecha, sięgające jego czasów. W hagiografii starożytnej jest to rzecz nader rzadka. Są nimi: „Żywot”, napisany ok. 999 roku w związku z kanonizacją prawdopodobnie przez Jana Kanapariusza, mnicha opactwa benedyktyńskiego na Awentynie w Rzymie na podstawie ustnych relacji świadków - Radzima i Benedykta. „Żywot” drugi wyszedł z rąk św. Brunona z Kwerfurtu ok. 1002-1004 roku w dwóch wersjach - dłuższej i krótszej. Wreszcie „Pasio”, czyli opis śmierci, napisany zapewne w Polsce w wieku XI, a znaleziony w bibliotece klasztoru w Tegensee. Nadto posiadamy wzmianki: w „Kronice” Thietmara, w „Rocznikach” kwedlinburskich, hildesheimskich itp. Ok. 1127 roku powstały słynne „drzwi gnieźnieńskie”, żywot naszego świętego wykonany w spiżu w 18 scenach. Wreszcie w latach 1260-1295 zostały spisane „Cuda św. Adalberta”. Jak samo imię świadczy - „pociecha wojów” - w planach pierwotnych ojca miał być Wojciech rycerzem.
O przeznaczeniu św. Wojciecha do stanu duchownego według biografów zdecydowała choroba dziecka. Rodzice złożyli ślub, że gdy syn wyzdrowieje, będzie oddany Bogu na służbę. Wykluczyć tego nie można. Wszakże wydaje się, że przyczyna była inna. Taki był po prostu zwyczaj w owych czasach, że gdy rodzina można miała więcej synów czy córek, przeznaczała ich do stanu duchownego na opatów, ksienie czy biskupów. Uważano, że stanowiska świeckie i kościelne należą się potomkom możnych rodów. „Kroniki” chwalą matkę za wielką jej pobożność, a ojca za szczodrobliwość. Tymi zaletami będzie wyróżniał się także ich syn.
W latach 1969-1971 odkryto w Libicach ślady drewnianej budowli zamkowej, połączonej galerią z kościołem. Świadczyłoby to, że dwór miał również swojego kapelana. Zamek był zawsze rojny, gdyż zwyczajem średniowiecznym na dworach zatrzymywały się wszelkiego rodzaju poselstwa. Tu decydowały się losy państwa. Osobnych gmachów na parlamenty czy ministerstwa nie znano wówczas.
W 968 roku papież Jan XIII, dzięki inicjatywie cesarza Ottona I, ustanowił w Magdeburgu metropolię jako biskupstwo misyjne dla nawracania Słowian zachodnich. Pierwszym arcybiskupem tegoż miasta został św. Adalbert (+ 981), który poprzednio był opatem benedyktyńskim w Weissenburgu (Alzacja). Pod jego to opiekę został wysłany św. Wojciech jako 16-letni młodzieniec w 972 roku. Na dworze metropolity kształcił się w szkole katedralnej, pod czujnym okiem znanego uczonego, Otryka. Tu się też przygotowywał przez długich 10 lat (972-981) do swoich przyszłych duchownych obowiązków. Tam też otrzymał sakrament bierzmowania. Z wdzięczności dla metropolity przybrał sobie jego imię i jako Adalbert figuruje we wszystkich dotąd dokumentach. Pod tym również imieniem znany jest na Zachodzie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.